Władysław A. Serczyk: ZNAD GRANICY
Staram się o tym mówić w czasie nielicznych już wykładów przewidzianych dla podobnych mnie półetatowców. Przede wszystkim zachęcam do myślenia pokazując inne, niż dotychczas wykorzystywane, sposoby badania przeszłości. Przywołuję przykłady z własnej biografii, bo chociaż pierwszej wojny światowej nie pamiętam, w domu rodzicielskim ślady tej wojny były aż nadto widoczne.
Dbam jednak o to (nie wiem, czy wystarczająco skutecznie), by nie przemienić katedry uniwersyteckiej w wygodny fotel dla starzejącego się coraz szybciej profesora, ględzącego o tym, co udało mu się zapamiętać z własnego życia. Wprawdzie w czasie koleżeńskich posiadów przy kawie lub herbacie trudno się powstrzymać od wspomnień, ale co robić, gdy młodszy kolega przypomina nazwiska, dla niego stanowiące tylko wykaz uznanych wielkości, natomiast w mej pamięci pozostające zawsze jako pełni życia ludzie, nie tylko z ich niezaprzeczalną wielkością, ale również - uroczymi słabostkami?
Patrzę również wyrozumiale na kreowany przez nowe pokolenie badaczy obraz nie tak dawnej przeszłości, która w jego książkach niewiele przypomina tischnerowską "świętą prawdę", a raczej tę drugą lub nawet trzecią z prawd wymienionych niegdyś przez Księdza Profesora. Skoro jednak artyści mają prawo do swojego sposobu postrzegania świata, dlaczego odbierać to prawo historykowi? Nauce historycznej patronuje przecież Klio, jedna z muz dbających o to, by podopiecznym nigdy nie zabrakło natchnienia.
Ciekawe, jak wyglądam w oczach bliższego i dalszego otoczenia? Czy nie zanadto absorbuję bliźnich swoim istnieniem? Mój braciszek u schyłku życia gniewał się na telefonujących przyjaciół, że zmuszają pielęgniarki do przynoszenia telefonu do jego łóżka. Dzisiaj rozumiem go doskonale. Z jednej więc strony staram się być człowiekiem pożytecznym na miarę swoich sił, z drugiej zaś - nie zajmować innym czasu. Na szczęście pozostała jeszcze umiejętność pisania. To można robić cichutko i w całkowitej samotności, pozostawiając wszakże po sobie dość trwałe, jak mniemam i jak chcę, ślady własnych myśli, które wcale nie robią wrażenia wychodzących spod pióra (raczej - klawiszy komputera) człowieka pochodzącego z minionej epoki i uparcie się jej trzymającego.
Chciałbym wiedzieć, czy uda mi się wykonać zamierzone plany. Samemu trudno ocenić, a co o mnie sądzą, chyba nie dowiem się nigdy. Pozostaje jeden tylko morał: postępuj tak, by w przyszłości wspominano cię dobrze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?