MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zbójcy w garniturach

Redakcja
Jest taka piosenka Kultu sprzed niemal 20 lat o zbójcach, którzy zasadzają się na gościńcach, by łupić bez litości podróżnych. Niby dotyczy sytuacji sprzed setek lat, ale w ostatniej zwrotce autor dzieli się z nami konkluzją, że każdy czas ma swoich zbójców.

Marek Kęskrawiec: MULTIKULTI

Dzisiejsi są po prostu bardziej eleganccy i nie łupią już na gościńcach, ale na asfaltowych drogach, ubrani w garnitury. Przypomniałem sobie tę piosenkę przy okazji dyskusji, jaką toczą nasi lokalni władcy w sprawie planów rozszerzania krakowskich stref parkowania oraz podwyżki opłat za pozostawienie samochodu w strefach, także w weekendy. Mam nieodparte wrażenie, że tak właśnie postępują eleganccy zbójcy. Drapią się po głowach i wymyślają, jak by tu nas jeszcze trochę wydoić. Mogliby co prawda wymyślić coś bardziej kreatywnego niż łupienie, ale trzeba byłoby wtedy ruszyć głową. A to boli.

W trosce o ich samopoczucie proponuję więc kolejną „innowację”. Skoro np. ktoś mieszka w Bronowicach i musi płacić za komfort parkowania na Starym Mieście, na Kazimierzu, a niedługo być może również na Starym Podgórzu i na Starej Krowodrzy – to może warto byłoby, żeby tenże obywatel Bronowic zawnioskował o strefę w jego własnej dzielnicy. Można powołać się na luksus dostępu do terenów zielonych, stosunkowo mało zanieczyszczonych czy do kultury. W końcu Bronowice to symbol Młodej Polski (Rydel, Tetmajer, Wyspiański etc.). Chcą ludziska przyjeżdżać tu autami, robić korki, zabierać miejsca parkingowe lokalsom, niszczyć drogi i zanieczyszczać powietrze? Niech bulą kasę! W ogóle proponuję, byśmy podzielili Kraków na specjalne dystrykty, porobili rogatki i pobierali myto co kilkaset metrów. Kasa miasta wzbogaci się o miliony, a ludzie dostaną pracę, bo ktoś będzie sprzedawał bilety, ktoś inny kontrolował, czy mieszkańcy nie przebijają się na lewo bocznymi drogami, a ktoś trzeci znajdzie robotę w oddziałach tłumiących zamieszki wkur... obywateli.

Kiedy budzę się rano, coraz częściej dochodzę do przekonania, że jestem gościem we własnym mieście. W kraju zresztą też. Niby mam jakiś tam wpływ na to, kto w moim imieniu rządzi, ale nie łudźmy się, wpływ to ograniczony. Najlepiej widać to na przykładzie Sejmu. Mamy 460 posłów, ale tak naprawdę pewnie nie więcej niż setka posiada jakiś realny wpływ na decyzje. Ta setka szczęśliwców w zdecydowanej większości jest u władzy przez cały czas, aż do emerytury. Czasem część z nich idzie na ławkę rezerwowych (czyli do opozycji), by odpocząć, a potem powrócić na boisko i wcielać w życie swe genialne pomysły łupienia obywateli. Nawet jeśli co jakiś czas do grona decydentów próbuje doszlusować ktoś z klasą i rzeczywiście dobrymi pomysłami, to nie ma szans przebicia, w najlepszym razie zostanie dopuszczony do zewnętrznego kręgu wtajemniczonych lub jego odwaga mocno się stępi w starciu z realiami. Na zasadzie: jakeś wlazł między wrony, musisz krakać jako one.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski