Bierze bowiem udział w kolejnym odcinku niekończącego się serialu – a to akurat nie jest jego domeną – w którym stawką jest ewentualna ekstradycja do Stanów Zjednoczonych. Co więcej, sprawa dotyczy znanego reżysera, choć fikcji nie ma tu żadnej.
A jednak wydaje się, że w tej historii – w której zwroty akcji następowały dotychczas jak w kinie – zostały już tylko rzeczy mniej lub bardziej pewne.
Polański jak mantrę powtarzał w ostatnich tygodniach, że „ma zaufanie do polskiego wymiaru sprawiedliwości”. Wielokrotnie zapewniał również, że jest w stanie zgłaszać się na wezwanie, jeśli tylko prokuratura będzie o to zabiegać. Nie niepokojony przez nikogo, przyjeżdża do Krakowa coraz częściej i otwarcie deklaruje, że w najbliższych miesiącach zamierza tutaj kręcić zdjęcia do swojego nowego filmu o sprawie niesłusznie osądzonego (sic!) i skazanego Alfreda Dreyfussa.
Czy w taki sposób zachowuje się 81-letni człowiek, który może spokojnie żyć w Paryżu i nie narażać się na nieprzyjemności, bez mocnego przekonania, że do wydania Amerykanom jednak nie dojdzie?
Albo mówiąc inaczej – czy w razie jakiejkolwiek niepewności nie lepiej byłoby dla niego powtórzyć historię sprzed 37 lat i zawczasu wyjechać z kraju?
Tymczasem adwokaci Romana Polańskiego jeszcze wczoraj zapewniali, że reżyser ani myśli nie stawiać się na rozprawę.
Odniesień do kina tak czy inaczej nie unikniemy. Każdy z aktorów tego serialu ma tu do powiedzenia swoją kwestię i każdy – co ważne – odgrywa od początku swoją rolę tak jak powinien.
Po to, żeby wszystko skończyło się happy endem. Przynajmniej dla Romana Polańskiego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?