Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zakład garbarski smrodzi bez kary

Łukasz Bobek
Nowy Targ. Jedna z największych garbarni spuszcza poprodukcyjne ścieki do miejskiej kanalizacji. Mieszkańcy ulic Ludźmierskiej i Kolejowej narzekają na nieprzyjemny zapach w domach. Albo zakład coś z tym zrobi, albo odetniemy ich od kanalizacji - ostrzegają urzędnicy

Nowy Targ nie może poradzić sobie z zakładem garbarskim przy ul. Ludźmierskiej, który spuszcza do kanalizacji ścieki poprodukcyjne. Od kilku miesięcy trwa zabawa w kotka i myszkę. Gdy miasto grozi, że odetnie przyłącze do kanalizacji, zakład przerywa swoje niedobre praktyki, a potem znowu spuszcza śmierdzące odpady.

- Od pewnego czasu mieszkańcy ulic Kolejowej czy Ludźmierskiej skarżą się na spuszczane ścieki do kanalizacji. Skarżą się, bo im śmierdzi w domach - wielokrotnie na sesjach rady miasta mówił radny Leszek Pustówka.

Za każdym razem apelował do władz o rozwiązanie problemów z zakładem garbarskim. Smród jest i to wyjątkowo nieprzyjemny.

- Śmierdzi normalnie starymi jajami. Nie da się wytrzymać, a co gorsza, nie wiadomo, czy nie są to jakieś trujące opary - mówi Anna Gazda, mieszkanka Nowego Targu.

Według Wojciecha Kniotka, dyrektora Miejskiego Zakładu Wodociągów i Kanalizacji w Nowym Targu, to efekt spuszczania do kanalizacji ścieków zawierających siarkowodór.

- Ta substancja jest głównym składnikiem felernego odoru. Wielokrotnie interweniowaliśmy u właściciela zakładu, że nie wolno mu takich przemysłowych ścieków spuszczać do kanalizacji. Powinien je beczkowozami wywozić bezpośrednio do oczyszczalni - tłumaczy dyrektor.

Na niewiele się to zdało. MZWiK posunął się nawet do tego, że po prostu odciął na kilka dni właścicielowi zakładu dostęp do miejskiej kanalizacji. Gdy jednak ścieki zaczęły zalewać jego magazyny i pomieszczenia, podłączenie zostało ponownie udrożnione. Sprawa nie została załatwiona.

Dodatkowo, co potwierdziła policja zaalarmowana przez mieszkańców, właściciel zakładu dowoził beczkowozami ścieki z drugiej swojej firmy w Czarnym Dunajcu i spuszczał je - zamiast w oczyszczalni - bezpośrednio do kanału przy ulicy Ludźmierskiej.

- Mamy problem z tym zakładem, ale rozmawiałem z jego właścicielem i będziemy wspólnie starali się rozwiązać kłopot - mówi Grzegorz Watycha, burmistrz Nowego Targu.

Nie chce doprowadzić do całkowitego zamknięcia zakładu garbarskiego, bo to już jeden z niewielu tego rodzaju w mieście. Poza tym daje miejsca pracy mieszkańcom.

Burmistrz Watycha zapowiada, że smrodzący zakład zostanie zobowiązany do wywożenia wszystkich poprodukcyjnych ścieków beczkowozami do oczyszczalni. Żeby ułatwić to zadanie, MZWiK wybuduje specjalną zlewnię ścieków, która będzie funkcjonowała także poza zwyczajowymi godzinami otwarcia oczyszczalni.

- Właściciel się tłumaczył, że spuszczał ścieki do kanalizacji wieczorami, gdy kończy cykl przygotowywania skór, a wtedy już oczyszczalnia była zamknięta - mówi burmistrz Watycha.

Właściciele zakładu garbarskiego nie chcieli skomentować całej sprawy związanej z ich działalnością.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski