MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kuzyn czarta Krampusa

Redakcja
Tym razem kilka słów o krewnym wiedeńskiego Krampusa - czarta goniącego po ulicach austriackich miast w okolicy św. Mikołaja, zatem na samym początku grudnia. Diabeł towarzyszy św. Mikołajowi, napawając dzieci niekłamaną radością w nadziei otrzymania od rodziców wspaniałych prezentów, lecz także grozą przed ujrzeniem wysłannika księcia piekieł.

Kraków Michała Rożka

Orszakowi św. Mikołaja towarzyszył - w Krakowie od początku XIX stulecia - diabeł, mniej lub bardziej groźny, by brzękiem łańcuchów straszyć niesforne dzieci, a nawet wychłostać je rózgą. Orszak mikołajowy znamy z opisu Oskara Kolberga, który w "Ludzie" notował: Za św. Mikołajem postępuje dziad ubrany w przewrócony sierścią na wierzch kożuch, i w czapce z przewróconym także kożuchem, opasany dość szerokim pasem, ma on długą brodę i trzyma w jednym ręku dyscyplinę, w drugim łańcuszek. Na tym łańcuszku dość długim prowadzi diabła, który mu się po kątach chowa, syczy, ryczy i harcuje. Diabeł ten, cały osmolony jak kominiarz, jest w kurtce, niby łańcuchem okuty zawieszonym za pasem, ma widły w ręku, rogi na głowie i język z czerwonego sukna długo z gęby wiszący, cała twarz osmolona sadzami.

Obyczaj ten nazywa Kolberg "mikołajki" i, jak powiada ten znakomity etnograf: "Jest to zwyczaj po dworach i miastach głównie obchodzony, znany i za granicą, jak np. w Wiedniu, Wrocławiu (S. Niklas) itd.".

Opis Kolberga uzupełniła Maria Estreicherówna, która w książce pt. "Życie towarzyskie i obyczajowe Krakowa w latach 1848-1863", charakteryzując kulturę duchową Krakowa tych lat wspominała: Wstępem jak gdyby do świąt Bożego Narodzenia była uroczystość św. Mikołaja. Starzy twierdzili, że ten zwyczaj przyjął się w Krakowie za czasów pobytu w nim wojsk napoleońskich. Ambroży Grabowski pisze o nim we wspomnieniach jako o dawnym wychodzącym z użycia, podobnie Siemieński. Pod kościołem Mariackim sprzedawano w okolicy 6 grudnia złocone rózgi i mikołajki miejscowego wyrobu, w papierowej infule, ornacie, z brodą z waty i z drewnianym pastorałem. (...) Jak pisał Grabowski, ustał zwyczaj przebierania się za świętego, gdyż policja austriacka nieraz musiała niegdyś zabierać do kozy (więzienia przyp. autor) świętego oraz towarzyszących mu anioła i dziada, z powodu popełnianych nadużyć, za to odwiedzano czasem w postaci świętego dzieci krewnych i znajomych. Czytałem w jednym z ówczesnych listów, jak przebierał się za św. Mikołaja wysoki już wówczas urzędnik sądowy, Budwiński, a jego żona przybierała kostium diabła. To już ślad wpływu wiedeńskiego Krampusa, wypierającego postać dziada.

Bezspornym faktem jest, że w Austrii ze św. Mikołajem - S. Niklas - przychodzi zawsze Krampus. Obecnie nawet dzień 5 grudnia jest świętem - to Krampustag - dzień diabła. Szaleją wtedy po wiedeńskich ulicach całe ich chmary, chłostając rózgami, nieźle dając każdemu w skórę, kogo tylko dopadną. Najprawdopodobniej zwyczaj ten wraz z napływem austriackich urzędników - głównie po trzecim rozbiorze Polski - dotarł do Galicji i Krakowa, rozpowszechniając się z czasem na pozostałych polskich ziemiach. Zatem, jak widać, mikołajkowego diabła zawdzięczamy jego kuzynowi - Krampusowi.

Czytelnikom należy się jeszcze jedno wyjaśnienie - skąd wziął się czart w mikołajowym orszaku. Tym bardziej, że w ikonografii tegoż świętego nie dostrzegamy atrybutu w postaci diabła. Sięgnijmy zatem do znanej i poczytnej w Europie od drugiej połowy XIII wiek słynnej "Złotej Legendy" (Legenda Aurea", skreślonej przez Jakuba z Voragine. Opisał on zdarzenie z życia św. Mikołaja: Bo oto pewien człek obchodził co roku z wielką solennością uroczystość św. Mikołaja na intencję swojego syna, który studiował literaturę. Podczas uroczystej uczty w ten dzień, diabeł przebrany za pielgrzyma zastukał do bramy i poprosił o jałmużnę. Ojciec rozkazał synowi zanieść natychmiast jałmużnę pielgrzymowi. Młodzieniec nie znajdując już pielgrzyma przed bramą, idzie za nim aż do rozstaju, gdzie diabeł rzuca się nań i dusi. Na prośbę jednak zrozpaczonego ojca: św. Mikołaju, zali to jest nagroda za cześć, którą oddaję ci od tylu lat, św. Mikołaj przywraca życie studentowi.

Motyw uratowania młodzieńca z czartowskich pazurów wszedł na stałe do obchodów mikołajowych, w Krakowie wzmiankowanych już w XVIII stuleciu. Stąd też wynika cześć rodziców i dzieci dla św. Mikołaja, niebiańskiego wspomożyciela i pogromcy szatana, tym samym chroniącego dzieci przed złem. Może właśnie z tej racji w orszaku św. Mikołaja zjawia się złowrogi diabeł z rózgą i przypomina niegrzecznym dzieciom, że "kogo rodzice nie każą, tego kat mieczem, albo powrozem każe". Przysłowie to dobrze było znane już w Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Ma zatem diabeł w ręce bicz lub rózgę, aby przypominać dziatwie, że za złe sprawowanie czeka ją zasłużona karna.

Rózga była od niepamiętnych czasów narzędziem egzorcystów i służyła do wypędzania czartów. Wreszcie w swej warstwie symbolicznej chłostanie rózgą czy biczem było w antropologii talizmanem przeciwko wszelkim chorobom fizycznym, jak również psychicznym. W starożytności rózga to także symbol płodności, dawała też energię twórczą. Wychłostanie na początku grudnia było niczym innym tylko przejściem czasu zimowego smutku z nadzieją na nadejście niebawem dłuższych dni. Wreszcie godzi się w tym miejscu przypomnieć wierszyk z roku 1769, który brzmi:

Rózgą Duch Święty

Dziateczki bić radzi,

Rózga bynajmniej

Zdrowiu nie zawadzi

Stąd też geneza rózgi wręczanej dzieciom i również dorosłym z racji mikołajkowych obrzędów.

W związku z mikołajkami wśród oferowanych upominków nigdy też nie mogło zabraknąć diabłów, a raczej ich miniaturowych figurek, wykonanych z drutu, obleczonych czarnym futerkiem, z czarcią czerwoną maseczką, no i oczywiście z widłami i łańcuchem. Mniejsze diabełki potem zazwyczaj wieszano - jako zabawkę - na choince. W tych mikołajkowych dniach Kraków nabierał ongiś szczególnego koloryty, który nadawali miastu uliczni przekupnie oferujący przechodniom pozłacane rózgi, piernikowe Mikołaje, a przede wszystkim pełne ekspansji diabły. Handlowano nimi w kramach (raczej budach) na Rynku Głównym oraz przed drugą wojną światową na placu Szczepańskim. Całe rodziny - głównie ze Zwierzyńca, Półwsia Zwierzynieckiego i Krowodrzy - zatrudniano przy kunsztownym wyrobie diabełków na św. Mikołaja.

W okresie międzywojennym, gdy matka dziecka nie miała pieniędzy na zakup diabełka, piekła go z chlebowego ciasta i taki czarcik znajdował się pod poduszką niegrzecznego dzieciaka. Niestety, mało kto dzisiaj wyrabia mikołajowe diabły, ostatnio kupiłem takie pod Halą Targową na Grzegórzkach. Nie kupi się ich ani u kwieciarek na Rynku Głównym, czy na Kleparzu. Coraz też rzadziej można nabyć papierowe, pełne ekspresji maski diabelskie, czerwone lub czarne. Jeszcze w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku handlowano okazjonalnie rózgami diabelskimi z wkomponowanymi weń niewielkimi czartami lub maseczką diabełka.

Natomiast od kilku lat można kupić diabła z piernika - lustrzane odbicie pierników ze św. Mikołajem. Ten magiczny świat mikołajowego święta powoli zanika, a do lamusa obyczajowego odchodzą diabły, przynależne jeszcze dzieciństwu tych, którzy przyszli na świat w XIX i XX wieku. A wszystkie mikołajowe czarty wywodziły się z wiedeńskiego Krampusa.

Na zakończenie jeszcze kilka słów o tradycji ofiarowania prezentów w wigilię św. Mikołaja. Zwyczaj ten rozpowszechnił w Polsce ksiądz Piotr Skarga (zm. 1612), który w Krakowie założył tzw. "skrzynię św. Mikołaja". Otóż każdego roku - 6 grudnia - wypłacano z tej fundacji pieniądze dla ubogich dziewcząt, aby im umożliwić zamążpójście. Ksiądz Skarga twórca Arcybractwa Miłosierdzia - założonego w roku 1584 - za właściwego fundatora zapisów posagowych uważał wojewodę krakowskiego Mikołaja Zebrzydowskiego, który w roku 1602 dał zapis na skrzynkę św. Mikołaja jako skarb wiekuisty dla tych osobliwie panienek, które będąc uczciwie wychowane, z ubóstwa i niedostatków posagów przychodzą w niebezpieczeństwo utracenia cnoty i czystości swojej. Aby temu zapobiec i dopomóc tym dziewczętom, za namową księdza Skargi Zebrzydowski na cześć swojego patrona stworzył ową skrzynię św. Mikołaja. To dla tej fundacji regulamin stworzył sam ksiądz Skarga. To z tradycji "skrzyni św. Mikołaja" bierze się geneza obdarowywania prezentami na św. Mikołaja. A wszystko wynikało z legendy hagiograficznej o św. Mikołaju, który potajemnie - w sposób cudowny - dał trzy złote kule na posag trzech dziewcząt. Szczodrobliwość świętego miała uchronić niewinność panieńską. W pieśni o św. Mikołaju czytamy:

Panieństwo córek, gdy rodzic ubogi

Myśli zaprzedać, posag bardzo drogi

Okienkiem wrzuca, czystość zachowuje

Myśli Tamuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski