MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Imperium kontratakuje

Redakcja
Julian Assange jest dziś bez wątpienia największym wrogiem USA. W Ameryce wytoczono mu proces o terroryzm, a prawicowi politycy i dziennikarze publicznie żądają, aby "zapolować nań jak na Bin Ladena” (Sarah Palin) albo po prostu "nielegalnie zamordować sukinsyna”(TV FOX).

Jan Maria Rokita: LUKSUS WŁASNEGO ZDANIA

To nie są żarty. Generałowie twierdzą bowiem, że "Assange ma krew na rękach”, gdyż jego przecieki zdemaskowały informatorów armii w Afganistanie. Twórca WikiLeaks zaprzecza, dowodząc, że w trosce o bezpieczeństwo ludzi wstrzymał publikację aż 15 tysięcy depesz afgańskich. USA zagroziły sankcjami Szwajcarii, gdyby ta dała Assange’owi prawo pobytu. Zaś ostatnio rząd brytyjski popadł w taką sojuszniczą histerię, że – jak twierdzą władze Ekwadoru – zagroził szturmem na ambasadę tego kraju w Londynie, gdzie słynny haker znalazł właśnie schronienie przed amerykańskim odwetem

Przez długi czas nic nie zapowiadało, że australijski haker z łacińskim nickiem "Mendax” stanie się wrogiem numer jeden wielkiego mocarstwa. W Australii Mendax zyskał sławę "etycznego hakera”, gdyż głosił zakaz zmieniania informacji i niszczenia systemów, do których się włamywał oraz obowiązek dzielenia się hakerskimi zdobyczami. Schwytany, został uwolniony przez sąd, a swoimi umiejętnościami zaczął pomagać policji. Na założonym w 2006 roku portalu WikiLeaks głosił dość zdroworozsądkowy pogląd, iż polityka ukrywa liczne zbrodnie i ciemne sprawki oraz krytykował światowe media, że nie potrafią (nie chcą?) walczyć o prawdziwą jawność. "Jak to możliwe – pytał – że 5 osób z WikiLeaks ujawnia więcej tuszowanych przez rządy informacji, niż cała reszta światowych mediów?”. I zapowiadał, że z pomocą nowych technologii potrafi wymusić jawność. Ten zamiar Assange traktował, niemal jak XVIII–wieczni twórcy liberalizmu, jako etyczny ratunek dla zdeprawowanej polityki.

Kłopot zaczął się wtedy, gdy okazało się, że Assange potrafi wcielać swoje idee w życie. WikiLeaks zdemaskował zabójstwa polityczne w Kenii i wpłynął na zmianę rezultatów wyborów w tym kraju. Assange stał się bohaterem obrońców praw człowieka i laureatem nagrody Amnesty International. Potem zdemaskował korupcję na Wybrzeżu Kości Słoniowej. Na niezadowolenie Ameryki zasłużył po raz pierwszy, gdy upublicznił tajny film z ataku rakietowego na Bagdad. No i w końcu nastąpił rok 2010: ujawnienie ćwierć miliona tajnych depesz amerykańskiej dyplomacji. Sensacyjne opisy skali korupcji reżimu tunezyjskiego stały się iskrą, która zapaliła rewolucję arabską. Z WikiLeaks dowiedzieliśmy się zarówno o rzeczach o wielkim politycznym znaczeniu (np. o saudyjskiej presji na bombardowanie Iranu), jak i raczej anegdotycznych ( np. że polski rząd myślał, iż lokowane w Polsce rakiety patriot mają głowice bojowe). Od tamtego czasu nikt na świecie nie może rzetelnie analizować polityki, nie posługując się przeciekami WikiLeaks. Kiedy twórca portalu znalazł się w oku politycznego cyklonu, szwedzka prokurator postawiła mu zarzut gwałtu, oparty o zeznania dwóch kobiet, twierdzących, że chciały z Assangem mieć stosunek seksualny z prezerwatywą, a on odbył go jednak bez. Oskarżenie to zostało wycofane, po czym w atmosferze chaosu i podejrzeń o naciski sformułowano je ponownie. Tylko ucieczka oskarżonego do ambasady Ekwadoru na jakiś czas oddaliła ponowne aresztowanie, z perspektywą ekstradycji do USA.

Amerykańska wściekłość na człowieka, który w pojedynkę potrafił ośmieszyć imperium nie powinna budzić wielkiego zdziwienia. Gdyby Assange’owi udało się przejąć dokumenty rosyjskie lub chińskie, nie byłby zapewne dzisiaj obiektem gróźb i procesów, albowiem już dawno po prostu by nie żył. Teraz Assange ma przyjaciół od Moskwy po Teheran i od hiszpańskich "oburzonych” po Al–Kaidę. Publicznie wstawia się za nim Putin, a kremlowska TV RUSSIA TODAY emituje jego dyskusje z przywódcą Hezbollahu o przyszłości świata po upadku potęgi USA. Popierają go lewicowi prezydenci Ameryki Łacińskiej, którzy stają także w obronie zagrożonej suwerenności Ekwadoru. Nie ma już, niestety, na to rady! Broniąc własnego życia i wolności Assange staje się nieuchronnie bohaterem, ale i zakładnikiem wszystkich wrogów Ameryki i pośrednio – całego Zachodu. A szkoda. Bo w kwestii jednej, ale fundamentalnej zasady, obrońcy WikiLeaks bez wątpienia mają rację. Państwa muszą pilnować własnych tajemnic i karać swych funkcjonariuszy, którzy sprzedają informacje albo robią przecieki. Ale nie powinny ścigać mediów, które informacje z przecieków upowszechniają.

W przypadku Assange’a wściekłość wielkiego mocarstwa jest silniejsza od tej zasady. Wygląda na to, że zarówno seks, jak i terroryzm służą tylko za wykręty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski