Martwi mnie co innego. Kilka lat temu jeszcze nie było partyjnych konfliktów (wszyscy cieszyli się z wyborczego zwycięstwa), ale brakowało fachowców. Powierzano więc resorty na lewo i prawo każdemu, kto sprawiał wrażenie, że ma jakieś pojęcie o czekających go zadaniach.
Resort oświaty wydawał się całkowicie bezużyteczny (jakież tu lody można kręcić?), znaleziono więc nauczycielkę od matematyki, która zakładała prywatne szkoły i opracowywała „pakiety edukacyjne” pod nazwą „klocki autonomiczne” (?!). Oddano jej ministerstwo, a ona wykombinowała, że ma za dużo pracy, więc jak najszybciej uwolni państwo od odpowiedzialności za kształcenie dzieci i młodzieży. Skutki okazały się dramatyczne, bo dziś większość absolwentów szkół pani Hall nie tylko nie posiada żadnej wiedzy, ale często nie umie pisać po polsku, a czasem również czytać (jeżeli w ogóle usiłuje cokolwiek przeczytać).
Gdy zwolenniczce odpaństwowienia szkoły, a potem także jej następczyni, w końcu odebrano ministerstwo, przekazano je z kolei kompletnej ignorantce, której wiedza o szkole sprowadzała się do udziału w wywiadówkach własnych dzieci.
Oświata nie cieszyła się zainteresowaniem rządu, podobnie jak szkolnictwo wyższe, które oddano we władanie zaciekłym biurokratom. Teraz jednak sytuacja staje się jeszcze poważniejsza: dla uspokojenia wewnętrznych tarć poświęcono, bagatela, Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
Grzegorz Schetyna był sekretarzem generalnym kilku partii (Unia Wolności, Platforma Obywatelska), ministrem spraw wewnętrznych, a nawet marszałkiem Sejmu. Ale o polityce zagranicznej wypowiadał się raczej rzadko i na poziomie dyplomatycznego elementarza, a kierowanie komisją spraw zagranicznych w Sejmie traktował jako krzywdzące zesłanie. Ponieważ pretenduje do roli nowego szefa partii, trzeba go było czymś zająć.
Ale czemu polityką zagraniczną? Równie dobrze mógł zostać ministrem zdrowia, sprawiedliwości albo infrastruktury, czyli któregoś z resortów w tym rządzie i tak spisanych na straty. Polska od lat nie prowadzi samodzielnej polityki zagranicznej, więc trudno tu cokolwiek zepsuć, jednak w czasach ukraińskiego kryzysu należało pomyśleć o kimś, kto ma coś do powiedzenia nie tylko o tym, jak wykolegować partyjnych rywali.
Będzie zabawnie? To słabe pocieszenie. A partyjne zawieruchy i tak powieją w dziurawy rządowy żagiel.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?