MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Klasztor tłumacza

Redakcja
Biserka Rajčić, mieszkająca w Belgradzie tłumaczka, jest kolejnym - po Henryku Beresce, Andersie Bodegårdzie, Albrechcie Lemppie i Kseni Starosielskiej - laureatem nagrody Transatlantyk. Przyznawana przez Instytut Książki trafia w ręce wybitnego promotora literatury polskiej za granicą. Rajčić podczas uroczystej gali w Starym Teatrze odebrała wczoraj 10 tys. euro oraz statuetkę autorstwa Łukasza Kieferlinga. Fot. Andrzej Wiśniewski
Biserka Rajčić, mieszkająca w Belgradzie tłumaczka, jest kolejnym - po Henryku Beresce, Andersie Bodegårdzie, Albrechcie Lemppie i Kseni Starosielskiej - laureatem nagrody Transatlantyk. Przyznawana przez Instytut Książki trafia w ręce wybitnego promotora literatury polskiej za granicą. Rajčić podczas uroczystej gali w Starym Teatrze odebrała wczoraj 10 tys. euro oraz statuetkę autorstwa Łukasza Kieferlinga. Fot. Andrzej Wiśniewski
Przetłumaczyła Pani m.in. Witkiewicza, Gombrowicza, Miłosza, Schulza, Szymborską, Herberta, Różewicza, Białoszewskiego, Lema, Kotta, Herlinga-Grudzińskiego, Konwickiego, Mrożka, Kapuścińskiego, Stachurę, Zagajewskiego, Lipską, Barańczaka, Tokarczuk, Gretkowską, Świetlickiego. To tylko część nazwisk. Kiedy to wszystko się stało?

Biserka Rajčić, mieszkająca w Belgradzie tłumaczka, jest kolejnym - po Henryku Beresce, Andersie Bodegårdzie, Albrechcie Lemppie i Kseni Starosielskiej - laureatem nagrody Transatlantyk. Przyznawana przez Instytut Książki trafia w ręce wybitnego promotora literatury polskiej za granicą. Rajčić podczas uroczystej gali w Starym Teatrze odebrała wczoraj 10 tys. euro oraz statuetkę autorstwa Łukasza Kieferlinga. Fot. Andrzej Wiśniewski

Rozmowa z BISERKĄ RAJČIĆ, laureatką nagrody Transatlantyk

- Złożyło się na to ponad 45 lat pracy. Zaczęło się od studiów slawistycznych w Belgradzie, gdzie czytając przekłady Petra Vujičicia, jednego z największych tłumaczy literatury polskiej, zaczęłam się fascynować translacją. W dorobku ma on około 2000 jednostek bibliograficznych. Wykonywał niezwykłą pracę. Dziennie - około 12 godzin. Nie miał rodziny, żył jak mnich. A dodam, że były to czasy, kiedy nie było komputera, i wszystko trzeba było samemu przepisywać.
A więc mistrzem - Vujičić...
- Jego prace odkryłam pod koniec szkoły podstawowej i w gimnazjum. Do tego doszły świetne tłumaczenia największych dzieł literatury rosyjskiej. I szybko okazało się też, że moje zainteresowania wybiegają poza beletrystykę. Współpracowałam z różnymi instytucjami i organizacjami. To, nawiasem mówiąc, wielokrotnie wiązało się z moją translatorską pracą. Od lat 60. współpracuję np. z Festiwalem Teatru Awangardowego BITEF. Pierwszy z polskich twórców dostał tam nagrodę Grotowski. W 1979 r. z kolei laureatem był Szajna, a trzy lata temu - Lupa. Jako konsultant tego festiwalu tłumaczę teksty przedstawień i teksty o przedstawieniach. Poza tym przełożyłam też książki prof. Jurkowskiego o teatrze lalek. Zajmuję się także teorią literatury. Tłumaczyłam Głowińskiego, Sławińskiego, Żółkiewskiego, Janion, Markiewicza, Nycza. Napisałam również historię kultury polskiej, wiele słuchowisk. Jest także książka o Krakowie - w formie listów i esejów. Teraz planuję wydanie pozycji "Listów z Polski", gdzie znajdą się fragmenty wspomnień, refleksji - także ze spotkań z polskimi pisarzami.
Należy Pani do bardzo szacownego środowiska.
- Jako tłumacz prowadzę korespondencję z wieloma pisarzami. Pierwsze kontakty nawiązałam jeszcze na studiach, na początku lat 60. Wtedy w Belgradzie pojawili się Szymborska i Karpowicz, którzy przyjechali podpisać umowę ze Związkiem Pisarzy Jugosławii. To byli pierwsi pisarze, których poznałam i których potem tłumaczyłam. Z Szymborską jestem w kontakcie po dziś dzień; przetłumaczyłam już jej ostatni tomik. Niebawem powinien się ukazać. Podobnie jest z Różewiczem...
I podobnie było z Herbertem. Zajmuje się Pani jednak nie tylko klasykami.
- Interesuje mnie także najmłodsza generacja. Roczniki 60. i 70. Od 15 lat pracuję nad antologią najmłodszych, która powinna się ukazać już w najbliższym czasie. Niebawem wydam osobno Adama Wiedemanna, który niedawno był na Trzecim Festiwalu Poezji w Belgradzie i otrzymał nagrodę. Jego książka ma ukazać się po serbsku i po polsku.
Domyślam się, że Pani praca to, jak mówi prof. Michał Heller, "ślęczenie nad biurkiem" od rana do wieczora.
- Tak to mniej więcej wygląda. Choć bywały momenty wahania. Gdy rozpadła się Jugosławia, przechodziłam ciężki kryzys. Zachorował wtedy mój mąż i zmarł. Do Kanady musiał wyjechać mój syn. Zmarli także moi rodzice i mnóstwo przyjaciół oraz bliskich. Wtedy kręgi kościelne zwróciły się do mnie, bym została siostrą przełożoną w dwóch monasterach. To miałoby umożliwić mi pracę. Gdy zastanawiałam się nad tym pomysłem i konsultowałam go z Petrem Vujičiciem, on przypomniał mi, że ja jestem w klasztorze od lat - że to mój domowy klasztor tłumacza. Pozostałam mu wierna do dzisiaj.
Rozmawiał Marcin Wilk

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski