Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Za grosz sprawiedliwości

Redakcja
(INF. WŁ.) Do Prokuratury Rejonowej w Rzeszowie wpłynęło doniesienie o prawdopodobieństwie popełnienia przestępstwa, a dokładniej poświadczenia nieprawdy. Ciekawe jest to, że chodzi o dokument wydany... przez Sąd Rejonowy w Rzeszowie.

W chwili zakupu - jak wynika z pisma z sądu - działki nie były obciążone żadnymi wierzytelnościami. Teraz są.

   - Kupując działki pod budowę domu opieraliśmy się na sądowym poświadczeniu, że nie są one obciążone żadnymi wierzytelnościami. Rok później, gdy chcieliśmy wziąć kredyt na ukończenie budowy domu, okazało się, że żaden bank nie udzieli nam pożyczki, bo mamy długi. Okazało się, że w latach 30. ubiegłego stulecia zaciągnęli je pod hipotekę gruntów przodkowie osób, od których kupiliśmy działki - _mówi Urszula F. Niecodzienna jest także wysokość tych długów - 0,003 i 0,003495 złotego...
\\\*
   Urszula i Jan F. od dawna nosili się z zamiarem budowy domu. Młode małżeństwo miało pewne oszczędności, pomoc obiecali również rodzice. Działka na obrzeżach Rzeszowa przypadła im do gustu, choć nie do końca byli przekonani, czy to najlepsza decyzja. Kupić chcieli jedynie dwie działki, ale osoby sprzedające swój spadek po rodzicach postawiły sprawę jednoznacznie - do sprzedaży są trzy leżące obok siebie działki albo żadna.
- Trochę wahaliśmy się, ale uznaliśmy, że jest to może dobry pomysł. Dokładając pewną sumę, zyskiwaliśmy większy teren, na którym kiedyś można przecież wybudować jeszcze jeden dom, na przykład dla któregoś z dzieci, a w ostateczności sprzedać - wyjaśnia Urszula.
   Sprzedający zapewnili, że działki nie mają żadnych obciążeń. Potwierdzało to poświadczenie wydane przez Sąd Rejonowy w Rzeszowie. Żadnych zastrzeżeń do dokumentu nie miał także notariusz, u którego sporządzono umowę kupna-sprzedaży.
   Problemy zaczęły się rok później, kiedy okazało się, że pieniędzy na ukończenie budowy jest jednak za mało. Bank ocenił, że wysokość dochodów małżeństwa plus hipoteka pod nieruchomość w zupełności wystarczą na udzielenie kilkudziesięciu tysięcy pożyczki. Wśród wymaganych przez bank dokumentów musiał znaleźć się aktualny, sądowy odpis z wydziału ksiąg wieczystych.
- Byliśmy zdumieni, bo okazało się, że dokument nie pokrywa się z tym, na podstawie którego kupowaliśmy działki. Z "nowego" wynika, że ustanowiona jest hipoteka dla kwoty tysiąca złotych z 1932 roku na rzecz Józefa i Anieli Ch. oraz hipoteka dla kwoty 1165 złotych z 1934 roku na rzecz Jana G. Natychmiast skontaktowaliśmy się z poprzednimi właścicielami, ale oni zapewniali, że długi zostały przed wieloma laty spłacone przez rodziców. Niestety, księgi wieczyste tego nie potwierdzają, a przed nami zaczynają piętrzyć się poważne problemy - mówią małżonkowie.
   
- Jak pamiętam z ustnych przekazów rodzinnych, dług zaciągnęli kiedyś nasi dziadkowie. Ja jednak nawet ich nie znałam, bo dziadkowie umarli około dziesięciu lat przed moim urodzeniem. Wiem, że zaciągnięty dług został spłacony, bo nawet pamiętam, jak przeliczano, ile pieniędzy trzeba było oddać, jaka jest po latach wartość zaciągniętej jeszcze przed wojną pożyczki - mówi jedna z poprzednich właścicielek gruntu. Słowa jej potwierdza siostra, która także uczestniczyła w owej sprzedaży. - Mamy dokument z sądu, odpis z ksiąg wieczystych, z którego wynika, że nie ma w księgach wieczystych żadnych obciążeń - podkreśla stanowczo. Jednak mimo że odpis jest dokumentem prawdziwym, wierzytelność istnieje. Długi, nawet jeśli zostały spłacone, to nie wykreślono ich z ksiąg wieczystych.
   Pożyczka zaciągnięta w latach 30. minionego stulecia wynosiła ponad dwa tysiące złotych. Obecnie, po obliczeniach związanych z dewaluacją, wynosi dokładnie 0,003 i 0,003495 złotego. Po znacznym zaokrągleniu oznacza to, że małżeństwu Ch. i Janowi G. należy zwrócić... jeden grosz. Ludzie, którzy żyli na przełomie XIX i XX wieku domagać się zwrotu długu nie będą, także ich spadkobiercom brak jednego grosza prawdopodobnie nie spędza snu z powiek. Jednak sądowe procedury są bezwzględne.
   
- Aby uzyskać wykreślenie tych obciążeń, sąd wieczysto-księgowy musi dysponować dokumentem, z którego wynika, że wierzytelność ta przestała istnieć albo wierzyciel wyraża zgodę na jej wykreślenie. W sytuacji, gdy nie można uzyskać zgody wierzyciela, bo jest on na przykład nie znany z miejsca pobytu i zamieszkania, wówczas należy równowartość obciążenia złożyć do depozytu sądowego. Jest to możliwe po wydaniu przez wydział grodzki postanowienia zezwalającego na złożenie do depozytu sądowego i wówczas takie postanowienie i dowód uiszczenia wpłaty do depozytu stanowi podstawę do wykreślenia obciążeń - wyjaśnia procedurę sędzia Renata Słowik-Chuchla, przewodnicząca Wydziału Ksiąg Wieczystych.
   
- Chcieliśmy ów grosz złożyć do sądowego depozytu. Jednak najpierw do sądu grodzkiego musielibyśmy także złożyć informację z danymi dotyczącymi wierzyciela lub jego spadkobierców. To wiąże się z "wycieczką" do Centralnego Biura Adresowego w Warszawie, a tam w związku z ochroną danych osobowych nikt mnie, osobie dla poszukiwanych obcej, nie udzieli informacji bez odpowiedniego... orzeczenia sądu. Kółko się zamyka - z rozgoryczeniem mówi Urszula. Jak podkreśla, gdyby nie ów odpis wydany w Wydziale Ksiąg Wieczystych sądu rejonowego nigdy działek nie kupiliby. Teraz chcą się dowiedzieć, jak doszło do tego, że ktoś to oświadczenie wypisał. - Ale i tej informacji nie możemy uzyskać.
   
- W tej chwili trudne do ustalenia jest, kto wydał ów dokument. Numery wydawanych odpisów są ewidencjonowane w urządzeniu ewidencyjnym określanym jako dziennik odpisów i tam osoba odbierająca potwierdza odbiór takiego odpisu, natomiast z dziennika odpisów nie wynika, który pracownik wydawał go. Do ustalenia tego konieczne byłoby najprawdopodobniej szczegółowe postępowanie, być może analiza charakteru pisma, czyli badanie grafologiczne. Tym bardziej, że było to już dawno. Kierownik wydziału jest już w tej chwili inny, również obsada kadrowa już się częściowo zmieniła. Być może jest to do ustalenia, ale po bardzo szczegółowej analizie _- mówi sędzia Renata Słowik-Chuchla.

Ani sprzedać, ani skończyć...

   Na obciążonej działce stoi budynek w stanie surowym - 180 metrów kwadratowych. Małżeństwo F. wraz z dwójką dzieci mieszka w starym budynku, który znajdował się na drugiej z kupionych działek, a miał zostać rozebrany. - Musieliśmy się przeprowadzić, bo kiedy powiedziano nam, że kredytu nie dostaniemy, po raz kolejny robiliśmy kalkulacje i oceniliśmy, że po sprzedaży mieszkania i "zaciśnięcia pasa" zdołamy ukończyć budowę i wprowadzić się do nowego domu - wyjaśniają. Nie przewidzieli jednak, że z dnia na dzień ich zarobki znacznie spadną. Teraz nie stać ich na ukończenie budowy. Nie mogą też jej sprzedać, bo mimo atrakcyjnej ceny każdy z potencjalnych kupców wycofywał się po informacji o groszu długu.
   - Nikt nie chce mieć problemów - kwituje to Urszula. - _A my znaleźliśmy się w sytuacji patowej. Nie wiemy, jak doszło do tego, że z sądu został wydany ten feralny odpis, ale to fakt, że gdyby była na nim informacja o długach, do kupna działek nie doszłoby. Nie chcemy nikogo oskarżać, a jedynie wiedzieć, czy do tego doprowadziła zwykła ludzka pomyłka, czy może niedbalstwo lub wręcz oszustwo. To już w tej chwili nie nasza sprawa, a prokuratury. Przez ten dokument znaleźliśmy się teraz w bardzo trudnej sytuacji, zarówno prawnej, jak i finansowej. Chcemy tylko sprawiedliwości. Jeśli będzie to konieczne, będziemy szukali pomocy u rzecznika praw obywatelskich, a nawet w trybunale w Sztrasburgu. Czasu jest sporo, to zresztą teraz jedyna rzecz, której mamy pod dostatkiem - _podkreślają z determinacją małżonkowie. EWA FUDALA

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: RPP zdecydowała ws. stóp procentowych? Kiedy obniżka?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski