18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dyplomata, budowniczy, kobieciarz

Redakcja
Kazimierz Wielki, sarkofag w katedrze wawelskiej FOT. ARCHIWUM
Kazimierz Wielki, sarkofag w katedrze wawelskiej FOT. ARCHIWUM
5 LISTOPADA 1370 * Umiera król Kazimierz Wielki * Jest jednym z najwybitniejszych polskich władców, choć niepozbawionym wad * Najważniejsza z nich to... brak następcy tronu

Kazimierz Wielki, sarkofag w katedrze wawelskiej FOT. ARCHIWUM

ROZMOWA z prof. STANISŁAWEM A. SROKĄ, historykiem mediewistą z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

- Jaka była sytuacja państwa polskiego w momencie objęcia rządów przez młodego Kazimierza w 1333 r.?

- Nie była łatwa. Królestwo składało się tylko z Małopolski i Wielkopolski, niedawno utraciło ziemię dobrzyńską i Kujawy, a władający Czechami Luksemburgowie odmawiali Kazimierzowi praw do korony polskiej, nazywając go zaledwie "królem Krakowa". W takich okolicznościach nowy władca w pierwszych latach swojego panowania odszedł od polityki wojen i postawił na dyplomację. Wiemy, że miał wokół siebie wielu dyplomatów wykształconych na uniwersytetach włoskich czy później w Pradze. Z ich pomocą prowadził bardzo zręczną, ale i skomplikowaną i wielokierunkową politykę zagraniczną. Trzeba też przyznać, że odniósł w niej duże sukcesy, a służby dyplomatyczne niedawno odzyskanego państwa wykazały się sprawnością i skutecznością.

- Można mieć wątpliwości, czy król skutecznie rozwiązał najważniejszy chyba konflikt, z jakim zmagała się Polska, tzn. wojnę z Zakonem Krzyżackim?

- Kazimierz po wielu pertraktacjach, rozprawach sądowych i arbitrażach zawarł z Krzyżakami bardzo - trzeba to powiedzieć - rozsądny pokój w Kaliszu. Okazał się on jednym z najbardziej trwałych traktatów pokojowych średniowiecznej Polski. Władca odzyskał w nim wspomniane Kujawy i ziemię dobrzyńską, natomiast nie udało mu się rewindykować Pomorza Gdańskiego. Niektórzy twierdzili, że Kazimierz zgodził się tam na korzystne dla Polski sformułowanie, iż Pomorze zostaje przy Zakonie jako "wieczysta jałmużna", ale nie jest to prawda. Takie określenie pojawiło się wcześniej, podczas porozumień zawartych na zjeździe w Wyszehradzie w 1335 r., natomiast nie było go w tekście pokoju kaliskiego. Tak więc władca rzeczywiście zrezygnował z tej ważnej prowincji. Niemniej, pokój kaliski okazał się bardzo trwały i solidny.

- Drugim ważnym przeciwnikiem Kazimierza były Czechy i ich władcy z dynastii Luksemburgów, z którymi nasz król rywalizował o prawo do polskiej korony i o Śląsk. Jak władca poradził sobie z tym problemem?

- Kazimierz próbował najpierw rozwiązać ten konflikt na drodze matrymonialnej. Kiedy zmarła mu pierwsza żona Aldona Anna, chciał poślubić księżniczkę z rodu Luksemburgów. Gdyby te plany się powiodły, historia wyglądałaby zapewne inaczej. Rzecz się jednak nie powiodła, bo kandydatka zmarła i w 1339 r. król zrzekł się swoich praw do Śląska. To jedna z tych decyzji, które do dziś wytyka się Kazimierzowi i to bardziej niż rezygnację z Pomorza (które wszak utracił nie on, tylko jego ojciec). Trzeba powiedzieć, że król dał się wtedy Czechom wyraźnie ograć. Podsunęli mu oni w dodatku jako kandydatkę na żonę Adelajdę Heską, bynajmniej nie pochodzącą z jakiegoś potężnego księstwa. A później jeszcze okazało się, że życie osobiste króla z Adelajdą jest zupełnym nieporozumieniem.

A wracając do Śląska, to Kazimierz prowadził długie i skomplikowane zabiegi dyplomatyczne, a także wojny, by go odzyskać. Starano się też utrzymać nad Śląskiem polskie zwierzchnictwo kościelne. Problem był jednak taki, że większość piastowskich księstw śląskich już w czasach Władysława Łokietka złożyła hołdy lenne Luksemburgom, a zaledwie kilku z nich pozostało wiernych Polsce.
- Ważną decyzją władcy była zmiana kierunku polskiej ekspansji politycznej i gospodarczej z zachodu na wschód, czego wyrazem stało się zajęcie Rusi. Wielu badaczy i nie tylko badaczy krytykowało ten krok. Czy był on korzystny dla naszego kraju?

- Ja uważam, to za duży sukces Kazimierza. Wobec zablokowania kierunku zachodniego polskiej ekspansji przez silniejszych sąsiadów (Zakon, Czechy, Brandenburgię) decyzja o zwrocie na wschód była jak najbardziej słuszna. W 1340 r. król rozpoczął podbój Rusi Halickiej i Włodzimierskiej. Doszło tam w pewnym momencie do starcia interesów polskich i węgierskich, bo władcy Węgier również aspirowali do Rusi. Niemniej, przestawienie przez Kazimierza torów polskiej polityki na wschód było moim zdaniem słuszne, czego dowiodły późniejsze wydarzenia już za Jagiellonów. Zarzut, że król porzucił polski Śląsk i Pomorze na rzecz Rusi moim zdaniem jest chybiony. Nie wydaje mi się, aby państwo polskie było wtedy tak silne, żeby pozwolić sobie na wojny z potężnym Zakonem i Czechami.

- Jaka była polityka wewnętrzna Kazimierza?

- Okazał się bardzo dobrym gospodarzem. Mamy zachowanych około tysiąca dokumentów lokacyjnych wsi pochodzących z czasów króla. To pokazuje, że kraj się rozwijał, a związane z władcą określenia: "król chłopów" oraz "zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną" mają podstawy w rzeczywistości. Kazimierz mocno dbał o rozwój gospodarczy, a jego panowanie nie koncentrowało się na podejmowaniu wielkich przedsięwzięć wojennych, które bez wątpienia wyniszczyłyby państwo. Król popierał osadnictwo, wspierał handel, nadając przywileje, rewindykował dobra królewskie, przeprowadził reformę monetarną.

- A jakie miejsce w dorobku władcy zajmuje założenie uniwersytetu w Krakowie? Istniał on wszak dość krótko...

- To trzeba podkreślić w obliczu nadchodzącej 650. rocznicy tego wydarzenia. Uniwersytet (dziś Jagielloński, choć niektórzy uważają, że poprawnie powinien się nazywać Kazimie- rzowski) miał kształcić kadry dla aparatu państwa. Dlatego w pierwotnym założeniu przewidzianych było aż siedem katedr prawa. Okazało się jednak, że piękna idea założenia uniwersytetu zrealizowana przez Kazimierza, nie została podtrzymana przez jego następców i uczelnia dość szybko upadła. Dopiero działania królowej Jadwigi, króla Władysława Jagiełły, biskupa Piotra Wysza i wielu innych spowodowały, że w 1400 r. uniwersytet został odnowiony (stąd nazwa Jagielloński).

- Dużą wagę przypisuje się zorganizowanemu przez Kazimierza słynnemu zjazdowi monarchów w Krakowie w 1364 r. Jakie było realne znaczenie tego spotkania?

- To rzeczywiście jedno z największych osiągnięć w jego polityce zagranicznej. Kazimierz stał się tu rozjemcą w sporze dyplomatycznym między Luksemburgami i Andegawenami. Do Krakowa przyjechało kilka głów koronowanych, a wśród nich nawet król Cypru Piotr de Lusignan, który zbierał w Europie pieniądze na wojnę z Turkami. Do niedawna jeszcze przyjmowano, że w Krakowie był także król duński Waldemar Atterdag, ale okazało się to nieprawdą. Ucztę dla władców miał wydać mieszczanin Mikołaj Wierzynek, zapewne na koszt króla lub rady miasta, a przyjęcie przeszło do legendy.
- Kazimierz to bez wątpienia wielki władca, ale na pewno nie idealny. Jednym ze stawianych mu zarzutów było nadmierne zamiłowanie króla do pozamałżeńskich romansów.

- Istnieje popularna opinia, że Kazimierz Wielki był kobieciarzem i niektórzy pisarze uważają, że każde nieślubne dziecko, które zostało spłodzone w Europie Środkowej w tym czasie było jego sprawką. Otóż ta opinia o nim jest potwornie rozbuchana i nieprawdziwa. Nie znamy z imienia żadnej jego kochanki. Niejaka Esterka, która miała być najbardziej znaną utrzymanką Kazimierza, okazała się wymysłem Jana Długosza, który nie lubił władcy i na siłę próbował znaleźć mu różne kochanki. Kronikarz wynalazł Esterkę - Ży-dówkę, ponieważ Kazimierz miał wydać przywilej dla Żydów. W rzeczywistości władca jedynie potwierdził taki przywilej wydany znaczniej wcześniej przez Bolesława Pobożnego w XIII w. i nie było to wynikiem zasług jego rzekomej żydowskiej kochanki.

- Kazimierz doczekał się synów z nieprawego łoża, ale nie miał niestety prawowitego następcy, co skutkowało wygaśnięciem głównej linii Piastów. To chyba najcięższy zarzut wobec niego.

- Wiemy, że Kazimierz miał dwóch lub trzech nieślubnych synów, ale w źródłach nie zachowało się imię żadnej z jego nałożnic. Sytuacja z potomstwem była pewną tragedią Kazimierza: z czterech legalnych żon (nie wnikam w kwestię bigamii, którą popełniał, nie mając rozwiązanych poprzednich małżeństw) dochował się pięciu córek. Ze związków pozamałżeńskich miał natomiast, jak już wspomniałem, co najmniej dwóch synów. Posiadanie potomstwa z nieprawego łoża, nie powinno być zarzutem, zdarzało się to wszak prawie każdemu władcy w sytuacji, gdy małżeństwa traktowano jako element polityki. W Europie Środkowej każdy z władców miał kilka żon, każdy miał kochanki i każdy doczekał się potomstwa z nieprawego łoża. Zarzutem natomiast może (a nawet powinien) być bardzo niski status nieślubnych Kazimie-rzowych synów. Do dzisiaj nie wiemy nawet, kim byli owi dwaj czy trzej synowie.

A gdy spojrzymy np. na An-degawenów, to tam królowie również mieli nieślubne potomstwo, ale status królewskich bękartów był wysoki. Nieprawni synowie Karola Roberta i Jana Luksemburskiego robili kariery w Kościele, córki natomiast wydawano dobrze za mąż albo zostawały przeoryszami w klasztorach. U nas także Zygmunt Stary załatwił tę sprawę we właściwy sposób. Jako najmłodszy i ostatni w kolejce do tronu nie bardzo liczył na sukcesję i wziął sobie za kochankę niejaką Katarzynę Telniczankę, z którą miał dzieci. Gdy jednak w pewnym momencie został królem, panowie wymogli na nim odsunięcie Telniczanki. I co zrobił władca? Po pierwsze, zadbał o dzieci: syn został biskupem, a córki dobrze wydano za mąż. Po drugie: dobrze za mąż wydał samą Tel-niczankę. I dopiero wtedy ożenił się z Barbarą Zapolyą. Tymczasem Kazimierz Wielki raczej nie dbał o swoich nieślubnych synów, o których dziś prawie nic nie wiemy, musieli więc mieć niski status społeczny. No i rzeczywiście największy zarzut: w legalnych małżeństwach król nie spłodził syna, a tym samym nie zyskał następcy. Królewska linia Piastów wygasła.

Rozmawiał PAWEŁ STACHNIK

CV

Prof. Stanisław A. Sroka, mediewista, badacz stosunków polsko-węgierskich w średniowieczu, prodziekan Wydziału Historycznego UJ, b. dyrektor Instytutu Historii UJ.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski