Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kuchnia jak Magnes

Redakcja
FOT. MACIEJ LERCEL/ WWW.FOTOWY.PL
FOT. MACIEJ LERCEL/ WWW.FOTOWY.PL
Uwielbiam tłusty czwartek, bo to jedyny dzień w roku, kiedy mogę bezkarnie pochłaniać tysiące kalorii i nikt nie będzie mi zwracał uwagi, ba, sama do siebie nie będę miała pretensji. Skoro czwartek ma być tłusty, to nie może obejść się bez pączków. Gdzie je kupić? Gdzie są najlepsze?

FOT. MACIEJ LERCEL/ WWW.FOTOWY.PL

ANI STARMACH

Tu chyba nikogo nie zaskoczę: "U Michałka" przy ul. Krupniczej. Ale nie o tej cukierni będzie dziś mowa, bo oto poczciwy Michałek dorobił się niebezpiecznie dobrej konkurencji. Ciastkarnia "La Vanille" - bo o niej mowa - znajduje się na ul. Brzozowej. I nie jest to miejsce nowe, bo funkcjonuje tu już od czterech lat. Sama nie wiem, dlaczego nigdy wcześniej tam nie zajrzałam, ale żałuję tego szczerze. Nie będę już rozpamiętywać przeszłości i przejdę do meritum.

Do "La Vanille" przyszłam po obfitym włoskim obiedzie (u "Da Silvano") i choć nie byłam głodna, to zapach ciast, ciastek, ciasteczek spowodował u mnie niemały ślinotok. Miałam ochotę spróbować wszystkiego: tortów bezowych i Dacquoize, brownie i tart z owocami, trufli czekoladowych i ciasteczek owsianych. Ale wszystkiego zjeść się nie da (wielka to szkoda!). Postanowiłam więc usiąść przy jednym ze stolików (a jest ich w sumie bodaj dwa albo trzy) i się zastanowić...

Popijałam wyśmienitą czarną kawę, i obserwowałam ludzi wchodzących, kupujących, gawędzących ze sprzedawczynią. Atmosfera iście idylliczna: ktoś bierze dwa kawałki sernika, ktoś mówi, że tylko tu mają tak doskonałą bezę, a urocza starsza pani przyszła tu, aby przypomnieć sobie lwowskie smaki z dzieciństwa. I nie ma się czemu dziwić, bo wyroby w "La Vanille" to słodka mieszanka tradycyjnych krakowskich, lwowskich i żydowskich receptur. Wygląd i smak tych ciast jest domowy, a to wielka sztuka przy przemysłowej produkcji.

Radość z odkrycia tak uroczej ciastkarni była wielka i od razu chciałam się nią podzielić z przyjaciółmi. Poprosiłam więc o zapakowanie na wynos: kilku kawałków tarty z wiśniami, tortu Sachera, torciku z Linzu, nugatu bakaliowego. Do tego zdecydowałam się jeszcze na bezę Pavlova, kilka pączków, trochę chrustu i trufli czekoladowych. Gdy rozłożyłam te pyszności na stole w domu, wszyscy zaproszeni na degustację chcieli spróbować wszystkiego (mimo że co najmniej połowa była na diecie ;-). Po konsumpcji rozgorzała burzliwa dyskusja. Każdy chciał być krytykiem kulinarnym i każdy chciał bronić swojego ulubionego ciasta.

Słychać było krzyki - "Moim zdaniem najlepsze jest to z wiśniami", na co od razu ktoś reagował - "Czyś ty zwariował, beza nie ma konkurencji", co od razu wywoływało protesty - "Gdzie tam beza, Fedor wygrywa!". Nie doszliśmy do zgody, bo jak wiadomo ,o gustach się nie dyskutuje. Bezdyskusyjnie jednak zarówno mnie, jak i moim przyjaciołom wyroby "La Vanil-le" bardzo przypadły do gustu. To jedno z niewielu miejsc, gdzie nikt tradycji się nie wypiera, gdzie nikt niepotrzebnie nie eksperymentuje, nie udziwnia. Tu przygotowuje się tradycyjne łakocie w najlepszym wydaniu. Ja do "La Vanille" wrócę na pewno jeszcze nieraz, a będąc tam, nie będę liczyła kalorii, nawet jeśli nie będzie to tłusty czwartek. Te torty, ciasta i ciasteczka są bowiem grzechu warte!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski