Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Reprywatyzacja, czyli „Łapa” na włościach

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
Piotr Baczkowski jest poszukiwany przez policję z paragrafu: „przywłaszczenie cudzej rzeczy ruchomej lub prawa majątkowego”.
Piotr Baczkowski jest poszukiwany przez policję z paragrafu: „przywłaszczenie cudzej rzeczy ruchomej lub prawa majątkowego”. archiwum
Kontrowersje. Wyłudzone pożydowskie kamienice zmieniły właścicieli, a przestępcy skasowali miliony, nawet jeśli śledczy ustalili, że papiery „spadkobierców” są fałszywe.

Czytaj także: Egzamin z wierności czy z fachowości?

Poszukiwany przez policję 56-letni Piotr Baczkowski, ps. „Łapa”, posługujący się także gwatemalskim paszportem jako Peter von Bakov, stworzył sieć spółek przejmujących cenne zabytki w całej Polsce. Skazany m.in. za wyłudzenia krakowskich kamienic, w 2011 r. zniknął w tajemniczych okolicznościach wraz z pomagającą mu w biznesie żoną Katarzyną. Na lodzie zostawili m.in. krakowski Teatr Słowackiego, który miał umowę z ich spółką.

Jedna z wersji głosi, że Baczkowscy zostali zamordowani z polecenia mafii. Jeśli to prawda, wykazują wyjątkową żywotność: ktoś przez trzy lata spłacał w terminie raty grzywny wymierzonej „Łapie” przez krakowski sąd, ktoś organizuje walne zgromadzenia spółek jako Katarzyna. Miało do tego dojść m.in. we Wrocławiu, co w sierpniu poświadczył notariusz z... Pruszkowa.

WIDEO: Klub Kukiz '15 chce powołania komisji śledczej ws. reprywatyzacji

Żródło: TVN24

Stawką są olbrzymie pieniądze - a przede wszystkim kamienice „odzyskane” w latach 90., w ramach dzikiej reprywatyzacji. Dzięki „pozagrobowej” aktywności Baczkowskich trwa handel przejętymi przez ich spółki zabytkami. Dwa lata temu osoby związane z zaginioną parą sprzedały m.in. efektowną kamienicę na rogu ul. Szujskiego i Krupniczej w Krakowie. Nowi właściciele pięknie ją odnowili, uzyskawszy blisko ćwierć miliona złotych dotacji z Narodowego Funduszu Rewaloryzacji Zabytków Krakowa.

Z ustaleń krakowskiej prokuratury wynika, że nieruchomość ta została w 1996 r. wyłudzona. U notariusza w Józefowie koło Otwocka zjawił się rzekomy pełnomocnik rodzeństwa Sandhausów, przedwojennych właścicieli, i sprzedał kamienicę niejakiemu Jackowi L. Śledczy ustalili po kilku latach, że L. jest powiązany z „Łapą”. Do tego czasu majątek został już jednak wielokrotnie przekazany do kolejnych spółek. - To tzw. karuzela. Robi się ją dlatego, że „entemu” właścicielowi trudno udowodnić, iż nabył kamienicę w złej wierze - wyjaśnia krakowski śledczy.

Choć od razu wyszło na jaw, że Sandhausowie od 50 lat nie żyją - więc ich pełnomocnictwo zostało sfałszowane - prokuraturze dopiero w 2008 r. udało się sądownie unieważnić transakcję z roku 1996. Przy dokonywaniu wpisu ostrzegawczego w księdze wieczystej popełniono jednak błędy i Sąd Okręgowy kazał go usunąć. Zresztą, unieważnienie „lewej” sprzedaży i tak nie miało już wpływu na legalność kolejnych transakcji. Istnieje bowiem domniemanie, iż kolejni nabywcy nie wiedzieli, że kamienica została wyłudzona. Niewiele zmienia tu fakt, że owymi nabywcami były spółki powiązane z Baczkowskimi. Zmowę trzeba udowodnić.

Na koniec kamienica została podzielona i sprzedana obecnym właścicielom, niezwiązanym z „Łapą”. Krakowscy śledczy okazali się w tej sprawie bezsilni. W ilu innych również?

Pod koniec XX wieku ok. 200 kamienic w centrum miasta miało nieuregulowany status prawny. Pod Wawelem zaczęły się więc pojawiać chmary rzekomych spadkobierców, starających się przed sądami o zwrot nieruchomości. W czterdziestu przypadkach dokumenty okazały się do tego stopnia wątpliwe, że prokuratura postanowiła wszcząć śledztwa. Patologiom podczas dzikiej krakowskiej reprywatyzacji nie udało się jednak zapobiec: nawet jeśli śledczy ustalili w końcu, że papiery rzekomych spadkobierców są fałszywe, kamienice zmieniały właścicieli, a przestępcy kasowali miliony. Z rąk oszustów udało się wydobyć jedynie niektóre nieruchomości - w tym dwie od „Łapy”. Zanim zniknął…

Spółki powiązane z poszukiwanym przez policję Piotrem Baczkowskim, pseudonim „Łapa”, przejęły cenne kamienice w centrum Krakowa, Warszawy i wielu innych miast.

Do spółek „Łapy” należały m.in.: unikatowy w Europie zespół pałacowo-parkowy Fortalicja Czemierniki, zwany Perłą Podlasia oraz dawna fabryka wódek i likierów Jakóba Haberfelda w Oświęcimiu (dziś nie ma po niej śladu).

W Krakowie firmy związane z Baczkowskim nabyły m.in. Pałac Mańkowskich, który był po wojnie siedzibą wojewodów, a potem mieścił Muzeum Lenina. W 1990 r. obiekt został zwrócony właścicielowi, po czym trafił w ręce spółki „Łapy”, a ta go sprzedała. Dziś jest tam siedziba Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Kolejna spółka „Łapy” wygrała w 2010 przetarg na renowację obiektów Teatru Słowackiego w trybie tzw. partnerstwa publiczno-prywatnego, co skończyło się ujawnioną przez „Dziennik Polski” klapą.

Piotr Nisztor i Wojciech Dudziński w wydanej dwa lata temu książce „Nietykalni. Kulisy polskiej prywatyzacji” dowodzą, że Baczkowski zbił fortunę dzięki wiedzy, kontaktom i pomysłom pozyskanym od swych mocodawców - oficerów Wojskowych Służb Informacyjnych (WSI), mających silne wpływy w kolejnych rządach III RP.

Niebagatelną rolę w pomnażaniu majątku „Łapy” i jemu podobnych odegrali też prawnicy, obsługujący legalne biznesy, zakładający na zlecenie biznesmena spółki, także za granicą, m.in. w Vaduz, stolicy Liechtensteinu.

Spółki Baczkowskich obsługuje od lat warszawska kancelaria mec. Michała Tomczaka. Ten świetny specjalista od przepisów gospodarczych i publicysta jest postacią dobrze znaną nie tylko w środowisku prawniczym. W 2005 r. był pierwszym prezesem spółki Ekstraklasa SA, a później, jako szef wydziału dyscypliny, walczył z korupcją w polskiej piłce. Pięć lat temu CBA zatrzymało go wraz z Gromosławem Czempińskim, b. szefem Urzędu Ochrony Państwa, oraz inwestorem Andrzejem Piechockim, szefem giełdowej spółki MNI, w związku ze śledztwem dotyczącym wielkich prywatyzacji z przełomu wieków, m.in. PLL LOT i warszawskiego STOEN-u. - Nie jest tajemnicą, że obsługiwałem legalne interesy Piotra, tylko z takimi się do mnie zwracał, wiedząc, że nie będę maczał palców w wątpliwych transakcjach - mówi nam mec. Tomczak.

Po zniknięciu 18 stycznia 2011 r. Piotra Baczkowskiego i jego żony śledczy, ale też gangsterzy, próbowali ich szukać w zespole pałacowo-parkowym we wsi Opypy na Mazowszu. Baczkowscy z pietyzmem go odnowili, przemieniając w pilnie strzeżoną rodzinną rezydencję, a zarazem siedzibę większości biznesów. Właśnie tu widziano ich po raz ostatni.

Teraz nieruchomość ma być licytowana przez komornika z Grodziska - na wniosek krakowskiej spółdzielni Budmet oraz MPWiK w Krakowie. Fundacja Baczkowskich jest im winna pół miliona złotych z odsetkami. W kolejce po pieniądze wyprzedzają ich jednak... spółki powiązane z Baczkowskimi.

[email protected]

CZYTAJ WIĘCEJ: „Łapa” na włościach

Jutro i w poniedziałek - cd. cyklu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski