Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polska racja stanu i pierdziawka

Leszek Mazan
Niestety, nadal nie wiadomo, czy w najgłębszych podziemiach wawelskiego wzgórza odbędzie się tradycyjne wigilijne spotkanie polskich królów. Gospodarz obiektu boi się gorszących dyskusji politycznych, których ofiarą jest już od kilku lat osobliwie król Jan Kazimierz, bo za jego to kadencji na tronie w ręce Rosjan przeszedł - mocą układu andruszowskiego (1667) Smoleńsk.

Zdaniem pozostałych królów elekcyjnych była to - dziś jest to pewnik albo prawie pewnik - sprytna przygrywka do zaplanowanego chytrze przez Romanowów na rok 2010 w Smoleńsku pirotechnicznego zamachu na całą polską elitę władzy. Ujawnienie przez IPN tych skrzętnie dotąd ukrywanych machinacji spowodowało już odwołanie małopolskiego wojewody Jerzego Millera. Piasty, Jagiellony i Andegaweny były przeciwne, ale zostały zakrzyczane w sposób budzący podziw u największych wyjadaczy polsko-litewskiej polityki. Więc jeśli do wspólnej wigilii jednak dojdzie - każde ze stronnictw siedzieć będzie przy osobnym stole, przesyłając sobie tradycyjne opłatki przez służbę, a ewentualne inwektywy na gębę.

Już dziś wiadomo, że udział mediów jest wykluczony, redaktory będą musiały zadowolić się zagwarantowanym przez wawelską tradycję wigilijną podglądaniem biesiadników przez dziurkę od klucza. Protestował monarcha mający zawsze największe parcie na szkło, czyli Jan III Sobieski, któremu natychmiast skoczył do gardła Zygmunt August, przypominając bożonarodzeniową aferę 1683 roku: pogromca Turczyna po powrocie spod Wiednia zamknął się ze swoją Marysieńką w wawelskej sypialni i nie przyszedł nawet na mszę pontyfikalną. W ramach kompromisu król Jan zaproponował, by do podziemi wpuścić jedyni e dziennikarzy polskojęzycznych, co wykluczałoby udział Czechów, jak zawsze pazernych na sensacje a zwłaszcza pseudosensacje.

Tymczasem w ogniu dyskusji mogłaby pojawić się nie tylko sprawa Zaolzia czy roku 1968, ale i odszkodowania dla czeskiego księcia Bolesława Rudego, zwabionego w roku 1003 do Krakowa przez naszego Chrobrego i oślepionego na Wawelu, po którym włóczy się nocami do dziś w otrzymywanych na koszt kolejnego naszego rządu szatach wyjściowych, co - zdaniem zatwardziałego wroga Czechów Władysława Łokietka - dawno już przekroczyło koszty ewentualnego odszkodowania. Stosunki polsko-czeskie były zresztą zawsze przy wigilijnym stole tematem niebezpiecznym: przed kilkoma laty, gdy służba serwowała smażonego karpia wybuchła dzika dyskusja, czy ryba ta - podana na Wawelu po raz pierwszy 18 sierpnia 1292 roku pochodziła wtedy z morawskiego Trzebonia czy też naszego Zatora. Za Trzeboniem optowali Kazimierz Wielki i Zygmunt Stary, ale zmiażdżył ich zarzut stronniczości: wiadomo, że ich towarzyszkami życia były Czeszki...

Organizatorzy spotkania - dyrekcja Zamku Wawelskiego - chcieli wprowadzić absolutny zakaz wigilijnych rozmów na tematy polityczne, ale byłoby to równie skuteczne jak zabronienie chorym mówienia na okrągło o swych dolegliwościach. Tym bardziej, że za politykę uznano w tym roku nawet zamiar zakupu seniorowi - Zygmuntowi I Staremu tzw pierdziawki, czyli poduszki do siedzenia. Byłyby to, zdaniem niektórych, kpiny z królowej Bony i jej egzotycznej kuchni kalafiorowo - sałatowej, fatalne dla stosunków polsko-włoskich.

Czy więc do wigilii na Wawelu jednak dojdzie? Rokowania są złe, tym bardziej, że miasto odmówiło pokrycia kosztów opieki medycznej: niech płaci Fundusz. Zaniepokojony ilością karpich ości odmówił również. Na lamenty, że przecie potencjalni pacjenci już nie żyją padła odpowiedź: - Żywy czy martwy, płacić musi. Czasy są ciężkie...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski