MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dni Krzyżowe i czarty

Redakcja
Diabeł z katedry Notre Dame w Paryżu
Diabeł z katedry Notre Dame w Paryżu
Na kilka dni przed świętem Wniebowstąpienia Chrystusa - w Dni Krzyżowe - młodzież robiła ze szmat i słomy figurę diabła, którego malowano na czarno, dając mu twarz piekielnego potwora, mogącego przerazić nawet najbardziej odpornych.

Diabeł z katedry Notre Dame w Paryżu

Dies rogationum - dni próśb, to nazwa trzech Dni Krzyżowych przed świętem Wniebowstąpienia Chrystusa. Właśnie w te dni odprawia się w kościołach nabożeństwo z procesjami w intencji urodzajów i odwrócenia klęsk żywiołowych.

W wiejskich parafiach procesja z kościoła wiedzie do przydrożnych krzyży i stąd nazwa tego obrzędu. Władysław Reymont w "Chłopach" powiada: A kiej słońce odtoczyło się na parę chłopa z południa, jęli się ludzie zbierać pod kościołem. (...) Wyszedł rychło i dobrodziej w komżę ubrany i stułę, z gołą głową, że mu jaże łysica błyskała w słońcu. - Pietrek Borynów krzyż ujął (...) Michał organistów poniósł wodę święconą i kropidło, Jambroży rozdał brackim świece, a organista z książką w ręku stanął wpodle dobrodzieja, któren dał znak, i ruszyli w cichości przez wieś okwieconą, na stawem, jaże we wodzie cichej odbijała się cała procesja (...).
Zapomniany dzisiaj obyczaj z dnia Wniebowstąpienia Pańskiego opisał Oskar Kolberg w swoim "Ludzie". Oddajmy mu głos: Nazajutrz po ostatnim dniu krzyżowym, uroczyste święto Wniebowstąpienia Pańskiego, które wypada zawsze w 40 dni po Wielkiej Nocy, gdy Chrystus czterdziestego dnia po swem zmartwychwstaniu ukazał się i wyprowadził z miasta uczniów swych i apostołów na Górę Oliwną, pobłogosławił ich i w niebiosa wstąpił. Między pospólstwem panował tego dnia obyczaj, iż po nabożeństwie robiono diabła ze słomy, obszywano go w chusty, włóczono, bito kijami, a następnie w rzece topiono.
"Kalendarz Krakowski" Józefa Czecha na rok 1858 odnotował:
Na Wniebowstąpienie
Chrystus w niebo,
Robak w mięso, kwas w piwo,
A diabeł w baby wstępuje.
Temu wierszykowi należy się krótki objaśnienie. Otóż w wyobrażeniu diabła od wczesnego średniowiecza jawił się zawsze seksualizm przejęty od antycznego Priapa i Dionizosa i stąd odwieczne łączenie - od pierwszego tysiąclecia - szatana z niewiastą pojmowaną jako bramą piekieł, zaś wiosna sprzyjała erotyzmowi. Zwłaszcza maj. Wszak wśród ludu kusy był synonimem szatana, oznaczając fallusa. Zatem wers diabeł w baby wstępuje miał pełne uzasadnienie w rozpasanym wiejskim seksualizmie, dającym o sobie znać szczególnie w czas majowy, kiedy to zazwyczaj przypadało święto Wniebowstąpienia Pańskiego. Okres wiosenny był bowiem czasem przejścia (np. Wniebowstąpienie, potem Zielone Święta, z kulminacją przypadającą na noc świętojańską), łączenia się świętujących na łonie natury... par. Erotyczny sens tego typu kultów był oczywisty, czego najlepszym dowodem są obsceniczne pieśni ludowe, których większość można nawet uznać za pornograficzne. Są jednak znakomitym materiałem folklorystycznym potwierdzającym fakt, iż seks w świadomości ludowej zdaje się przenikać wszystko, a ciało ludzkie jawi się jako cielesna miara świata. W folklorze obcowanie cielesne nie jest wykroczeniem przeciw prawom boskim, przynależy bowiem do praw uznawanych za wcześniejsze, niż nakazy etyki chrześcijańskiej. Oczywiście z takim przekonaniem walczył kler, ale bezskutecznie.
A wszystkiemu winien był szatan.
Pomiędzy ludem panował w święto Wniebowstąpienia ciekawy obyczaj, wspomniany na samym wstępie, kiedy to po uroczystym nabożeństwie zrzucano z wieży kościelnej diabła. A owo czorcisko wyglądało groźnie. Na kilka dni przed świętem - w Dni Krzyżowe - młodzież robiła ze szmat i słomy figurę diabła, którego malowano na czarno, dając mu twarz piekielnego potwora, mogącego przerazić nawet najbardziej odpornych. Czarta zanoszono na wieżę i czekano, kiedy kapłan odmówi tak zwaną Ostatnią Ewangelię, kończącą ongiś mszę świętą. Teraz przystępowano do unicestwienia szatana. Zachowały się opisy, jak krakowscy żacy z afektacją zrzucali diabła z wieży kościoła Mariackiego, przy wrzawie gawiedzi zgromadzonej na Rynku i cmentarzu kościelnym. Zwyczaj ten ma genezę w Ewangelii czytanej wówczas na dzień Wniebowstąpienia Pańskiego:
Kto uwierzy i ochrzci się, zbawion będzie, a kto nie uwierzy będzie potępion. A tym, co uwierzyli, takie znaki towarzyszyć będą: W imieniu moim czarty wypędzać będą (Mk 16, 14-20). Należy też dodać, że także wypowiadając z ostatniej Ewangelii słowa: et verbum caro facum est - a słowo ciałem się stało (J 1, 1-14) - można było wypędzać szatana. Słowa te - tak ulubione były przez egzorcystów. Od niepamiętnych czasów przypisywano im magiczne znaczenie, paraliżujące Księcia Piekieł. Towarzyszyły one zrzucaniu czarta z wieży kościelnej. Po zrzuceniu takiej kukły - w Krakowie - wleczono ją w kierunku zboru ewangelickiego. Uroczystość zazwyczaj kończył tumult skierowany przeciw innowiercom. Do takich np. zajść doszło w naszym mieście w roku 1587, o czym diariusz księdza Krzysztofa Zelnera, pracującego w kościele Mariackim, pisał: W tym czasie, w mieście, żacy w dzień Bożego Wstąpienia szli do zboru z diabłem na św. Jana ulice, tam na Bróg ciskali. Oni też z Brogu sprzeciwiali się im i z trafunku, z góry młodzieńca zabili. Zaczym oni z wielkim gwałtem dobywali się do nich i dobyli, ale wszyscy pouciekali.
Kukła diabła w odczuciu ówczesnych symbolizowała śmierć duchową i niemoc. Należało ją zatem zniszczyć. Stąd też diabła topiono, albo organizowano tumult, mający na celu zniweczenie obcej - uznanej za dzieło szatana - wiary. Obyczaj ten przepadł najprawdopodobniej dopiero w XVIII wieku. Z czasem heretyków zastąpili Żydzi, którzy zawsze w oczach gawiedzi byli uosobieniem kozła ofiarnego.
Nie można przy tek okazji pominąć jeszcze jednego zwyczaju zrzucania czarta z wieży kościelnej, albo z dachu świątyni. Tym razem rzecz dotyczy kościoła św. Barbary w Krakowie. Obyczaj ten przypadał na dzień św. Kaliksta, który obchodzono 14 października. Wtedy także żacy zajmowali się robieniem kukły reprezentującej diabła i uroczystym - zawsze po mszy św. - zrzucaniu jej z dachu kościelnego. Wypchanego słomą i pakułami czarta wnoszono na dach, a na dole - na cmentarzu kościoła Mariackiego - oczekiwał podniecony tłum i kiedy diabeł zlatywał na cmentarz, rozszarpywano go doszczętnie. Po takiej ceremonii zaczynał się tumult innowierczy, albo antyżydowski. W tym przypadku obyczaj zrzucania czarta można wyjaśnić słowami Ewangelii czytanej na dzień św. Kaliksta. Ewangelia ta powiada jak Chrystus zapowiada prymat św. Piotra: ty jesteś Piotrem opoką i na tej opoce zbuduję kościół mój, a bramy piekielne nie przemogą go (Mt 16, 16, 13-19)). Nawiązano zatem do słów św. Mateusza, a widocznym symbolem zniszczenia przez Kościół szatana była jego kukła zrzucana z wieży kościelnej, albo z dachu kościoła.
Tak to Książę Piekieł symbolicznie przegrywał z Panem życia i śmierci. Zrzucony z kościoła, diabeł opuszczał magiczną sferę sacrum, obejmując swym oddziaływaniem obszar profanum. Symbolika aż nazbyt wymowna i czytelna.
Zwyczaje te z upływem czasu przepadły, a dzisiaj jedynie zapiski archiwalne i ówczesne relacje pozwalają na ich odtworzenie i zanalizowanie wraz z bogatą symboliką im towarzyszącą. Wspomnieć też należy, że przypominały powszechnie znany w polskim folklorze obyczaj tak zwanych Judaszków, czyli palenie, wieszanie, lub topienie Judasza, wielkiej kukły wyobrażającej zdrajcę Chrystusa. Raz jeszcze oddajmy głos Oskarowi Kolbergowi, który opisując zwyczaje krakowskiego ludu notował: W Wielką Środę po jutrzni w kościele odprawionej (...) spuszczali też z chóru kota w garnku z popiołem, którego goniono gdy się garnek potłukł. Po ulicach prowadzili między sobą bałwana, który przedstawiał Judasza. Z nim jeden z żaków wychodził na wieżę, skąd go zrzucał. Chwytali go pozostali na dole, wlekli na postronku, dopóki bałwan wypchany w niwecz nie rozsypał się. Było to powszechne w Polsce (...). Dziś już ustało.
Tym samym nawiązywano do ewangelicznego przekazu o Judaszu, który miał w środę Wielkiej Radzie Żydowskiej ofiarować swoją pomoc w wydaniu im Chrystusa. Chrystusa pojmano w czwartek, zatem w niektórych regionach naszego kraju tego dnia topiono kukłę wyobrażającą Judasza.
Jako że z uroczystością Wniebowstąpienia Pańskiego kończyły się dni paschalne okresu Wielkanocnego, raz jeszcze przypominano wiernym zwycięstwo Chrystusa nad szatanem i właśnie z tego ewangelicznego przesłania wynikał obrzęd zrzucania czarta z wieży. Podobne obyczaje możemy odnaleźć na terenie prawie całej Europy. Co roku w hiszpańskich fiestach, organizowanych z okazji święta lokalnych patronów, zabija się i torturuje zwierzęta. Zrzucanie żywej kozy - symbolu diabła - z wieży kościelnej, a potem dobijanie pokiereszowanego zwierzęcia pod kościołem to "uświęcona tradycja". Także byki - synonimy rogatego szatana - oślepia się, podpala, a na koniec dobija. A wszystkiemu winien diabeł, który ponoć wciela się w te zwierzęta. O kotach już nie wspominając. To usankcjonowane tradycją okrucieństwo, któremu powoli, przynajmniej na terenie Unii Europejskiej, kładzie się kres.
MICHAŁ ROŻEK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski