Grzegorz Skowron: EDYTORIAL
A nietrudno sobie wyobrazić, że konflikt może się bardziej zaostrzyć, że będą ginąć kolejni ludzie, że władza w Kijowie wprowadzi stan wojenny. Skąd my to znamy?
Porównanie obecnej sytuacji na Ukrainie do początku lat 80. w Polsce to być może nadużycie. Zwłaszcza dla tych z nas, którzy nie chcą, by Unia Europejska spieszyła się z przyjęciem do wspólnoty naszego wschodniego sąsiada. A tak uważa 47 proc. Polaków pytanych o to przez CBOS, dla kolejnych 16 proc. sprawa ta nie ma żadnego znaczenia. Tylko jedna czwarta opowiada się za jak najszybszą integracją z Ukrainą. Trochę wstyd, że chcemy, by najpierw Ukraińcy sami rozwiązali swoje problemy, a potem ewentualnie możemy ich przygarnąć…
Ograniczamy się jedynie do słów otuchy i współczucia, poparcia i zapewnień, że jesteśmy z walczącymi o demokrację. Nieliczni pikietują konsulaty ukraińskie lub organizują zbiórki ubrań i śpiworów dla protestujących na Majdanie. A wielcy tego świata ograniczają się do słownych oświadczeń. To już za mało, bo Kijów, a tym bardziej Moskwa wcale się nimi nie przejmują.
Słowa okazały się nieskuteczne. Zwłaszcza te wypowiadane przez przedstawicieli polskiego rządu. I to pokazuje, jak mało efektywna jest nasza dyplomacja, przynajmniej w zakresie polityki wschodniej. To w naszym interesie jest, by Ukraina stała po stronie Zachodu, ale dojdzie do tego tylko wtedy, gdy Zachód uzna to za ważne dla siebie. I załatwi sprawę ponad naszymi głowami.
Wracając do stanu wojennego. "Solidarność” go przetrwała, bo miała realne wsparcie Zachodu. Teraz też ono jest potrzebne.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?