Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

I po cóż był cały ten zgiełk?

Grzegorz Tabasz
Pamięć jest najsłabszą częścią człowieka, więc pewnie nikt nie już pamięta sławetnej plagi komarów. Tej z połowy czerwca, kiedy po majowych deszczach nadleciały roje komarów. Ile to było hałasu!

Media pęczniały od porad, jak się przed krwiopijcami bronić i które specyfiki są bardziej skuteczne. Tudzież o masowych odpryskach parków i skwerów przez uciążliwe owady opanowanych. I co? Nieodległa plaga przeminęła z wiatrem. Można wieczorem spokojnie usiąść w ogrodzie przy grillu czy innych atrakcjach.

Cud to żaden, tylko zwyczajna reakcja przyrody na komarzą obfitość. Zjadacze krwiopijców skrzętnie skorzystali z okazji. Pajęcze sieci rwały się od obfitego łupu. Jeżyki i jaskółki tudzież inne ptaki od popołudnia do zachodu słońca używały sobie do syta. Po zmroku na żer wyruszały nietoperze.

Tylko wspomnę karlika małego, który w jedną noc potrafi zjeść okrągły tysiąc uciążliwych insektów. Tym samym malizna ważąca kilka gramów zasługuje na zaszczytny tytuł pogromcy komarów. Jednym słowem sytuacja wróciła do normy. Przy okazji nastała paskudna susza, która równie skutecznie hordy krwiopijców ograniczyła. I po cóż był cały ten zgiełk?

WIDEO: Krótki wywiad

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski