MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mniej polityki, więcej działania

Redakcja
- ... Muszę panią rozczarować. Owszem, jestem otwarty na kontakty z prasą i chętnie opowiadam o pracach komisji, bo wiedza społeczeństwa o zagadnieniach związanych z samorządnością dobrze może się władzy przysłużyć. Jeśli chodzi o sensacje, to nie mam takich rewelacji. Praca w komisji nie jest łatwa, ciąży na nas duża odpowiedzialność. My nie jesteśmy od węszenia za aferami. Nadzorujemy z ramienia Rady pracę Zarządu Miasta i całego urzędu. Co jakiś czas przedstawiamy Radzie naszą opinię na temat zdolności wykonywania budżetu. Nadzorujemy prawidłowe wykonywanie podejmowanych uchwał. Jesteśmy obiektywni w naszych działaniach, zresztą skład komisji został tak dobrany, że jej członkowie reprezentują wszystkie ugrupowania polityczne. U nas nie ma koalicji, ja wywodzę się z Unii Wolności. Po wyborach otrzymaliśmy propozycję współpracy z będącym w większości AWS, miałem możliwość wyboru przewodniczenia jakiejś komisji, zdecydowałem się na rewizyjną. Mam przygotowanie merytoryczne oraz wysoko rozwinięte poczucie sprawiedliwości. Chciałem się zrealizować i właściwie przysłużyć wyborcom.

Rozmowa z Krzysztofem Bigajem - przewodniczącym komisji rewizyjnej Rady Miejskiej Brzeska

 - Jest Pan przewodniczącym komisji rewizyjnej Rady Miejskiej Brzeska, zakładam więc, że jest Pan w stanie dostarczyć dziennikarzom wielu kontrowersyjnych tematów...
 - Czy w polityce na szczeblu gminy można mówić o sprawiedliwości?
 - Należy mówić jak najwięcej, przede wszyystkim lokalna samorządność powinna być wolna od polityki...
 - Powinna być wolna, czy jest?
 - Trzeba przyznać, że niekiedy za dużo jest polityki. Pierwszym tego symptomem było obsadzanie miejsc w komisjach ludźmi spoza Rady, gdzie ważniejsza była przynależność partyjna niż przygotowanie merytoryczne. Podczas ostatnich wyborów uzupełniających do niektórych komisji staraliśmy się położyć nacisk na kompetencje wybieranych kandydatów i w pełni nam się to udało.
 - Kilka decyzji Zarządu Miasta dotyczących ludzi będących w kręgach zbliżonych do lokalnej władzy wywołało kontrowersje wśród mieszkańców. Mam tu na myśli sprzedaż po atrakcyjnej cenie szczepanowskiej Agronomówki członkowi Zarządu Miasta, bądź też zwrot tzw. kosztów niezamortyzowanych byłej najemczyni Brzeskiej Piwnicy, będącej teraz pracownicą Urzędu. Czy komisja starała się wpłynąć na zmianę tych decyzji, a może są one po prostu zgodne z literą prawa?
 - Wyjaśnijmy sobie na początku, że komisja rewizyjna nie ma wpływu na decyzje Zarządu Miasta, może je jedynie zaopiniować, w przypadku naruszenia prawa podjęlibyśmy odpowiednie działania, od tego w końcu jesteśmy. W przytaczanych przez panią przypadkach wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Sprzedaż Agronomówki członkowi Zarządu Miasta, który był zresztą jej ostatnim lokatorem, odbyła się na podstawie odpowiednich przepisów, sprawy te reguluje podjęta dużo wcześniej uchwała Rady Miejskiej. Jeśli chodzi o drugi przypadek, czyli Brzeską Piwnicę, to zanim podjęliśmy uchwałę w tej sprawie, zagadnieniem zajmowały się trzy zespoły rzeczoznawców, właśnie dlatego, żeby nie złamać prawa. Warunki najmu lokalu zawarte były w umowie sporządzonej przez najemczynię i ówczesnego dyrektora MOK-u. Był tam punkt o wypłacie takich środków, podjęliśmy więc jedynie słuszną decyzję. Jeśli ktoś popełnił tutaj błąd, to raczej dyrektor MOK, który od lat nie pracuje i nie mieszka w Brzesku. Obu sprawom towarzyszyły niepotrzebne emocje. Cóż, kiedy sprawy dotyczą ludzi z kręgów władzy, społeczeństwo zawsze jest podejrzliwe. W tych wypadkach, powtarzam, wszystko jest zgodne z literą prawa.
 - Czy wszystkie sprawy rozpatrywane przez komisję są załatwione po Pana myśli?
 - Cóż, coraz częściej moje opinie rozmijają się ze stanowiskiem pozostałych członków komisji. Różnimy się w kwestiach merytorycznych. Mam nieco inne spojrzenie na niektóre wnioski, które należałoby wyciągnąć. Czasem wysnuwam zbyt daleko idące wnioski.
 - Właśnie poddaje się Pan samokrytyce?
 - W pewnym sensie tak....
 - Radny Bigaj jest niezwykle medialny, Pańskie nazwisko często pojawia się w prasie. Chce się Pan przypodobać wyborcom?
 - Skoro podjąłem się sprawowania funkcji społecznej, mam obowiązek rozmawiać z ludźmi, z dziennikarzami także. Bywa że mieszkańcy nie rozumieją problemów związanych z samorządnością, częste mówienie o tym na łamach prasy ułatwia nam pracę, mieszkańcom wyjaśnia pewne wątpliwości. Moja funkcja jest, niestety, niewdzięczna, często zdarza mi się krytykować postępowanie innych radnych, którzy na co dzień są przecież moimi kolegami. Często muszę oddzielić życie prywatne od mandatu radnego.
 - Często współorganizuje Pan różnego rodzaju akcje charytatywne, imprezy sportowe dla młodzieży. Z potrzeby serca czy dla poklasku?
 - Sport to moja wielka pasja. Uważam, że społeczeństwo będzie o wiele lepsze, jeśli będzie miało okazję sprawdzić się w tego typu imprezach. Młodzi ludzie chętnie uczestniczą w organizowanych przez nas turniejach, mogą w ten sposób zrealizować swoje dążenie do walki o pozycję. Lepiej, gdy robią to na przykład na boisku do koszykówki, niż w ulicznych bójkach. W zeszłym roku udało nam się przeprowadzić cztery masowe imprezy sportowe, w tym roku jedną, dzięki między innymi mojej inicjatywie w Brzesku od dwóch lat gości Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Czy to jest chęć przypodobania się? Jakbym nic nie robił, to po co byłby taki radny?
 - Jest Pan także współtwórcą powstania brzeskiego Oddziału Krakowskiej Kongregacji Kupieckiej. Czy osiągnęliście zamierzone cele?
 - Oddział powstał w maju ubiegłego roku. Już dużo wcześniej uważałem, że środowisko brzeskich kupców powinno się zintegrować, realizować wspólne pomysły. Pomysł dojrzał, kiedy ostro ruszyła budowa dużego centrum handlowego. Nie powstrzymaliśmy budowy, nie o to nam zresztą chodziło. Chcieliśmy nie dopuścić obcego kapitału na teren Brzeska, bo miasto niewiele z tego miałoby. Cóż, istnieje supermarket, ale z tych szumnych zapowiedzi pewnego radnego, że 120 osób znajdzie zatrudnienie, niewiele na razie wychodzi. Jesteśmy pełni uznania dla inwestorów, pana Grodnego i Lesia, nadal jednak uważamy, że w centrach miast nie powinno się budować dużych ośrodków handlowych. Jeśli chodzi o kongregację, to główny cel został osiągnięty, zjednoczyła się spora część środowiska kupieckiego z całej gminy. Chcemy wraz ze Stowarzyszeniem Przedsiębiorców Brzeskich stworzyć siłę nacisku na władzę w celu realizacji najważniejszych dla mieszkańców zadań. Nie chcę się chwalić, ale to my pierwsi podążyliśmy z pomocą dla mieszkańców Gnojnika poszkodowanych w wyniku gradobicia. To ważne, że brzescy kupcy nie tylko handlują, ale potrafią się dzielić z innymi.
 - Co radnemu Bigajowi leży na sercu?
 - Sprawowanie władzy to ciężka i długa droga. Potrzeba jednej kadencji, żeby się nauczyć działać bezbłędnie. Niestety, potem przychodzi ktoś inny z pięknymi hasłami i wszystko zaczyna się od nowa. Dotkliwy dla wszystkich jest brak ciągłości realizacji. Zaledwie kilka inwestycji jest kontynuowanych, inne powstają z potrzeby chwili. Marzy mi się opracowanie hierarchii potrzeb, które realizowane byłyby konsekwentnie nawet przez piętnaście lat. Moja dewiza brzmi - jak najmniej polityki, jak najwięcej działania.

Rozmawiała: ZOFIA SITARZ

od 7 lat
Wideo

Młodzi często pracują latem. Głównie bez umowy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski