Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Druga Księga Piasku

Redakcja
Podarowano mi drugą Księgę Piasku. Pierwszą bohater jednej z fantastycznych opowieści Jorge Luisa Borgesa (może był nim sam Borges?), ufając starej mądrości, że liść najlepiej jest schować pomiędzy liśćmi – utopił w morzu słów dziewięciuset tysięcy tomów Bilioteki Narodowej przy ulicy México w Buenos Aires i zdołał nie zapamiętać ani regału, ani półki. Poczuł ulgę, lecz strach nie minął. Nigdy już nie chodził ulicą México.

Paweł Głowacki: DOSTAWKA

Od zmierzchu, gdy wędrowiec bez imienia zapukał do jego drzwi i za miesięczną pensję oraz drukowaną gotykiem Biblię Wiclifa sprzedał mu Księgę – bał się. Liczba jej stronic była dokładnie nieskończona. Żadna nie była pierwsza, żadna nie była ostatnia. Kartki jakby wciąż kiełkowały, pojawiały się i znikały, pęczniały gromadnie. Na przykład: po stronie 40 514 szła strona 999 – i ta kolejność nigdy już nie miała się powtórzyć. Do raz zobaczonej ryciny: kotwiczki kreślonej piórkiem, albo do barwnej maski – nigdy nie dało się wrócić.

Podobnie ze zdaniami. To był tom monstrualny, nie do przeczytania, nie do ogarnięcia – jak piasek. Mówił sobie: "nie mniej potworny jestem ja sam, kiedy oglądam ją oczami, dotykam dziesięcioma zakończonymi paznokciami palcami” – ale to nie pomagało. Między okładkami trwał koszmar, coś nieczystego, co – miał tego pewność – bezcześci i przenika skończoną rzeczywistość.

Tak, nic nie pomagało. Ale też pierwsza Księga Piasku to tylko fikcja Borgesa, mgła jego rojeń. Druga Księga Piasku jest realna. Trzymam ją w palcach zakończonych paznokciami. Jest taka, jaka była 4 maja 1939 roku, gdy ludzie zobaczyli ją pierwszy raz. Jest taka sama, bo gdyby inna była – nie byłaby sobą. Okładki tej samej barwy – głęboki brąz z nutą rdzy – barwy wybranej przez autora. Przednia okładka identyczna z tylną – tu i tu te same słowa, złożone z czcionki koloru przygaszonej żółci. Na górze: "Finneganów tren”. Na dole: "James Joyce”. W środku ta sama, co 4 maja 1939, liczba stron – dokładnie 628. Tyle Joyce’owi wyszło, gdy do wzoru na obwód koła wstawił liczbę liter najdłuższego ze stworzonych przez siebie słów. I ten sam początek – brak dużej litery i paru słów. Początek bez początku. I identyczny brak ostatniej kropki i finalnych liter. Koniec nie skończony, co odsyła do początku bez początku i sugeruje, by zacząć czytać raz jeszcze. A później znów, i znów, i znów – jakby się wędrowało po okręgu.

Taka jest nieskończoność wydanej przez Korporację Ha!Art, przez Krzysztofa Bartnickiego 10 lat tłumaczonej, bodaj najintensywniej legendarnej księgi świata – 17 lat przez Jamesa Joyce’a układanej opowieści "Finnegans Wake”. 628 stronic piachu niepojętych słów, co je Joyce wyłuskał z kilkudziesięciu, może nawet z ponad stu języków ludzkości, i ulepił z nich – połamanych, pozlepianych z sobą – monstrualną intonację snu. "Ulisses” jest mrukiem jednego dnia w Dublinie. "Finneganów tren” to jak towot gęsty, lepki mruk widm, które ożywają, gdy zamiera jawa. Kto to ogarnie? Czy w ogóle da się do końca, do dna wyjaśnić narrację ciemności?

Na razie trzeba się nauczyć żyć obok drugiej Księgi Piasku, której nie sposób nadać innej formy istnienia, nie sposób jej upokorzyć wciskaniem w internet bądź do pudełka czytnika, albowiem w internecie i pudełku obraca się ona w trupa, w ścierwo nie wiadomo czego, w milczenie.

Pozostaje skubać ją ostrożnie, niepojęte zdanie po niepojętym zdaniu, tak jak się o świcie skubie pamięcią sny, z nadzieją, że błyśnie coś– szczypta sensu, łupina piękna.

Otwieram więc "Finneganów tren”, wchodzę na koło, rozpoczynam zabawę, co nie ma końca. Czytam pierwszą frazę: "rzekibrzeg, postephując od Ewy i Adama, od wygięcia wybrzeża do zakola zatoki, zanosi nas znów przez commodius vicus recyrkulacji pod Howth Castle i Ekolice.” Tylko spokojnie, spokojnie... Powoli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski