MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Białucha nie ma litości, zalewa ludziom dobytek. Mieszkańcy Zielonek podtopienia przeżywają kilka razy w roku

Barbara Ciryt
Barbara Ciryt
Zofia Chacuś, mieszkanka ul. Gwizdałów nie usuwa worków z piaskiem sprzed swojego podwórka, bo obawia się powtórki nawałnic
Zofia Chacuś, mieszkanka ul. Gwizdałów nie usuwa worków z piaskiem sprzed swojego podwórka, bo obawia się powtórki nawałnic Barbara Ciryt
Domy, podwórka i płoty obstawione workami z piaskiem. Ludzie z Zielonek po wtorkowej nawałnicy nie wynoszą tego, boją się, że ponownie przyjdzie ulewa. - Patrzymy w niebo - mówi jedna z mieszkanek. Boją się, bo woda w rzece Białucha podnosi się tu błyskawicznie o dwa lub trzy metry. Podobnie jak w potoku Garliczanka.

Obawy i nerwowa atmosfera wśród mieszkańców zaczyna się przy każdej prognozie deszczu. Ulewny dla ludzi z ulic Bankowej, Baranówny i Gwizdałów w Zielonkach jest jak zapowiedź kataklizmu. Tutaj mieszkańcy o swój dobytek martwią się nieustająco.

Dawniej powodzie co 10 lat, dziś dwa razy w roku

- Problem w tym, że zalewanie podwórek, piwnic, domów się nasila. Dawniej - 80, czy 70 lat temu - powodzie były raz na 10 lat, teraz mamy je co kilka miesięcy. Tylko w tym roku zalało nas już drugi raz - mówi Władysław Głuszek, mieszkaniec ulicy Baranówny w Zielonkach.

Starszy pan pokazuje wjazd na swoją posesję, żeby się tu dostać trzeba przejechać przez mostek na rzece Prądnik, zwany Białuchą przez mieszkańców Zielonkach. Władysław Głuszek mówi, że o ten mostek obawiał się, żeby nie został uszkodzony podczas nawałnicy, bo rzeka niosła ogromne kłody drzewa, gałęzie, góry śmieci. A wójt Zielonek Mirosław Golanko przyznaje, że stamtąd gminne służby wywiozły ciężarówkę odpadów.

W środę, 5 czerwca od rana służby zbierały muł z drogi, sprzątały ulice. Muł i największe zatory zostały usunięte już we wtorek, gdy woda nieco opadła.

Workami z piaskiem obstawiali domy i posesje

Mieszkańcy kilku ulic w Zielonkach we wtorek od rana myśleli o zabezpieczeniach domów. Jeszcze fali nie było, ale wiedzieli, że u źródeł Prądnika w Sułoszowej rzeka wzbiera, rozlewa się w Ojcowie, ale w niedługim czasie fala przyjdzie do Zielonek, jak zwykle rozleje się tu po drogach, podwórkach. Jak nie zabezpieczą to wedrze się do domów.

- Obstawiliśmy workami podwórko i wejście do domu, bo woda w jednej chwili przedostała się przez pierwszą warstwę worków i podchodziła pod drzwi. Wody nikt nie zatrzyma, zaleje, ale workami z piaskiem można się trochę ratować - mówi Janina Furlaga, mieszkanka Zielonek.

Dom, w którym mieszka z mężem Krzysztofem jest tuż przy rzece. Ich znajomy Piotr Chacuś, który został wynajęty do dowożenia worków z piaskiem szacuje, że od koryta rzeki do ogrodzenia Furlagów nie ma nawet czterech metrów.

- Nas tu zalewa z każdej strony. Nie tylko od strony rzeki, ale także ze wzniesienia za domem. Po wybudowaniu tam nowych domów wody zaczęły spływać z wybrukowanych terenów z góry. Teraz żyjemy jak na wyspie - z każdej strony woda - ubolewa Krzysztof Furlaga.

Z zabudowań na wzniesieniu zrobili odwodnienie, miało poprawić sytuację właścicieli domu nad rzeką, tymczasem problem się pogłębił.

Każdy deszcz to obawy o dobytek wielu ludzi

Wielkie porządkowanie jest także na ul. Gwizdałów nad Białuchą. Tu zalało kilka posesji.

- Obstawiliśmy workami podwórka i w strachu patrzyliśmy, jak wysoka woda przyjdzie. Zatrzymała się przed moim domem. Na całą ulicę naniosła błota, mułu, gałęzi i śmieci. Służby wysłane przez gminę zebrały muł, sprzątnęły i umyły ulice. A my wciąż patrzymy w niebo - mówi Zofia Chacuś, mieszkanka ul. Gwizdałów.

Opowiada o problemach, bo w piwnicy ma wodę nieustająco. Od roku jest taka sytuacja. Wiele osób te problemy zalewania piwnicy wiąże z budową nowych osiedli na górze oraz budową północnej obwodnicy Krakowa i trasy wolbromskiej.

Podobne problemy z zalewaniem podwórek, piwnic i domów mają mieszkańcy ul. Bankowej w Zielonkach, gdzie wylewa potok Garliczanka. Tutaj łączy się też z Białuchą. Podczas nawalnych deszczy rwące wody obu rzek sieją spustoszenie.

Trzeba się upomnieć o bieżące utrzymanie rzek

Dla gminy Zielonki każde podtopienia to duże koszty. Służby nie tylko sprzątają, ale także remontują infrastrukturę gminną. W środę przez pół dnia na kilku ulicach czyścili studzienki, urządzenia w przepompowniach. Natomiast władze samorządowe upominają się o zabezpieczenie mieszkańców przed zalewaniem.

- Na pierwszy dzień po podtopieniach wiemy, że dwie rzeczy są konieczne: bieżące utrzymanie rzek i zbiorniki retencyjne. O budowie zbiorników retencyjnych rozmawialiśmy w poprzednich latach z Wodami Polskimi i władzami sąsiednich gmin. Mówimy nie tylko o zbiornikach retencyjnych, które gmina Zielonki planuje na swoich terenach, ale także o tym, żeby te wody Prądnika zatrzymywać sukcesywnie w zbiornikach retencyjnych w kilku miejscach: od Sułoszowej poprzez Ojców w gminie Skała i dalej w Wielkiej Wsi - mówi Mirosław Golanko, wójt Zielonek.

To nie wszystko, szef gminy zaznacza, że z Regionalnym Zarządem Gospodarki Wodnej w Krakowie już umawia się na rozmowy, żeby przekonać zarządców rzek o konieczności bieżącego utrzymania i czyszczenia rzek z tego co nawalne deszcze przynoszą.
Golanko przekonuje, że tak jak drogi czyści się po nawalnych deszczach, tak samo rzeki jako drogi wodne trzeba wyczyścić z naniesionego do nich błota, gałęzi, wszelkiego rodzaju śmieci, które robią zatory i stwarzają zagrożenie dla mieszkańców.

Zalało kilka wsi pod Krakowem. Wielka woda topiła Ojców, zab...

4 czerwca 1989. Wybory, które zmieniły Polskę

emisja bez ograniczeń wiekowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski