MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ulica Felicjana Dulskiego

Redakcja
Aniela i Felicjan Dulscy (Alina Janowska i Kazimierz Witkiewicz) w filmie Jana Rybkowskiego z 1975 r. FOT. ARCHIWUM
Aniela i Felicjan Dulscy (Alina Janowska i Kazimierz Witkiewicz) w filmie Jana Rybkowskiego z 1975 r. FOT. ARCHIWUM
Byłem na gro-bach Nemeczka z "Chłopców z Placu Broni" (Budapeszt), Stasia Tarkowskiego z "W pustyni i w puszczy" (Rudawa pod Krakowem), Win-netou (Drezno), uczniów ze "Wspomnień niebieskiego mundurka" (Pułtusk), Józefa Szwejka i Krystiana, syna Kalego Wa-Hima (Praga) oraz innych luminarzy literatury.

Aniela i Felicjan Dulscy (Alina Janowska i Kazimierz Witkiewicz) w filmie Jana Rybkowskiego z 1975 r. FOT. ARCHIWUM

Lwów - Kraków * na grobach Stasia Tarkowskiego, Winnetou i Dulskiego * Noc Walpurgii, czyli straszna kamieniczniczka * Kochanka opłacana rzadko, ale odwiedzana często...

Nic jednak nie dorównywało wzruszeniu, jakie przeżyłem, stojąc przed eklektyczną kaplicą z czerwonej cegły na cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie, gdzie spoczywa mój idol i niedościgły wzór: pan Andrzej Gołąb vel Felicjan Dulski, mąż pani Wiktorii Gołąbowej vulgo Anieli Dulskiej. Człowiek, który najpełniej, najdobitniej zrozumiał, że jakiekolwiek zabieranie głosu na forum rodziny (i nie tylko) nie miało i nie ma najmniejszego sensu.

Przestań smażyć te sznycle!

W zimie 1906 roku ówczesny mąż Marii Gabrieli Stefanii Korwin-Piotrowskiej (Zapolskiej) pan Stanisław Janowski przywiózł ze Stanisławowa opowieść o jednej z tamtejszych zacnych mieszczek, która zatrudniała w domu służącą będącą zarazem kochanką jej syna. A zatrudniała, by chłopak nie musiał szukać daleko tego, co ma bezpiecznie, łatwo, tanio, pod nosem i macierzyńską kontrolą.

Zapolska w kilka tygodni zrobiła z tego sztukę. Mieszczka otrzymała imię i nazwisko (najprawdopodobniej zaczerpnięte z komiksu dla dzieci) Aniela Dulska de domo Chomicka, jej małżonek został Felicjanem, "lampartujący po lwowskich tingel-tanglach syn Zbyszkiem, jego siostry Melą i Hesią, a uwiedziona za zgodą matki służąca - Hanką. Mądrze dbająca o zdrowie syna, ale i wierna wartościom chrześcijańskim pani domu zatrudniała służące najbrzydsze z możliwych, co jednak synowi zupełnie nie przeszkadzało: chłopak, jakby powiedział Reymont, był "psem na babską słabiznę".

Archetypem pani Dulskiej została jednak nie dama ze Stanisławowa ale właścicielka lwowskiej kamienicy na Łycza-kowie Wiktoria Gołąbowa, nazywana przez sekowanych lokatorów Nocą Walpurgii - kwintesencja galicyjskiego kołtuństwa, dama o żelaznych zasadach, upiornym, skrzekliwym głosie i temperamencie, nad którym nie zawsze życzyła sobie panować i niezłomnym przekonaniem, że "swoje brudy należy prać we własnym domu".

Idąc śladami Zapolskiej, przed kilkoma laty złożyłem wizytę w mieszkaniu państwa Gołąbów na drugim piętrze, kiedyś wytwornej, dziś z lekka zruderowanej, kamienicy przy ul. Werchradzkiego 11a (dawniej Gołąba). Obecna lokatorka, młoda, sympatyczna Ukrainka ze Stanisławowa, pardon, Iwanofrankowska pokazała mi wszystko, czego szukałem: pokój, w którym pan Felicjan na polecenie magnifiki chodził na spacer "Na Wysoki Zamek", czyli dookoła stołu, piękny piec, z którego kradł cygara, pokój, w którym umarł. Wszystko to znałem doskonale i z "Moralności pani Dulskiej" i z późniejszych utworów Zapolskiej: "Pani Dulska przed sądem" i "Śmierć Felicjana Dulskiego". Pisarka dwukrotnie odwiedziła mieszkanie Gołąbów. Opisane przez nią realia zachowały się z taką dokładnością, że wydawało mi się, iż słyszę rozkazy wydawane kucharce przez panią Anielę, gdy zobaczyła, że mąż nie żyje: "Przestań smażyć te sznycle! Najpierw się pana ubierze, a potem się będzie jadło!"

Szpasvogel, mąż Nocy Walpurgii

Pan Andrzej Gołąb (1837-1903) ho, ho, to już kawałek historii Lwowa przełomu wieków. Autentyczny Selfmademan - prosty czeladnik murarski, potem właściciel firmy budowlanej, która postawiła nad Pełtwią kilkadziesiąt kamienic, nader aktywny radny miejski, walczący o czystość i estetykę miasta. Powszechnie lubiany i szanowany, mówił pan Andrzej pięknie, przekonywująco i głośno, a gdy po obradach szedł z innymi na piwo, sypał lwowskimi anegdotami. Mówiono o nim Szpa-svogel, czyli po dzisiejszemu jajcarz. Coś w rodzaju nowosądeckiego proboszcza Jana Machaczka, co to założył się, że w czasie kazania wypije na ambonie trzy kufle piwa. Aliści, gdy pan radny wracał do domu, do pani Wiktorii, kurczył się już na schodach, malał, wyciszał, przemykał chyłkiem przez przedpokój, usiłując nie słyszeć rozlewającego się po całym mieszkaniu jazgotu pani Wiktorii informującej o długach Zbyszka, niegodziwościach służącej i kalectwie moralnym małżonka...

Bądź zdrów, Andrzeju!...

W utworach pani Zapolskiej został Felicjanem Dulskim. Ten zabieg zagwarantował mu nieśmiertelność i trwałe miejsce w gronie świętych męczenników, choć pan Felicjan z panem Andrzejem zbyt wiele wspólnego (prócz podobnej charakterologicznie małżonki) nie miał. Pochodził z ubogiej szlachy z okolic Dębicy, potem skarlał do skromnego urzędnika lwowskiego Magistratu, by wreszcie awansować na podkomisarza VIII rangi (2700 koron rocznie) Wydziału Krajowego stolicy Galicji. Twierdzenie pani Dulskiej ,że "oboje z Felicjanem już dawno wybili sobie te głupstwa z głowy" było trochę na wyrost: pan Felicjan miał stałą (taniej wychodziło) kochankę Helenę mieszkającą w okolicach klasztoru Dominikanów; "płacił jej mało, ale bywał często".

Konał we własnym mieszkaniu na zapalenie płuc najprawdopodobniej w pokoiku z widokiem na podwórko, bez wezwanej na czas pomocy lekarskiej (koszta i wstyd, skandal, pogotowie pod oknami, a pani Dulska ślubowała "żyć tak by nigdy nie być ofiarą skandalu"). Zmarł - zgodnie z przyzwyczajeniem - bez słowa i, co znacznie gorsze, bez wezwanego księdza. Na panią Anielę "uderzyły ognie. Bez spowiedzi, bez sakramentów... Jakiż będzie pogrzeb? Szkandał!". Mając świadomość, że mąż nie żyje, prowadziła z nim głośną rozmowę, by oszukać słuchających świadków i nadchodzącego kapłana. Ot, tragikomedia w smutnym choć dostatnim galicyjskim mieszkaniu, dla nas smutnym i dziś, choć przecie wypełnionym iwanofrankow-ską młodością nowych Gołąbów vulgo Dulskich.

Przedsiębiorca budowlany hojnie wspomagający działalność charytatywną, 66-letni Andrzej Gołąb zmarł na cukrzycę. Pani Wiktoria wyprawiła mu wspaniały pogrzeb. Tłumy lwowiaków asystowały bogatej trumnie, niesionej na przemian przez murarzy i cieśli. Kondukt zmierzał do niewykończonej jeszcze rodzinnej kaplicy z czerwonej cegły: przyszły lokator nie spieszył się z finalizowaniem budowy, bo - jak powiadał - gdy gospodarz skończy chałupę, to się do niej szybko wprowadza. A mnie się tam nie spieszy.
Wiceburmistrz Stanisław Ciuchciński pożegnał trumnę w sposób, jak przystało na Lwów, absolutnie niekonwencjonalny: - "Bądź zdrów, Andrzeju...".

Nasz ci on! Krakowski

Wiktoria Gołąbowa, która pozowała Zapolskiej do portretu Anieli Dulskiej, przeżyła małżonka o dwanaście lat. Zmarła w roku 1915, w tym samym mieszkaniu przy ulicy noszącej już jednak imię jej męża. Z kamienicy na Łyczakowie wyrzucił Gołąbów i ich krewnych dopiero w 1944 roku ołówek Stalina. Pani Wiktoria spoczywa obok męża i syna Eugeniusza (występującego u Zapolskiej jako Zbyszko, zmarł w roku 1935) na Łyczakowie.

Dziś, gdy nie ma już tabliczki z nazwiskiem Andrzeja Gołąba na rogu ulicy, gdy o jego istnieniu i o jego literackim sobowtórze nie mają, bo i skąd - zielonego pojęcia mieszkańcy wybudowanych przez niego domów - odpowiedzialność za pamięć o cichym lwowskim bohaterze przejmuje znowu Kraków (palec Opatrzności: jakby uprzedzając Stalina Zapolska, przed prapremierą "Moralności pani Dulskiej" w grudniu 1906 roku w teatrze Słowackiego zmieniła realia lwowskie na krakowskie, pan Felicjan np. idzie na kopiec Kościuszki).

- Jest więcej niż pewne - twierdził Ludwik Jerzy Kern - iż kolejne pokolenie zacnej, reprezentowanej przez Dulskich, rodziny Gołąbów trafiło po drugiej wojnie do Krakowa. I choćby dlatego pan Felicjan Dulski powinien mieć tu znowu swoją ulicę.

Leszek Mazan

Dziennikarz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski