Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Petardą spalił 400-letni dąb - pomnik przyrody

Ewelina Sadko
Szmatami, kocami i workami z piaskiem, które teraz leżą koło wiekowego dębu, uszczelniano pień przed wylewaniem się piany
Szmatami, kocami i workami z piaskiem, które teraz leżą koło wiekowego dębu, uszczelniano pień przed wylewaniem się piany Fot. Ewelina Sadko
Grojec (gmina Oświęcim). Trzy zastępy straży pożarnej gasiły pożar wiekowego drzewa. Nie wiadomo, czy petardę wrzucono złośliwie, czy był to tylko wypadek. Nie wiadomo też, czy zabytkowe drzewo uda się uratować.

Rodzinny festyn organizowany corocznie w niedzielę odpustową w parku w Grojcu (gm. Oświęcim) zakończył się tym razem akcją straży pożarnej. Ktoś podpalił 400-letni dąb, pomnik przyrody.

Do pożaru doszło około godz. 18, gdy większość mieszkańców bawiła się w środkowej części parku. Kilkanaście metrów dalej nieznana osoba wrzuciła petardę do środka wiekowego drzewa. Ta eksplodując zapaliła dąb od środka.

Trudno było zgasić

Początkowo nie widać było płomieni. Dopiero kiedy gęste kłęby dymu zaczęły wydobywać się górą, tuż przy koronie, zaalarmowano strażaków.

- Drzewo stoi kilka metrów za remizą ochotników, więc szybko rozpoczęto akcję gaszenia, ale niewiele udało się zdziałać, bo temperatura w środku była tak wysoka, że nie wystarczyło zwykłe polewanie wodą, a konieczna była specjalna piana do gaszenia - mówi Krzysztof Wolak, sołtys Grojca.

Piana i woda wylewały się przez dziury, którymi usiany jest pień. - Ten zresztą działał jak komin. Dołem, tuż przy ziemi w środek dębu zasysało powietrze, które tylko rozniecało płomienie - dodaje sołtys.

Po chwili na miejscu pożaru zjawiły się dwa kolejne zastępy straży z oświęcimskiej państwowej jednostki. Wtedy płomienie buchały w koronę drzewa już na kilka metrów. - Nikt nie spodziewał się, że to będzie tak skomplikowana akcja - opowiada Krzysztof Wolak. - Dopiero jak pozatykali wszystkie szczeliny szmatami, starymi kocami, ubraniami i wszystkim tym, co było pod ręką, łącznie z workami z piachem, udało się opanować sytuację.

Chcą uratować drzewo

Pożar ugaszono po blisko czterech godzinach. Dąb wypalił się w środku prawie doszczętnie, jednak jest szansa, że uda się go uratować. - Czekamy na opinię dendrologa, który zdecyduje, czy drzewo da się uratować - powiedział "Dziennikowi Polskiemu" Mirosław Smolarek, zastępca wójta gminy Oświęcim.

Potężna korona obecnie trzyma się na nadpalonym pniu, który ma tylko ściany, a cały środek jest wypalony. W sprawie dębu będzie musiał też wypowiedzieć się konserwator przyrody.

Dbają o stare dęby

Mieszkańcy Grojca są pełni nadziei, że uda się ocalić ten pomnik przyrody. Przypominają, że przy sąsiedniej ulicy stał dąb, który palił się aż trzy razy (od pioruna i podpalenia) i był w znacznie gorszym stanie.

- Trzymał się tylko na jednej trzeciej pnia. Zamontowali mu metalowe rury w środku, dzięki którym całość trzymała się "kupy" - wspomina pan Józef, mieszkaniec ul. Jagiellończyka.

Tamto drzewo ścięto w marcu tego roku. Potężne konary łamały się przy każdym silnym wietrze. Nie było to jednak łatwe. Z wnioskiem o wycinkę zgłosił się do rady gminy jeden mieszkańców wsi. Konserwator przyrody dał zgodę gminie. Wniosek musieli poprzeć radni. Ci jednak ponownie zlecili przebadanie drzewa, uparcie walcząc o jego ocalenie. Ostatecznie zdecydowano o wycince. Oby taki los nie spotkał kolejnego pomnika przyrody w Grojcu.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski