Załóżmy, iż z mojego komina leci czarny, śmierdzący dym. Miejski strażnik puka do drzwi, a ja odprawię go z kwitkiem. Wraca w asyście policji, którą grzecznie pytam o nakaz rewizji.
Następnie odmawiam przyjęcia mandatu za utrudnianie czynności administracyjnych i być może sprawa zostanie skierowana do sądu. Pierwszej, drugiej instancji. W rezerwie jest jeszcze kilka międzynarodowych trybunałów.
Sprawę mam wygraną z prostej przyczyny: brak odpowiednich przepisów umożliwiających wkraczanie kontrolerów na teren prywatnych posesji. Ponadto brak prostych i wiarygodnych testów, które jednoznacznie wykażą, czy do węgla dorzucam śmieci czy nie.
Nie ma przepisów, nie ma procedur, nie ma sprawy. Poważnie mówiąc, to tuż za południową granicą, Słowacy mają gotowy bat na palaczy śmieci. Wystarczy zapytać, procedury zaadaptować do krajowych potrzeb. Pewnie grosza od nas za pomysł nie wezmą. Póki co, poproszę o horror lepszego gatunku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?