Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urzędnicy marszałka z PO i PSL boją się powyborczej miotły PiS

Grzegorz Skowron
Grzegorz Skowron
Jan Pamuła - prezes Małopolskiej Agencji Rozwoju Regionalnego
Jan Pamuła - prezes Małopolskiej Agencji Rozwoju Regionalnego
Po wyborach. Rewolucja kadrowa PiS w Urzędzie Marszałkowskim objąć może nawet 200 osób na wysokich stanowiskach. Niektórzy działacze PO i PSL już szukają nowej pracy.

BĄDŹ NA BIEŻĄCO. SPRAWDŹ! Wybory samorządowe 2018 w Krakowie i Małopolsce NA ŻYWO. Wyniki wyborów, frekwencja, komentarze [RELACJA LIVE]

- Wesoło nie jest - słyszymy od jednego z wysoko postawionych urzędników marszałka. To krótka ocena atmosfery w Urzędzie Marszałkowskim po ogłoszeniu oficjalnych wyników wyborów do małopolskiego sejmiku, które nie pozostawiają złudzeń - 12-letnie rządy koalicji PO-PSL dobiegły końca, teraz władzę w regionie przejmuje PiS.

Rewolucja kadrowa, jaką przeprowadzi nowa władza, objąć może nawet 200 urzędników na wysokich stanowiskach, władze spółek wojewódzkich, dyrektorów szpitali, teatrów, muzeów. - Na pierwszy ogień pójdą stanowiska polityczne, obsadzane ludźmi PO i PSL, często dublujące zakres obowiązków wykonywanych przez innych urzędników - mówi nam jeden z sejmikowych radnych PiS. Już po wyborach zebrał się zarząd PO powiatu krakowskiego - na 14 obecnych osób 11 jest związanych zawodowo z Urzędem Marszałkowskim lub jego jednostkami.

- Spośród spółek w pierwszej kolejności weźmiemy się za Małopolską Agencję Rozwoju Regionalnego - nie ukrywa radny PiS. Stanowisko prezesa straci Jan Pamuła, wiceprezes Stanisław Bisztyga na pocieszenie wygrał wybory na radnego sejmiku, zmieniona całkowicie będzie 10-osobowa rada nadzorcza tej spółki.

Politycy PiS nie kryją się także z tym, że „na łaskę ocalenia” nie mogą liczyć ludowcy. To oznacza, że szef PSL w Małopolsce Andrzej Kosiniak-Kamysz nie będzie już kierował Szpitalem im. Dietla, jego zastępca Marcin Mikos też straci stanowisko, ale ponieważ jest szefem sztabu wyborczego Jacka Majchrowskiego, pewnie u niego znajdzie pracę, jeśli prezydent uzyska reelekcję. - Już teraz dzwonią do Jacka Majchrowskiego ludzie związani z PO, ale prezydent konsekwentnie odmawia rozmów przed drugą turą - zdradza nam jeden z radnych prezydenckiego klubu. Po wyborach do magistratu może ruszyć tłum zwolnionych przez nowego marszałka.

Za gazetkę i kampanię

Jako jedna z pierwszych pod powyborczą miotłę trafi Małopolska Agencja Rozwoju Regionalnego. To największa spółka należąca do samorządu regionalnego. Od zawsze była obsadzana z politycznego klucza, więc i teraz PiS go zastosuje. Wcześniej odwoła trzyosobowy zarząd, w tym prezesa Jana Pamułę i wiceprezesa Stanisława Bisztygę oraz 10-osobową radę nadzorczą i wprowadzi do spółki nowych, swoich ludzi.

Rewolucja kadrowa szybko dotrze też do szpitala Dietla. Kieruje nim Andrzej Kosiniak-Kamysz, szef małopolskich ludowców, z którymi PiS toczył w tych wyborach najbardziej zażarty bój. Odwołanie z funkcji dyrektora ojca Władysława Kosiniaka--Kamysza wydaje się oczywiste.

Grzegorz Stawowy, prezes Kolei Małopolskich, równocześnie krakowski radny PO, nie ma żadnych złudzeń, że utrzyma stanowisko. Politycy PiS pamiętają, że w kampanii wyborczej ta spółka kolejowa wydała i sfinansowała bezpłatną gazetkę dostarczoną do skrzynek, w której promował się Zarząd Województwa i sam Stawowy. Nie wiadomo też, czy Koleje Małopolskie nie znikną, bo PiS w sporze tej spółki z Przewozami Regionalnymi stawało po stronie tego drugiego przewoźnika, będącego pod kontrolą rządu.

Jak się nieoficjalnie dowiadujemy, zwolnienia w Urzędzie Marszałkowskim i podległych mu jednostkach obejmą przede wszystkim osoby zaangażowane w działalność polityczną PO i PSL. Nie zawsze są to dyrektorzy i prezesi, czasem zajmują mniej eksponowane stanowiska, ale pracujący w kampanii wyborczej. - Tu będziemy bezwzględni - mówi nam jeden z małopolskich radnych PiS

Niektórzy się obronią

Ale może się okazać, że ich zwolnienie nie będzie wcale takie proste. W wielu instytucjach podległych marszałkowi pracują radni miejscy PO, np. Dominik Jaśkowiec jest zatrudniony w Urzędzie Marszałkowskim. Aby go zwolnić, potrzeba zgody Rady Miasta Krakowa, a takiej na pewno nie będzie, bo PiS ma w niej mniejszość.

Spod powyborczej miotły może uciec też związana z PSL dyrektor szpitala Jana Pawła II Anna Prokop-Staszecka. Ponownie została radną i też jej koledzy nie wyrażą zgody na jej odwołanie.

Jak tłumaczy nam Grzegorz Stawowy, przed „dobrą zmianą” obronią się ci, którzy są zatrudnieni na etatach. Szefowie spółek będący na kontraktach menedżerskich, jak on sam, stracą stanowiska. Także ci, którzy przegrali wybory, jak np. Jerzy Woźniakiewicz startujący bez sukcesu do Rady Miasta, dyrektor Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej.

Nie dla „uchodźców”

Wielu urzędników marszałka próbuje wyprzedzić bieg wydarzeń. Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski coraz częściej odbiera telefony z prośbami o spotkanie w sprawie przyjęcia do pracy. - Prezydent odmawia - twierdzi jeden z radnych z jego komitetu. - Po pierwsze koalicja z PO dotyczy tylko wyborów, a nie przyjmowania „uchodźców” z Urzędu Marszałkowskiego. Po drugie - nawet jeśli jakieś osoby związane z marszałkiem zostaną przyjęte, to na pewno nie przed pierwszą turą - tłumaczy radny prezydenta.

Aleksander Miszalski, szef PO w Małopolsce, przyznaje, że jacyś doświadczeni urzędnicy marszałka trafią pewnie do magistratu, ale i on zapewnia, że nie ma żadnej umowy o przejęciu przez prezydenta zwalnianych przez PiS.

Są i tacy, którym udało się wyprzedzić powyborczą zmianę warty. Andrzej Wałkowicz, do niedawna prezes Przedsiębiorstwa Usług Hotelarskich i Turystycznych, spółki podległej marszałkowi, od niedawna jest szefem Infrastruktury Miejskiej, spółki odpowiedzialnej za parkingi w Krakowie. Marcin Mikos, wicedyrektor wojewódzkiego szpitala Dietla, jest szefem sztabu wyborczego Jacka Majchrowskiego i jeśli straci pracę w szpitalu, to nie będzie miał problemu ze znalezieniem nowego pracodawcy.

Dobra, zmiana

Do tej pory to działacze PiS wytykali PO, że swoich radnych zatrudnia u marszałka i jego jednostkach. Teraz sytuacja się odwróci - miejscy radni PiS lub ci, którym nie udało się wejść do rady, zajmą stanowiska zwolnione przez politycznych konkurentów.

Ale PiS będzie mieć kłopot z nagłym obsadzeniem kilkudziesięciu stanowisk, nie mówić już o 200. - Nie wszyscy dyrektorzy zostaną zwolnieni od razu. Poczekamy. Wiemy, że marszałkowie, którzy przesiądą się do ław opozycji, będą chcieli krytykować nas za wszelką cenę. Będziemy obserwować, jakie informacje do nich docierają i jakich argumentów używają. W ten sposób sami wydadzą wyrok na ludzi, którzy będą im pomagać w walce z nami - zdradza nam plan na najbliższe miesiące jeden z małopolskich polityków PiS.

KONIECZNIE SPRAWDŹ:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski