Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zaradna, bo samopylna. Zabójcze dla zwierząt kazirodztwo w świecie traw sprawdza się doskonale

Grzegorz Tabasz
Pszenica zapyla swoje kwiaty własnym pyłkiem. To pozwala potomstwu zachować cechy rodziców.

Statystyczny Polak zjada rocznie około sześćdziesięciu kilogramów chleba. Dużo, ale nasi sąsiedzi zza Odry konsumują o dobre kilka bochenków więcej. Tym samym modlitewne słowa o chlebie naszym powszednim są jak najbardziej prawdziwe. I do tego od dwunastu tysięcy lat.

Pierwszy chleb w niczym nie przypominał pulchnego, chrupiącego bochenka, jaki każdego ranka przywożą do sklepu. Cieniutki podpłomyk upieczony na rozgrzanym w ognisku kamieniu oblepiony był popiołem, zgrzytał w zębach. Jestem więcej niż pewien, ze współczesnym stanąłby w gardle. Pełen plew, bez smaku, gdyż upieczony wedle najprostszej receptury: rozgniecione kamieniami ziarna wymieszane z odrobiną wody. Ot, i wszystko. Podpłomyki z jęczmienia, prosa i gryki wciąż są jadane w Afryce i Azji. Wynalezienie pulchnego chleba na zakwasie czy winiarskich drożdżach przypisuje się Rzymianom, choć dwa tysiące lat wcześniej wypiekali go Egipcjanie. Używali nasiona zbóż zawierających elastyczne białko glutenu. Ciasto poddane samorzutnej fermentacji zachowywało po wypieczeniu gąbczastą strukturę. Produkt finalny był nie tylko smaczniejszy od przaśnego podpłomyka, ale bardziej pożywny i łatwiej strawny. Pod piramidami wymyślono też pierwsze piece. Tamtejsi piekarze produkowali przynajmniej pół setki gatunków chleba, w tym wersje dla smakoszy. Z dodatkiem ziaren maku czy sezamu. Mniejsza z tym. Zanim pojawił się chleb, ktoś musiał zebrać pierwsze plony.

Możemy dość dokładnie odtworzyć kolejne etapy udomowienia zbóż. Przetrwanie plemion zbieraczy i myśliwych było uzależnione od szczęścia i pogody. Jeśli udało się im zebrać nasiona traw, przez kilka tygodni opływały w dostatek. Ktoś zauważył, że wysypanie na ziemię części zebranych z trudem nasion daje za kilka miesięcy bardziej obfity i pewny zbiór. Pierwotne rolnictwo wyglądało mniej więcej tak: zbierz na prerii nasiona dzikich traw. Opanuj łakomstwo i pomyśl o przyszłości. Poświęć ziemi część zdobyczy. Wróć i zbierz plony. Potem zaczęto spulchniać ziemię i wyrywać zbędne rośliny. Te niepotrzebne nazwano chwastami.

Przedsięwzięcie było na tyle obiecujące, iż pozostanie na miejscu i doglądanie interesu stało się bardziej opłacalne niż ciągłe wędrówki. Około 10 tysięcy lat temu zaszły dwa wyjątkowo korzystne wydarzenia. Pierwsze to przypadkowa mutacja jednego z dzikich gatunków pszenicy. Nowa roślina miała większe ziarniaki i kłosy długo trzymające nasiona po dojrzeniu.

Drugie to okres łagodnego klimatu z cyklicznymi, niezbyt obfitymi opadami. Dzięki temu przez długie dekady zbiory były regularne i obfite. Pojawiły się nadwyżki plonów. Na tyle duże, iż osiadła ludność w pobliżu dzisiejszego Jerycha wybudowała solidną osadę. I to jaką! Pierwsze miasto świata liczyło cztery hektary powierzchni. Mieszkańcy krytych słomianą strzechą chat z suszonej na słońcu cegły najwyraźniej musieli chronić siebie i swoje zasoby przed intruzami. Schowani za grubymi kamiennymi murami, to, co najcenniejsze, czyli kosze pełne pszenicy, gromadzili w wieży dziesięciometrowej wysokości. Przykład bywa zaraźliwy. Wygodny i bezpieczny styl życia został szybko rozpowszechniony na całym Bliskim Wschodzie.

Razem z ludźmi zmieniała się pszenica. Dzikie odmiany traw, jakie rosną na łąkach, bardzo różnią się od siebie. Zwyczajna zmienność biologiczna właściwa każdemu gatunkowi żyjącemu na swobodzie. Dojrzewają w różnym czasie. Część ziarniaków, czyli nasion, kiełkuje szybko, inne leżakują w ziemi przez kilka lat. Jeśli tylko zacząć regularną uprawę, rozpocznie się automatyczna selekcja. Pierwsze wypadają te osobniki, których nasiona nie wzejdą po jesiennych deszczach. To uśpione nasiona. Rodzaj polisy ubezpieczeniowej gatunku, która pozwala przetrwać niespodziewane susze. Mają grubą osłonkę i substancje hamujące kiełkowanie. Do uprawy są całkowicie nieprzydatne. Po kilku, kilkunastu latach w rękach rolników zostają ziarna o cienkiej łupinie, kiełkujące szybko po kilku miesiącach. Następnie z pól znikają okazy plonujące zbyt wcześnie, gdyż w porze żniw ich kłosy będą puste. W dalszej kolejności rolnicy pozbyli się roślin o delikatnych i łamliwych źdźbłach. I to bez specjalnych zabiegów, gdyż same usłużnie wywracały się na ziemię po pierwszych mocniejszych wiatrach. Wreszcie uprawa na odchwaszczonych polach sprzyja tym, którzy kiełkują szybko, tak by uprzedzić konkurencję i samemu skonsumować minerały oraz zabrać spóźnialskim światło. Tak się składa, iż ta cecha jest przypisana dużym, bogatym w materiały zapasowe nasionom, jakie powstają na wielkich kłosach. Im większy kłos, tym większa plenność. Teraz najciekawsza okoliczność: pszenica jest gatunkiem samopylnym. Każda roślina zapyla swoje kwiaty własnym pyłkiem.

Kazirodztwo, zabójcze dla zwierząt, jest częste i nieszkodliwe w świecie traw. Pozwala potomstwu zachować cechy rodziców. Krótko mówiąc, rolnicy bez najmniejszego wysiłku, niejako automatycznie, uzyskali po kilku tysiącach lat wysokoplenne, niespotykane w naturze odmiany pszenicy, które zachowywały pożądane cechy. Wystarczyło tylko regularnie siać i zbierać plony. Pozbierajmy razem wszystkie fakty. Przypadkowa mutacja dalekich przodków pszenicy. Przypadkowo sprzyjający klimat i przypadkowy wybór najbardziej zdolnej do samoistnej selekcji odmiany traw. Wszystko w tym samym czasie i miejscu. Przypadek?

Zabieg udomowienia próbowano powtórzyć w XX wieku. Przez czterdzieści lat naukowcy wysiewali regularnie pewien gatunek traw podchodzący z amerykańskich prerii. Eksperyment zakończono po uzyskaniu pierwszych obiecujących rezultatów. Na kontynuację brakło czasu. Zresztą po cóż wyważać szeroko otwarte drzwi, skoro współczesny bank genów zbóż liczy blisko tysiąc odmian?

Chleb odcisnął nieusuwalne piętno na wszystkich cywilizacjach otaczających Morze Śródziemne. I wszędzie tam gdzie dotarli Europejczycy. Otaczano go niebywałą czcią. Każdy upadły na ziemię okruszek podnoszono i czyszczono z pyłu. Nigdy nie karmiono nim zwierząt. Podpłomyki łamano, a użycie noża było tożsame z próbą zabójstwa Chleba. Dużej litery użyłem rozmyślnie. Pan domu łamał bochenek chleba i rozdawał zaproszonym gościom. Staropolski zwyczaj witania chlebem i solą. Wreszcie Chleb Życia. Komunia, wspólnota i najważniejszy element chrześcijaństwa. Zwyczajny i wyjątkowy. Chleb nasz powszedni.

W starożytnym Egipcie ziarna pszenicy wykorzystywane były w misteriach poświęconych Ozyrysowi. Przed zasiewami lepiono z ziemi figurki przedstawiające bóstwo, w które następnie wkładano ziarna zboża. Po pewnym czasie cała figurka pokrywała się zielonymi pędami, co nawiązywało do mitycznej śmierci i odrodzenia boga, które miały zapewniać cykliczne wylewy Nilu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski