Chany i karawanseraje
Od najdawniejszych wszak czasów przez Anatolię przechodziły główne handlowe szlaki Wschodu. Korzystały z nich karawany wędrujące słynną Drogą Królewską z lidyjskiego miasta Sardes na zachodnim wybrzeżu do królewskiej Suzy, siedziby władców Persji; grzbiety wielbłądów gięły się pod ładunkami złota. Z Chin zaś - przez Bagdad i Damaszek - przedłużeniem Jedwabnego Szlaku szły transporty korzeni i jedwabiów do Bursy. Już wtedy była ona ważnym ośrodkiem handlu, od VI w. rozwinęła umiejętność hodowli kokonów, a w XV i XVI w. na handlu jedwabiem dorobiła się niemałego bogactwa.
W cieniu wulkanu Erciyes dagi, pośrodku stepów Anatolii leżała starożytna Mazaka (Cezarea, Kayseri). Także ona, korzystnie usytuowana na skrzyżowaniu najważniejszych handlowych szlaków Azji Mniejszej, już za Hetytów zyskała wielkie znaczenie. W jej pobliżu odkryto osadę Kanesz, dzięki handlowi doskonale prosperującą już 3 000 lat p.n.e.! Mówią o tym odnalezione w niej archiwa kupieckie z XIX i XVIII w. p.n.e.
Wzdłuż szlaków karawan przecinających pustynie i stepy, górskie przełęcze i bezkresne równiny, w miejscach obfitych w wodę stawiano chany i karawanseraje, warowne zajazdy - przystanki strudzonych karawan. W średniowieczu najwięcej wzniesiono ich za czasów imperium Seldżuków, potem Osmanów - jedni i drudzy szczególnie zabiegali o rozwój handlu. A Anatolia słynęła wówczas z produkcji i handlu także ręcznie wiązanymi dywanami, w wytwarzaniu których dotąd prym wiodły pasterskie plemiona Azji.
Dla wygody podróżnych od XIII w. zbudowano kilkadziesiąt obszernych karawanserajów lokalizowanych w odstępach co 30 km, zakładając, iż taki dystans w ciągu jednego dnia mogą przebyć wielbłądy. Każdą budowlę przed rabusiami chronił gruby mur z jedną tylko bramą.
Największe, zwłaszcza te fundowane przez sułtanów, były bardzo rozbudowane i wręcz luksusowo urządzone, tak by podróżnym zapewniły maksimum wygody. Miały więc wszystko, co uczestnikom karawan mogło być potrzebne: pomieszczenia noclegowe, hamamy (łaźnie), mały meczet, wielonawowe hale targowe, magazyny dla przewożonych ładunków oraz stajnie. Nie pozbawione też były architektonicznych ozdób, a zwłaszcza bramę przyozdabiano szczególnie bogato. Kupcy, wystawiający towary przez tydzień, mogli w tym czasie bezpłatnie korzystać z gościny.
Karawanseraje były miejscem przypadkowych spotkań podróżnych i kupców z najbardziej odległych zakątków Orientu. Stwarzały więc okazję do wymiany światopoglądów, prowadzenia dysput, emanowały odmiennością kultur i żyły odgłosami żywiołowo toczonych sporów...
Powab Orientu
To było dawno. Wielbłądzie trakty pokryły asfaltowe szosy, znikły, wędrujące w tumanach stepowego pyłu, karawany. Nieprzydatne już i zapomniane karawanseraje obróciły się w ruiny. Wiele z nich odbudowano, dostosowując do roli wytwornych hoteli. Niektórym zaś zabiegami konserwatorskimi nadano jedynie pierwotny wygląd, przywrócono powab Orientu.
Przy drodze z Kayseri do Sivas urzeka jeden z nich, odrestaurowany po pożarze Sultanhani. Zbudowany na początku XIII w., za sułtana Keykobada, i dziś może uchodzić za prawdziwe dzieło sztuki, relikt kultury Wschodu. Odnowiony, na sięgających horyzontu anatolijskich pustkowiach, znużonym podróżnym wydaje się pustynnym omamem i nie sposób oprzeć się jego urokowi. Na opuszczonym dziedzińcu przy odrobinie fantazji wciąż można usłyszeć w stajniach stłumione porykiwania wielbłądów czy wypełniający czworobok murów wielojęzyczny tumult.
Tekst i fot. KRYSTYNA SŁOMKA
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?