Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto się boi rotmistrza

Redakcja
Zamazać, zatrzeć, wydrzeć z narodowej pamięci. Wykoślawić to co szlachetne, to co dumne – upodlić. Zakrzyczeć, zakłamać, wyśmiać. Zapchać głowy bezmyślną sieczką, zagłuszyć sumienie, uczciwość zastąpić sprytem, a rzetelność cwaniactwem.

Ryszard Terlecki: WSZYSTKO JEST POLITYKĄ

To jest program nowej ideologii, która od dwudziestu lat szerzy się u nas w mrocznych zaułkach cywilizacji, w slumsach pseudokultury, w radosnym bełkocie części mediów, w zadufanej tępocie fałszywych elit. Ale tego programu nie wymyślili ideolodzy współczesnego nihilizmu, nawet nie powstał na zamówienie obecnej partii władzy, która skwapliwie go wykorzystuje. To jest pokłosie ideologii, którą do nas przyniosła dzika armia z karabinami na sznurkach, ale którą zaraziły się złe i słabe umysły na całym świecie.

Czytam i słyszę o tych sporach, które wzniecają „zwykli” obywatele, często nasi sąsiedzi, znajomi z widzenia, przypadkowi uczestnicy naszego życia. Tu złości ich polska flaga na maszcie, tam irytuje krzyż w szkole, gdzie indziej nie chcą pomnika bohaterów. Będą do upadłego bronić PRL-owskiej nazwy ulicy, „bo ile to pieniędzy trzeba wydać na nowe tabliczki”, będą zbierać podpisy pod protestacyjną petycją, bo rano obudził ich dźwięk dzwonu i to zakłóca ich tępy spokój, będą latami wysyłać pisma z żądaniem, aby szkoła nie zatruwała im dzieci patriotycznym wychowaniem (naprawdę, są jeszcze takie odważne szkoły). Może naoglądali się kabareciarzy od Palikota, może nasłuchali Senyszyn, a może po prostu uwierzyli magikom od PR (jedni nazywają to piarem, inni propagandą), że w życiu liczy się tylko „kasa”, a wszystko inne przeszkadza w jej zdobywaniu?

W jednej z podkrakows­kich gmin miejscowi radni umówili się, żeby ulic nie nazywać nazwiskami osób zasłużonych, bo „nazwiska dzielą”. We Wrząsowicach koło Świątnik Górnych ktoś nie chce ulicy rotmistrza Pileckiego, wolałby chodzić po Wrzosowej, Bławatkowej itp. Dlaczego? Bo dzieci mogłyby zapytać, kto to był Pilecki i trzeba by im zatruwać umysły sporami dorosłych. A o co spierają się dorośli? O to, czy warto było nadstawiać karku dla Ojczyzny, czy raczej należało handlować słoniną, a po wojnie zapisać się do ORMO.

– Panie, po co ta historia, po co dzielić ludzi, kogo to dziś obchodzi? – mówi mi facet z fizjonomią troglodyty. Pewnie – kiwam głową – historia to dzisiaj nie interes.

Dzisiaj w dobrym tonie jest nie wiedzieć. Nie pytać, nie dziwić się, nie zawracać sobie głowy, nie rozumieć. W dobrym tonie jest przeciętność, a przeciętni idioci są wymarzonym produktem Ministerstwa Edukacji. Nie uczymy historii, produkujemy analfabetów – tak powinno wyglądać wyborcze hasło na billboardach. Kiedyś stawiano pomniki, dziś jest bezpieczniej – tak jak w Krakowie – budować fontanny-potworki. A rotmistrz Pilecki? – Panie, po co nam to wszystko. Po co zadzierać z Ruskimi?

– Z Ruskimi – pytam – przecież to UB go zamordowało?

– A czy ja wiem, jak to było? Panie, według mnie w tym Smoleńsku to był wypadek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski