Mamy prawo do ulic bez obcych pomników

Nie wszystkie pomniki Armii Czerwonej zniknęły z ulic naszych miast. W samej Małopolsce jest ich jeszcze kilkanaście. Nie chodzi o to, by obowiązkowo je usuwać, ale jeśli lokalna społeczność nie życzy sobie codziennie przechodzić obok symbolu bolszewickiej, naprawdę strasznej okupacji, to chyba nie ma w tym nic złego.

Wszystko musi się odbyć z szacunkiem należnym zmarłym. Jeśli pod takimi pomnikami leżą szczątki żołnierzy, to należy je przenieść na cmentarze wojskowe. Tam jest miejsce na opłakiwanie wszystkich zmarłych.

Tam też można oddawać hołd poległym w walkach zbrojnych, nawet żołnierzom Armii Czerwonej, których wielu Polaków nadal uważa za wyzwolicieli spod niemieckiej okupacji i dla których PRL oraz podległość Związkowi Radzieckiemu to lepsze czasy niż obecna demokracja i wolność, trudna i nie tak prosta jak komunizm.

Nie można się dziwić, że Rosja będzie protestować, a także oskarżać nas o świętokradztwo i brak szacunku dla poległych w II wojnie światowej. Trzeba pamiętać, że pomniki Armii Czerwonej na placach i ulicach polskich miast to ostatnie symbole imperialistycznej Rosji w naszym kraju. Wielu Rosjanom wystarczy ta symbolika, bo po wielkości Związku Sowieckiego nie zostało już nic. Poza kamieniami, które tak jak jej żołnierze powinny trafić na cmentarz… historii.

Jako Polacy też jesteśmy bardzo przywiązani do historycznych symboli i pomników upamiętniających naszą wielkość w poprzednich stuleciach. Nie krytykujmy za to Rosjan, ale też nie dajmy sobie narzucić ich wojennej retoryki. Mamy prawo nie chcieć obcych pomników na naszych ulicach. I powinniśmy to prawo skutecznie egzekwować.

CZYTAJ TAKŻE: Polska wypowiada wojnę Rosji. Burząc pomnik w Limanowej...