Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowy bohater prawdziwych Polaków

Paweł Głowacki
Dostawka. Co czuł, kiedy przyczajony w kapsule cichej ciemności między arrasem a ścianą sypialnej komnaty, podsłuchiwał rozmowę księcia Hamleta z jego matką królową Gertrudą?

William Szekspir nie miał co do niego złudzeń. Genialny pisarz, który o ludziach wiedział wszystko, do samego dna, wiedział też, że mimo szykownych pończoch, lśniących ciżemek ze srebrną klamrą, złotych guzików i śnieżnobiałej tacy kryzy pod grdyką - rybio oślizły gnom nie przestaje być rybio oślizłym gnomem.

I właśnie taki jest Poloniusz w "Hamlecie". Ile razy widziałem go na scenie? Prawie zawsze suchawy facecik to był, facecik mały. Wiecznie skulony kurdupel o rozlatanych oczkach, łapkach w ciągłym dygocie i gestach zrobionych z lepkiej uległości. Operetkowo ugrzeczniony, odpustowo posłuszny, kabaretowo pokorny wobec każdego pana, który jeść daje, obojętne, kto aktualnie jest panem.

Ot, Wielki Kanclerz jako bezwolny piesek na pokojach, piesek do wynajęcia. Aktorzy, co grali Poloniusza, z reguły mieli utalentowane twarze. W mig lepili na swoich obliczach portret mentalności Kanclerza, ten żałośnie płaski krajobraz, co był fuzją przaśnej głupoty ze szczurzym cwaniactwem. I potrafili pokazać ulubiony cyrkowy numer Poloniusza: chowanie litej marności za parawanem wprost lub nie wprost skandowanych frazesów patriotycznych: że oto ja, wierny sługa racji stanu, wszystko, co czynię, w trosce o dobro ojczyzny czynię.

Tak, dla dobra ojczyzny ten rybio oślizły gnom do wszystkich się łasi. Dla dobra ojczyzny wszędzie węszy opętańczo tak, że nos jego nabiera cech psiego nosa. Dla dobra ojczyzny każe szpiegowi śledzić Laertesa, swojego syna, śledzić i pilnie notować każde jego słowo i gest każdy. Dla dobra ojczyzny przesłuchuje swą córkę Ofelię na okoliczność jej sercowego związku z niebezpiecznym dla Danii księciem Hamletem, i czyni to jak lodowaty prokurator.

Z zaślinioną namiętnością onanisty, kontemplującego "świerszczyk" - podgląda wszystkie ruchy świata władzy. I on, którego mętny mózg książę zrówna z mózgiem szarego kupca handlującego świeżymi rybami, on, o którym książę powie: "To wielkie niemowlę (...) nie wyszło jeszcze z powijaków", on, który nawet tego nie łapie, że jeden i ten sam obłok nie może posiadać jednocześnie kształtu wielbłąda, łasicy i wieloryba, słowem - on, aż taki geniusz, dojdzie do troskliwego wniosku, że aby Danię ocalić, oczyścić z sitwy i tym samym na wieki uszlachetnić, należy pilnie podsłuchać rozmowę Hamleta z królową Gertrudą. I że on chętnie podejmie się tej bohaterskiej misji.

I podjął się. To wiemy. Zzuł ciżemki, wszedł na palcach do sypialnej komnaty królowej, wsunął się za arras, skulił ramiona, znieruchomiał. Pewnie się modlił, by w kluczowym momencie bąka nie puścić. Po chwili usłyszał kroki obiektów swych łowów i pierwsze słowa. Wstrzymał oddech, nastawił wnyki uszu. Bąk się zlitował. Ulga. Rozkwitła godność niezmąconego podsłuchiwania. Stercząc w cuchnącej myszami norze za arrasem - rybio oślizły gnom był w siódmym niebie najszlachetniejszego patriotyzmu. Wiemy to wszystko.

I wiemy, że kiedy Poloniusz zdradził się nieoczekiwanym jękiem, książę go zabił, dziurawiąc sztyletem nie większą od karła wypukłość na arrasie. Wiemy też, że później białe robaki długo i spokojnie żarły zimne ciało Poloniusza, porzucone gdzieś pod schodami wiodącymi na galerię. Tak. Ale co karzeł czuł, gdy podsłuchiwał?
Otóż czuł, że jest wielki. Z każdym skradzionym słowem - coraz większy. I że jego ciało cudnie pachnie troską o ojczyznę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski