Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W krakowskim zoo wykluł się mały kondor wielki. Tak brzydki, że aż piękny i do tego unikatowy. To duma ogrodu

ANNA AGACIAK
Księżniczka, 21-letnia samica kondora wielkiego w krakowskim zoo, nie paliła się do macierzyństwa. Choć miała odpowiedni wiek i powinna myśleć o potomstwie.

Krakowskie kondory są telewizyjnymi gwiazdami. Wszystko za sprawą małego księcia, który stał się obiektem zazdrości ogrodów zoologicznych na całym świecie.

Tymczasem to nie najmłodszy już samiec (ok. 60 l.) musiał ją zagonić do roboty. Nie tylko nie pozwolił jej zniszczyć jaj, ale jeszcze zmusił do wysiadywania. Opiekunowie kondorów przecierali oczy ze zdumienia. Takiego zachowania podopiecznych jeszcze w wolierze nie obserwowali.

- To nieprawdopodobne- przyznał Józef Skotnicki, dyrektor krakowskiego zoo.- Te ptaki w niewoli nie chcą się rozmnażać. Zoo jest dla nich zbyt stresujące. Na całym świecie zdarzyło się to zaledwie kilka razy. Zresztą warunki są tu dalekie od tych, do których zostały stworzone, czyli skaliste góry i wysokość ok. 5 tys. m.

Pracownicy zoo zaczęli się poważnie obawiać, czy to wysiadywanie nie skończy się tragedią. Przypuszczali, że gdy pisklę się wykluje, matka je unicestwi. Na szczęście na straży malca stanął ojciec. Nie tylko nie pozwala Księżniczce skrzywdzić syna, ale jeszcze ostro goni ją do pracy wychowawczej nad wspólnym potomkiem. Skończyło się błogie lenistwo w wolierze. Teraz mama ma czuwać, chuchać, dmuchać i dogadzać. Trzeba przecież sprawdzać, czy maluch nie marznie, czy jest najedzony i czy nic mu nie grozi. Jeśli matka się ociąga, samiec groźnie na nią syczy i zmusza do wypełniania obowiązków. Gdy traci cierpliwość, sam zajmuje się malcem i jak twierdzą pracownicy zoo, bardzo lubi to tacierzyństwo. Jest zdecydowanie fantastycznym ojcem.

Symbol And

Kondory wielkie to największe z ptaków drapieżnych na świecie. Ich rozpiętość skrzydeł wynosi nawet 320 cm. W naturze występują w Ameryce Południowej w Andach od Wenezueli po Przylądek Horn.

Samiec i samica mają ciało jednakowo ubarwione: czarne pióra skrzydeł, a u nasady nagiej ciemnoczerwonej szyi mają śnieżnobiałą kryzę z delikatnych piór. Samiec u nasady dzioba ma mięsisty, podłużny grzebień. Dzięki niemu od razu wiadomo, czy z jaja wykluwa się samiec, czy samica.

Ptaki te wypatrują zdobyczy, krążąc pojedynczo lub parami do wysokości 7000 m n.p.m. Gdy ją wypatrzą, potrafią "spadać" na ziemię z prędkością do 160 km/godz.

Odżywiają się padliną, przy której może gromadzić się większa liczba tych ptaków. Niektóre decydują się polować na ranne lub chore zwierzęta. Niestety, te długowieczne ptaki (dożywają 80 lat) są zagrożone wyginięciem i zostały objęte ochroną gatunkową.

Trudne dzieciństwo

Kondory w naturze gnieżdżą się na półkach skalnych niedostępnych urwisk. Samica składa z reguły jedno jajo, bardzo rzadko dwa. Jaja mają skórzaste, bardzo wytrzymałe skorupy. Zabezpiecza je to przed ewentualnym rozbiciem (z mniejszej wysokości) po upadku ze skalnego gniazda.

Rodzice wysiadują jajo na zmianę przez ok. 60 dni. Pod opieką rodziców pisklę zostaje nawet do roku. Młode uzyskują zdolność do lotu po około sześciu miesiącach, ale nadal trzymają się rodziców.

W ogrodach zoologicznych przychówek od kondorów zdarza się niezwykle rzadko. Ptakom tym trudno zapewnić warunki zbliżone do naturalnych. Jeśli więc nawet dochodzi do złożenia jaja, to najczęściej jest ono przez rodziców rozbijane. W Krakowie, który kondory ma od 1979 roku, postanowiono zabierać im jaja natychmiast po złożeniu i poddawać inkubacji. Dzięki temu kilkakrotnie uzyskano przychówki sztucznie, co też było sukcesem na skalę międzynarodową.
- Wszystkie pisklęta to dzieci naszego obecnego kondora, który trafił do nas w 1979 roku - mówi Teresa Grega, wicedyrektor zoo ds. hodowlanych. - Samiec wykluł się na wolności w Argentynie. Samica dołączyła do niego w 1983 roku. Pierwszego zalężonego jaja doczekaliśmy się w 1990 roku. Niestety, rodzicom nie udało się go wysiedzieć. Potem przez kilka lat ptaki w ogóle nie interesowały się złożonymi jajami, wykazywały natomiast zachowania destrukcyjne, prowadzące do ich zniszczenia - opowiada wicedyrektorka.

Rodzice zastępczy

Dlatego kolejne jaja pracownicy postanowili zabierać do inkubatora. Inkubację prowadzono w Instytucie Zootechniki w Balicach. Po dwóch miesiącach, w 1992 roku wykluła się samiczka.

Zaraz po wykluciu pisklaka przywieziono go do krakowskiego zoo, gdzie rozpoczął się żmudny i długotrwały proces odchowu przez rodziców zastępczych - ludzi.

- Traktowaliśmy malucha po królewsku i przewrotnie z powodu jego brzydoty nazwaliśmy samiczkę Księżniczką - opowiada Teresa Grega, która osobiście zajmowała się małym kondorem.

Pisklak rósł jak na drożdżach i coraz bardziej rozrabiał. Był karmiony trzy, cztery razy dziennie, ważony po każdej dobie, dogrzewany. Gdy wyrósł z koszyka, trafił do klatki w bibliotece. Po dwóch miesiącach trzeba było go więc przenieść do woliery.

Krakowskie zoo odchowało sztucznie cztery samice, żadnego samca. Dlatego obecny przychówek jest jeszcze większym sukcesem.

- Dwukrotnie wykluły się nam samczyki, ale jako bardziej delikatne nie przeżywały okresu odchowu - opowiada wicedyrektorka. - Pisklęta samce generalnie uznawane są przez zoologów za mające mniejsze szanse przeżycia.

Wymiana samicy i sukces

Mimo że od czasu do czasu ptaki znosiły jaja, nie dogadywały się specjalnie. - To nie była miłość - stwierdza Teresa Grega. - Trzy lata temu, gdy stara samica oślepła, samiec zaczął ją bić. Musieliśmy je rozdzielić. Wtedy jej miejsce zajęła odchowana sztucznie Księżniczka, która do tego czasu żyła samotnie. O dziwo, pojawiła się chemia między ptakami. Nie sądziliśmy jednak, że w 21. roku życia Księżniczki doczekamy się od nich naturalnie odchowanego potomka.

15 kwietnia samica zniosła w swej budzie jajo i zmuszona przez samca usiadła na nim. Ku zdumieniu pracowników rodzice zaczęli się zmieniać na gnieździe. Samiec wykazywał jednak zdecydowanie większe zaangażowanie i aktywność w wysiadywaniu.

- Na próby kokieteryjnego zachowania Księżniczki mające na celu odwrócenie jego uwagi od jaja, reagował agresją wobec partnerki. Stało się jasne, że chce mieć dziecko - opowiada Grega.

17 czerwca w wolierze kondorów wykluł się pisklak. Pracownicy ogrodu uważnie obserwowali zachowania ptaków. Sprawdzali, czy małemu nic nie grozi. Przez trzy miesiące wyklucie kondora było najpilniej strzeżoną tajemnicą w zoo.

- Nie chcieliśmy zapeszać, przecież wszystko mogło się stać - tłumaczy wicedyrektorka. - Dopiero gdy byliśmy całkowicie pewni, że mały rozwija się dobrze, a rodzice są troskliwi, postanowiliśmy się pochwalić.

Mały książę

Pisklak rozwija się prawidłowo. Dzięki temu, że zajmują się nim rodzice, rośnie szybciej niż ptaki odchowywane sztucznie. Rodzice karmią młode na zmianę lekko nadtrawionym pożywieniem lub podają mu rozrywane na drobne kawałki mięso. Malec zajada króliki, szczury i mięso wołowe.

Kondory pozwoliły pracownikom ogrodu zobaczyć dziecko, dopiero gdy skończyło miesiąc. Udało się je wtedy po raz pierwszy zważyć. Samczyk miał 2 kg i był cały, z wyjątkiem czarnej, wężowej głowy, pokryty popielatym puchem. Po kolejnych dwóch tygodniach osiągnął wagę 3,2 kg. Dziś waży ponad 5 kg (jak drobny indyk).

Kondorek zaczyna już dokazywać w wolierze. - Wykorzystuje dziecięcy immunitet i odbiera pożywienie ojcu, dziobiąc go w głowę - opisują opiekunowie kondorów. - Ojciec jest wyrozumiały i traktuje go jak małego księcia.

Ze względu na agresję ojca, wynikającą z obrony syna, obsługa ptaków i utrzymywanie porządku w wolierze jest teraz utrudnione. Ptaki akceptują obecność tylko dwóch pielęgniarzy sekcji zwierząt drapieżnych. Na pozostałych rzucają się z impetem, używając dziobów, szponów i silnych skrzydeł do odpędzania intruzów. Opiekunom, którym zaufały, pozwalają nawet ważyć malucha i rozpieszczać go smakołykami.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski