Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pod topór poszły 400-letnie dęby. Jeszcze niedawno były pomnikami

Łukasz Bobek
Wiekowe dęby stały na terenie muzeum, tuż przy starym kościółku. - Zagrażały ludziom - przekonują władze muzeum
Wiekowe dęby stały na terenie muzeum, tuż przy starym kościółku. - Zagrażały ludziom - przekonują władze muzeum Archiwum Czytelnika
Rabka-Zdrój. - Zasadzono je w 1637 r., przetrwały dwie wojny światowe, a teraz okazuje się, że zostały wycięte - oburza się Hanna Kicińska

Wycięte drzewa rosły na terenie Muzeum Władysława Orkana, tuż przy drewnianym kościółku. Z 15 zabytkowych drzew pod topór poszły dwa, a przy trzecim rozpoczęto przycinanie konarów. Jednak po interwencji mieszkańców pilarze wstrzymali roboty.

- Drzewa były imponujące. To w końcu niemal 400-letnie dęby. Zasadzono je w 1637 r., przetrwały tyle czasu, dwie wojny światowe, a teraz okazuje się, że zostały wycięte, bo dyrekcja muzeum stwierdziła, że są chore - oburza się Hanna Kicińska, mieszkanka Rabki, która walczyła o zachowanie dębów.

Podkreśla, że w swojej opinii o niepotrzebnej wycince nie jest w Rabce odosobniona. Uważa, że drzewa nie były chore. Każdego roku korony tych dębów zieleniły się.

- Nawet jeśli jednak od środka pień byłby zepsuty, powinno się je zachować. W Polsce, ale i w innych krajach świata rosną dalej jeszcze starsze drzewa. Od lat 70. XX wieku drzewa były wpisane do rejestru zabytków jako pomniki przyrody- grzmi oburzona mieszkanka.

- Takich drzew nie powinno się usuwać, zwłaszcza w otoczeniu takiego zabytkowego kościółka, który powstał zaledwie kilkadziesiąt lat wcześniej niż posadzono te drzewa - około 1606 roku. Jak dla mnie, to zbrodnia na przyrodzie - mówi dosadnie pani Maria, inna mieszkanka Rabki-Zdroju.

Okazuje się jednak, że drzewa zostały usunięte zgodnie z prawem. Muzeum Władysława Orkana uzyskało pozwolenie na wycinkę ze starostwa nowotarskiego.

  • Uzyskaliśmy wszelkie dokumenty potwierdzające, że jest konieczność wycięcia tych dębów - mówi Krzysztof Faber, starosta nowotarski. Więcej informacji podaje w tej sprawie Wojciech Kusiak, wicedyrektor muzeum.

- Drzewa, gdy je wycinaliśmy, nie były już pomnikami przyrody. Rada Gminy w Rabce swoją uchwałą pozbawiła je ochrony - mówi wicedyrektor. Dodaje, że choć dęby miały niemal 400 lat, musiały zostać ścięte, bo obumierały.

- Były chore, od poziomu gruntu do wysokości kilku metrów ich pień był niemal pusty w środku. Wcześniej wielokrotnie poddawaliśmy je konserwacji, chcieliśmy uratować. Jednak opinia dendrologiczna była dla nas jasna. Musieliśmy je wyciąć, by nie stanowiły dla nikogo zagrożenia - mówi zastępca dyrektora Muzeum Władysława Orkana. Dodaje, że już 3 lata temu stanowiły realne zagrożenie. Gdy w październiku spadł śnieg, konary złamały się i spadły na jezdnię. Na szczęście nikt wówczas tamtędy nie przejeżdżał, ani nie przechodził.

- Proszę mi wierzyć, nikt z nas nie ruszyłby tych drzew, gdyby nie było takiej konieczności. Mnie naprawdę bolało serce, gdy odpalone zostały piły łańcuchowe - mówi Kusiak. Z decyzji cieszy się burmistrz Rabki-Zdroju Ewa Przybyło.

- Oczywiście szkoda starych dębów, jednak tuż obok muzeum jest przecież szkoła podstawowa i przedszkole. Dla mnie bezpieczeństwo dzieci jest najważniejsze - mówi krótko. Podobnego zdania jest nawet Andrzej Pietraszkiewicz, kierownik nowotarskiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków, któremu podlega kościółek w Rabce-Zdroju.

- Skoro drzewa zagrażały ludziom i kościółkowi, nie było innego wyjścia - uspokaja. Dodaje, że muzeum zwróciło się do niego także o zgodę na przycięcie korony trzeciego drzewa. - Analizujemy ten wniosek - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski