Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kasy są zbyt kosztowne?

Redakcja
Rys. rynekpierwotny.pl
Finansowanie budownictwa mieszkaniowego. Podzielone zdania na temat oszczędzania z premią.

Jednym z filarów Narodowego Programu Mieszkaniowego ma być również oszczędzanie - na własne ,,M”. W tym przypadku odezwali się już analitycy rynku, którzy twierdzą, że państwa nie stać na motywowanie do oszczędzania, czyli dotowanie (mówiąc inaczej: - gwarantowane dopłaty do tych oszczędności). Problem również w tym, jak takie oszczędzanie miałoby wyglądać.

Dobrodziejstwo czy piramida finansowa?

Dyskusja o potrzebie wdrożenia programu i systemu kas oszczędnościowo-budowlanych trwa w Polsce od dawna. W Europie tego typu instytucje funkcjonują od ponad 100 lat i cieszą się bardzo dobrą opinią. Kasy świetnie prosperują w Niemczech (jest tam 25 takich podmiotów), instytucje tego typu uruchomili też Austriacy, Czesi, Słowacy, Węgrzy, Chorwaci i Rumuni.

Co ciekawe, w Polsce takie instytucje też zostały utworzone prawie 20 lat temu, na podstawie ustawy z 5 czerwca 1997 r. Jednak wówczas obawy dotyczące wydatków budżetowych (a także rozgrywki polityczne), uniemożliwiły faktyczną działalność kas budowlanych. Program kas, zwanych czasami mieszkaniowymi, był przedmiotem sporu poprzedniej koalicji.

Zwolennikiem tej idei był wówczas wicepremier Janusz Piechociński, a przeciwnikiem minister finansów Mateusz Szczurek. Były minister finansów przekonywał podczas sejmowej debaty w styczniu ubr., że kasy oszczędnościowo-budowlane stanowią „zaproszenie do kryzysu”: ,,Z kilku powodów, zaczynając od tego, że jest to moim zdaniem piramida finansowa, z której nie będziemy mogli się wykręcić (…). Poza tym to jest inwestycja o bardzo niewielkiej stopie zwrotu i byłoby to „angażowanie środków publicznych w coś, co jest jednak jakąś formą konsumpcji”.

Ile to będzie wszystkich kosztowało?

Wiceminister infrastruktury i budownictwa Kazimierz Smoliński w lipcu br. zapewniał, że wśród działań na rzecz mieszkalnictwa nie przewiduje się wspierania uruchamiania parabankowych instytucji finansowych wzorowanych na niemieckich Bausparkassen.

O powołanie kas do życia zabiega natomiast Związek Banków Polskich. Trudno jednak dziwić się ostrożności przedstawicieli kolejnych rządów: do dzisiaj nad budżetem państwa wisi konieczność wypłacenia premii posiadaczom książeczek mieszkaniowych, funkcjonujących w czasach PRL. I tu jest pies pogrzebany: posłowie, zanim cokolwiek postanowią , muszą wiedzieć, jakie zobowiązania zaciągnie państwo tym razem. Zwolennicy kas bagatelizują: 10 proc. dopłaty byłyby premiowane oszczędności do 6 tys. zł w skali roku, w okresie ich gromadzenia.

Dla porównania: beneficjenci rządowego programu „Mieszkanie dla młodych” dostają jednorazową dopłatę do kredytu - w zależności od miasta - od 14 tys. do ponad 40 tys. zł, a w przypadku rodzin wielodzietnych jeszcze więcej: w Gdańsku zdarzyła się nawet dopłata w wysokości ponad 70 tys. zł.

Zarezerwowanych na ten cel jest ok. 3,5 mld zł. Po wykonaniu odpowiednich obliczeń okazuje się jednak, że już przy średnim poziomie dotacji wynoszącym 800 zł rocznie, nowy program byłby znacznie bardziej kosztowny dla budżetu niż MdM.

Aleksandra Chomicka

ZDANIEM EKSPERTA

NIE STAĆ NAS NA TAKI WYDATEK. System oszczędzania na mieszkanie, wzorowany na niemieckich Sparkassen, najpóźniej uruchomili Rumuni (2004 r.). Po dziewięciu latach funkcjonowania nowych instytucji, rachunek w kasie posiadało około 2,6 proc. mieszkańców Rumunii. Jeśli przyjmiemy, że system proponowany przez PiS będzie się cieszył zbliżoną popularnością, to można obliczyć roczne koszty związane z wypłacaniem premii mieszkaniowych. Wyniosą one 1,16 miliarda złotych, jeśli średnioroczna wartość premii osiągnie 1000 zł, a takie wsparcie będzie otrzymywać 3 proc. obywateli Polski. Wspomniana kwota (1,16 mld zł) jest ponad dwa razy większa od ubiegłorocznych wydatków na program MdM. A w prezentacji z 3 czerwca br. Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa zapowiedziało, że premie dla posiadaczy oszczędności mieszkaniowych mogą wynosić nawet kilka tysięcy złotych rocznie. Tymczasem z danych resortu wynika, że podany koszt dotowania oszczędności (1,16 mld zł) już byłby zbliżony do wszystkich bezpośrednich wydatków z budżetu, które dotyczyły „mieszkaniówki”. Kilkutysięczne dotacje są mało realne!

Andrzej Prajsnar, RynekPierwotny.pl

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski