MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tama quadom

Redakcja
„Zbyt delikatnie Pan pisze w tym Dzienniku, zbyt delikatnie” – komentuje znany krakowski dziennikarz.

Paweł Kowal: OD KRAKOWA DO BRUKSELI

A co tu można więcej napisać i ostrzej? Że ktoś pozwala na rozjeżdżenie jednego z ciekawszych przyrodniczo i kulturowo zakątków Polski? Wychodzi na to, że trzeba poszerzyć granice parku narodowego i egzekwować zakazy wjeżdżania na jego tereny pojazdami mechanicznymi. Jeszcze słabo? Część górali już się zdenerwowała, ale wygląda na to, że nie ma innego wyjścia. W latach 60. ubiegłego wieku za sprawą badań Wojciecha Niedziałka okazało się, że w stosunku do przedwojennego okresu Kasprowy Wierch, ze względu na nadmiar eksploatacji przez turystów, obniżył się o kilka metrów. Żeby się tylko nie okazało, że ulubione pasmo górskie ks. Tischnera i miejsce wielu akcji legendarnego Ognia zostanie zadeptane i rozjeżdżone.

O Tatrzańskim Parku Narodowym słychać od czasu do czasu, podobnie jak Bieszczadzkim, także Pieniński bywa głośny z tego samego powodu. Kontekst zawsze ten sam, że są zanadto chronione. Wydźwięk taki oto, że dyrekcja i ekolodzy zakazaliby człowiekowi wszelkiej działalności nie tylko w parku, ale i w jego okolicy, a spragnionym dzikiej przyrody nakazaliby zwiedzanie lasów na paluszkach, żeby nie obudzić susłów. Żarty się kończą, gdy sytuacja robi się jak w Gorcach, jedna wycieczka w tamte strony i można zapisać się jak prof. Gliński do jakiejś Partii Zielonych. PTTK może sobie darować zaznaczanie szlaków. Na szczyt Turbacza prowadzi od strony Nowego Targu błotna autostrada szeroka na kilka, a miejscami kilkanaście metrów. Na niej nie tylko ślady wywózki ściętego drewna (niedziela, więc traktory zamilkły), ale też quady, motory krosowe, samochody.

A wieczorem to już tragedia – trudno przejść bezpiecznie wśród rajdujących maszyn. Nie dość, że park narodowy obejmuje tylko kawałek masywu Turbacza, to jeszcze się okazuje, że w ostatnich latach padają rekordy liczby krosowców i innych zatrzymanych po pogwałceniu granicy parku, którego pilnuje ponad dwudziestu strażników. Słynące z miłosnego tokowania głuszce będą sobie musiały poszukać innego miejsca do życia, wśród quadowego wrzasku nie mają nawet czasu pomyśleć nad planami na przyszłość. Także trzmielojady i inni mieszkańcy będą się powoli wynosić, a za parę lat już nie będzie czego chronić. A z górskich szlaków trzeba będzie znosić potrąconych motorem turystów, ostatnich, którzy zaplątali się na szlaku. I nie ma się co dziwić, że ruch turystyczny na Podhalu nie ma się tak dobrze jak mogłoby być, wszystko bowiem jest na opak. Z rozbudową zakopianki wieczny problem, ale za to na górskich szlakach można się rozpędzić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski