MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Lać z kranu!

Leszek Mazan, dziennikarz, krakauerolog i szwejkolog
Zgodnie z rzeczy koleją na drugi dzień po emauskim dyngusie musi być o wodzie. – Czy ksiądz kardynał pija wodę z kranu? – spytała kardynała Franciszka Macharskiego na uroczystości stulecia wodociągów bezkompromisowa dziennikarka Radia Kraków. – Oczywiście, że piję – uśmiechnął się krakowski metropolita. – Piję codziennie i zobaczcie, jak zdrowo wyglądam...

Ileż to wody musiało wypłynąć z kranów, nim dorobiliśmy się czegoś, co budzi słuszną zazdrość mieszkańców innych okolic tego nieszczęsnego kraju! Przypomnijmy, że zaniepokojony jakością wody spożywanej przez mieszkańców Krakowa, wyruszając w podróż inspekcyjną do Galicji, nasz Dobrotliwy Monarcha cesarz FJ I kazał zabrać do pociągu większe ilości wody pitnej ze studni w Schonbrunnie. Działo się to w roku 1880, ale dopiero po latach magistrat zrozumiał aluzję i 14 lutego 1901 roku uruchomiono pierwszy wodociąg, nadając mu dumne imię Franciszka Józefa I.

Wiedeń oczywiście nazwę zaakceptował, wyrażając nadzieję, iż nie będzie ona przedmiotem dowcipów i gry skojarzeń przy każdorazowym odkręcaniu kurka. Społeczeństwu tak spodobała się idea szukania wielkich patronów dla szumiącej wody, iż nawet wodospad tatrzański ochrzczono „Wodogrzmotami Mickiewicza”. By jednak uniknąć głupich aluzji wbrew pierwotnym zamiarom wody z górskich ostępów do krakowskich wodociągów nie doprowadzono. A owe wodociągi nie poddawały się okrutnym zrządzeniom losu nawet wtedy, gdy groziło im kompletne wyschnięcie albo gdy w latach 70. ubiegłego wieku na skutek intensywnej eksploatacji śląskich kopalń Wisła pod Wawelem była bardziej słona niż Bałtyk.

Późniejsza poprawa jakości wody umożliwiła miastu uniknięcia utraty twarzy w czasie kolejnej wizyty w Krakowie Jana Pawła II. Program tej wizyty – był rok 1997 – przewidywał poświęcenie nowej Kliniki Chirurgii Serca i Naczyń w Szpitalu im. Jana Pawła II. Przygotowania do tej uroczystości trwały, co zrozumiałe, stosownie długo, ćwiczono marsze, kontrmarsze, powitania, przemówienia, ukłony, wychwytując wszystkie możliwości ewentualnych, odpukać, wpadek.

W wigilię wizyty organizatorzy byli absolutnie, ale to absolutnie pewni, że wszystko jest dopięte na ostatni guzik i że – przy spodziewanych boskich auxiliach – nic złego zdarzyć się nie może. I oto, gdy rozległy się okrzyki na powitanie wjeżdżającego w bramę szpitala papamobile, do oczekującego na stopniach kliniki komendanta placu prof. Antoniego Dziatkowiaka podeszła na trzęsących się nogach blada jak śmierć szefowa pielęgniarek. – Panie profesorze – wyszeptała. – Na litość boską, panie profesorze... Zapomnieliśmy o wodzie święconej!...

Profesorowi nie drgnął na twarzy ani jeden muskuł. – Lać z kranu!

Aby uchronić szefa od niechybnej ekskomuniki a także, by nie został pacjentem oddziału intensywnej terapii, szefowa runęła w stronę kurka z ożywczą wodą. – Miałem pełne prawo tak postąpić – tłumaczył potem profesor. – Działałem w warunkach szczególnej konieczności, a poza tym... Cóż, krakowski wodociąg, a więc również i woda, która w nim płynie, został poświęcony już przeszło sto lat wcześniej jako wodociąg imienia Jego Cesarsko-Królewskiej Apostolskiej Mości Franciszka Józefa I Habsburga. Patrona tego, jeśli dobrze wiem, nikt dotąd nie zmienił. Papież pokropił więc naszą klinikę wodą święconą, co wyszło nam wszystkim tylko na dobre.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski