MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nazywam się Tusk, jr Tusk

Redakcja
Z perspektywy standardów życia publicznego, rzecz wydaje się całkiem jasna. Po pierwsze – syn premiera nie powinien mieć łatwiejszej kariery ani lepszych pieniędzy ze względu na pozycję swojego ojca.

Jan Maria Rokita: LUKSUS WŁASNEGO ZDANIA

Złamanie tej reguły – to jest właśnie nepotyzm. A po drugie – syn premiera winien uważać na to, aby jego praca nie służyła ochronie interesów, przywilejów, bądź bezkarności czyjegokolwiek biznesu. Nieprzestrzeganie tej maksymy rodzi koterię, albo – jak się zwykło w Polsce mawiać – „układ”.

Rzecz tylko w tym, że samo sformułowanie standardów nie rozwiązuje żadnego problemu. Każdy, kto zatrudnia, albo odmawia pracy synowi premiera, musi roztropnie założyć, że wszechwładny ojciec dowie się, jak zostało potraktowane jego dziecko. I może wynikać z tego na przyszłość jakaś wdzięczność albo jakiś uraz. Czy więc syn premiera może się w ogóle gdzieś zatrudnić jako zwyczajny pracownik? W polskich, sarmacko- -klientystycznych stosunkach nie jest to łatwe. A już na pewno niemożliwe na gdańskim lotnisku, gdzie władzę sprawuje gromada partyjnych kolegów i politycznych klientów ojca. Tylko prostacki nepotyzm polega na tym, że ojciec osobiście załatwia dobrą pracę synowi. W nepotyzmie doskonałym syn premiera ma to, czego chce (albo i trochę więcej) bez takiej interwencji.

Podobnie rzecz się ma z ryzykiem „układu”. W biznesie rozumie się samo przez się, że pozyskanie na konsultanta syna premiera wywołuje efekt respektu, albo nawet strachu. Zwłaszcza gdy jest tajemnicą poliszynela, że to biznes szemrany. Chyba każdy zetknął się kiedyś z opinią, że ktoś albo coś jest „nie do ruszenia”. „Słyszałeś? Podobno Komisja Nadzoru Finansowego wpisała ich na czarną listę! Ale ty wiesz, kto dla nich pracuje?!” Ten dialog mógł się odbyć nie tylko w konkurencyjnej firmie, ale także w policji albo prokuraturze. Powraca zatem pytanie: czy syn premiera może w ogóle uczciwie pracować dla biznesu? Odpowiedź jest, niestety, taka sama: w Polsce jest to bardzo trudne. A już z pewnością niemożliwe w biznesie o takim stopniu ryzyka, jak piramida finansowa prowadząca linie lotnicze.

„Gdybym nie nazywał się Tusk, nikt by się nie zainteresował całą sprawą” – mówi z poczuciem krzywdy syn premiera. Święte słowa. Jego zachowanie ma przecież tak duże znaczenie polityczne tylko dlatego, że jego ojciec jest tym, kim jest. Dzieci premierów nie mają łatwego życia. Wszystko, co robią, spada bowiem w końcu na głowy ich ojców i staje się żerowiskiem dla politycznych przeciwników i tabloidów. Odpowiedzialność polityczna jest zawsze odpowiedzialnością za czyny innych ludzi. Także – a może w szczególności – za własne dorosłe dzieci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski