Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bobry podchodzą pod domy

Paweł Szeliga
Gdy bobry zjadły las i wszystkie drzewa wokół stawu Piotra Mroza, zabrały się za podgryzanie najstarszych wierzb. Drzewa obumarły, ponieważ gryzonie zjadły korę i wnętrze solidnych pni
Gdy bobry zjadły las i wszystkie drzewa wokół stawu Piotra Mroza, zabrały się za podgryzanie najstarszych wierzb. Drzewa obumarły, ponieważ gryzonie zjadły korę i wnętrze solidnych pni Fot. Jerzy Cebula
Nowy Sącz. Sto młodych świerków w ciągu jednej nocy ścięły bobry w ogrodzie Piotra Mroza. Wcześniej zrujnowały mu las, teraz zabrały się za drzewka z jego ogrodu.

Gryzonie zaczęły masowo osiedlać się na stawach heleńskich w Nowym Sączu po powodzi w 1997 r. Budują tamy i żeremia i są tak ekspansywne, że w dzielnicy zaczyna już brakować drzew, które mogłyby podgryzać swoimi ostrymi siekaczami.

– Męczę się z nimi od czterech lat – opowiada Piotr Mróz z ul. Dunajcowej. – W pobliżu mojego domu są stawy. Wszystkie zaanektowały bobry, których nie sposób nawet policzyć.

Najpierw gryzonie zabrały się za jesiony i buki w niewielkim lesie, należącym do Piotra Mroza. Gdy drzew tam zabrakło, zaczęły podgryzać stare wierzby, rosnące wokół stawu. Dały radę nawet jesionowi wysokiemu na 30 metrów. Gdy podgryzły pień, ogromne drzewo poleciało na staw, łącząc oba jego brzegi.

Teraz okolica cieku wodnego, kiedyś obrośniętego gęsto drzewami, przypomina pustynię. Do poniedziałku rósł tam jeszcze ostatni młody jesion, który wczoraj rano padł podcięty przez gryzonie. Bliżej domu Piotra Mroza rośnie dąb, ale i jego wkrótce pokonają bobry.

Gospodarz zapobiegliwie pokrył pień olejem samochodowym, by zniechęcić je do konsumpcji kory. Mimo to wczoraj rano zauważył, że drzewo zostało mocno nadgryzione.

Groźne kanały w ziemi

– Bobry nie ograniczają się do robienia szkód w drzewostanie – dodaje Mróz. – Przekopują kanały pomiędzy stawami, podkopują się pod sąsiednie domy. Niedawno moja żona Ewa wpadła po szyję w dziurę, bo trawnik się pod nią zapadł. Szliśmy nad staw, a ona nagle po prostu zniknęła. Trafiła na podziemny kanał, o którego istnieniu nie mieliśmy pojęcia.

Nadleśniczy Nadleśnictwa Stary Sącz, któremu podlega rejon heleńskich stawów Paweł Szczygieł przyznaje, że bobry zaczęły osiedlać się w pobliżu ludzi, bo ich populacja gwałtownie wzrosła. Ile dokładnie ich jest, tego nie wiadomo. Dość powiedzieć, że na Helenie żyje kilka rodzin, a każda liczy od czterech do dziesięciu osobników.

– W mieście bobry nie mają naturalnych wrogów, stąd idealne warunki do życia – dodaje Paweł Szczygieł. – Wybierają stawy, ponieważ nie ma tam wartkiego nurtu, występującego w górskich rzekach. Tam byłoby im trudno przetrwać, bowiem prąd niszczy budowane przez nie tamy i żeremia.

Nadleśniczy dodaje, że krótko po wojnie w Polsce żyło zaledwie osiem bobrów. Przetrwały tylko na Suwalszczyźnie. Podjęto więc próbę reintrodukcji gatunku. Jego efekty przerosły oczekiwania przyrodników.

Od 1952 r. bóbr jest pod ochroną, więc nie można na niego polować. Za straty spowodowane przez gryzonie w lasach i uprawach rolnych płaci skarb państwa. W Małopolsce zajmuje się tym Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Krakowie. Co roku spływa do niej od 180 do 240 wniosków o odszkodowania. Ich wartość wynosi od 300 do 600 tys. zł. W skali Nowego Sącza w grę wchodzi średnio około 25 tys. zł.

Nierówna walka z bobrem

Paweł Kwapisz z Wydziału Ochrony Przyrody i Obszarów Natura 2000 w RDOŚ przyznaje, że wyeliminowanie bobrów z okolicy siedzib ludzkich jest trudne. Gdy ich szkodliwe sąsiedztwo jest szczególnie mocno uciążliwe, istnieje możliwość zabicia osobników w oparciu o zgodę wydaną przez RDOŚ.

Zwykle jednak unika się takich drastycznych rozwiązań, proponując właścicielom zagrożonych terenów zakładanie siatek ochronnych na drzewa, skarpy i groble. W tamach, wybudowanych przez bobry, montuje się też rury przelewowe, które gwarantują utrzymanie odpowiedniego dla zwierząt poziomu wody.

Piotr Mróz nie wierzy w skuteczność takich pomysłów na bezkolizyjne współżycie z ekspansywnymi gryzoniami. Na nic zdały się betonowe płyty, którymi zabezpieczył brzegi stawu. Bobry i tak zbudowały tam żeremie i zaczęły znosić do środka fragmenty równo pociętych drzew, pochodzących z jego ogrodu.

Sąsiad jeszcze kilka dni temu drżał o swój dom, bo okazało się, że gryzonie drążyły tunele od stawu pod fundamenty, zagrażając stabilności budowli. Żadnej przeszkody nie stanowił dla nich solidny elektryczny pastuch, rozciągnięty wokół cieku, ponieważ wykopały pod nim tunel.

– Zamierzałem ogrodzić dom, ale uznałem, że to bez sensu – mówi Mróz. – Bobry najpewniej go podkopią i wszystko się zawali. Dochodzę do wniosku, że próba odseparowania się od tych zwierząt jest z góry skazana na niepowodzenie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski