Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Choć wypróchniałe do cna i puste w środku, odradzają się każdej wiosny. Niczym Feniks z popiołów

Grzegorz Tabasz
Po postrzyżynach wierzbie zaczyna wyrastać głowa okryta niesforną czupryną gałęzi
Po postrzyżynach wierzbie zaczyna wyrastać głowa okryta niesforną czupryną gałęzi
Wierzbę głowiastą powinniśmy czym prędzej zastrzec w Brukseli jako produkt tradycyjny. Ma doskonale udokumentowaną przeszłość.

Wierzby tworzą jedną z najbogatszych w gatunki grup roślin. Na świecie botanicy opisali czterysta gatunków. U nas rośnie przynajmniej trzydzieści nie licząc mieszańców. Są wierzby kruche, płaczące, białe, iwy.

Są też pomniejsze krzewy zwane potocznie wiklinami. I ta najważniejsza: wierzba głowiasta. Od wieków wpisana w krajobraz rzecznych dolin. Pochylone, rosochate pnie na wiślanych skarpach. Przysadziste. Grube niczym wielkanocne baby. Choć wypróchniałe do cna i puste w środku, każdej wiosny odradzają się niczym Feniks z popiołów. Moim skromnym zdaniem w pełni zasługują na honorowy, a co za tym idzie koniecznie pisany dużą literą, tytuł Polskiej Wierzby Głowiastej.

Wierzby głowiaste bynajmniej nie są nowym gatunkiem. To tylko zewnętrzna forma nadana roślinie rękoma ludzi. Zwyczajne wierzby kruche lub białe, którym w młodości skrócono pień na wysokości około trzech metrów. Obcięty kikut błyskawicznie wypuszcza setki zielonych gałązek tuż poniżej rany.

Zabieg nazywa się niezbyt ładnie ogławianiem, choć głowy nikt nie traci. Wręcz przeciwnie. Dopiero po postrzyżynach zaczyna wyrastać głowa okryta niesforną czupryną gałęzi. Po pięciu, sześciu latach gałązki zamieniają się w kilkumetrowe, proste jak drut konary. Ścięte jesienią szły na opał lub dawały znakomity materiał na budowę ogrodzenia pola czy obejścia. To nic, że szybko niszczą go grzyby. Gdy płot zamieni się w próchno, na wierzbie jak na zamówienie pojawia się nowa partia surowca. Całkowicie za darmo i w dowolnym asortymencie.

Po pięćdziesiątce miękka zawartość grubego środka pnia zamienia się w próchno i wierzba przeistacza się w rodzaj hotelu. Do przytulnego wnętrza zapraszają wygodne otwory w miejscu wyjedzonych przez grzyby grubszych konarów. Pomniejsze dziuple i korytarze dzielą rozległą powierzchnię mieszkalną na liczne kwatery. Na samym końcu pień przekształci się w przestronny pokój, który bez problemu pomieści dorosłego człowieka.

Lista mieszkańców jest bardzo długa: sowy, nietoperze, dudki, kuny, tchórze, łasice, płazy i gady. Liczne owady w wersji tylko lokatorskiej, jak i zjadaczy drewna. Przynajmniej sto gatunków różnych zwierzaków, których istnienie jest nierozłącznie związane ze starymi wierzbami. Ta setka gatunków ma niekiedy bardzo istotny wpływ dla zachowania różnorodności przyrodniczej i rolnictwa. Szkoda, że przy kolejnych melioracjach czy naprawie koryt rzek melioranci tak chętnie wycinają głowiaste wierzby, zapominając posadzić nowe.

Wierzba wiele wytrzyma. Nawet barbarzyńskie palenie ognisk wewnątrz pustego pnia. Na zewnątrz zostaje gruby pierścień żywej tkanki. Byle zapewnić mu kontakt z korzeniami, to szybko odrośnie z ocalałych fragmentów. Wierzba wielu wyżywi. Nawet człowieka. Najsmaczniejsze zimówki, czyli rosnące zimą jadalne grzyby, znajdowałem na wierzbach. Młode liście i kwiaty karmią larwy wielu owadów, a nasze prababcie z zielonej kory warzyły znakomity lek na gorączkę.

Kwas salicylowy może i drażnił żołądek, ale aspirynę, (czyli bezpieczniejszą dla organizmu pochodną leku z wierzby) wymyślono dopiero półtora wieku temu. Na wierzbowej fujarce popiskiwał Janko Muzykant. Gruszki na wierzbie obiecują nam kolejne pokolenia polityków, a my, naiwni, wierzymy im bezgranicznie. Jest też aspekt magiczny. W dziuplach można spotkać diabła zwanego Rokitą. Licho pośledniego gatunku wygnane z piekła na moczary za rażącą nieudolność i niekompetencję.

Miarą jego upadku mają być cyrografy spisywane z potencjalnymi grzesznikami na wierzbowym listku. Wedle mazurskich podań, Rokita jest łatwy do okpienia a oddaną w zastaw duszę można ocalić. Na wszelki wypadek lepiej jednak zaciągnąć kredyt w banku. Choć obserwując perturbacje kilku zadłużonych po uszy krajów zaczynam mieć wątpliwości, czy aby kontakt ze światową finansjerą różni się czymkolwiek od konszachtów z piekłem. Choć, jak dotąd, bankowcy i komornicy duszy nie zabierają. Przynajmniej na razie.

Tytułową Polską Wierzbę Głowiastą powinniśmy czym prędzej zastrzec w Brukseli jako produkt tradycyjny. Ma doskonale udokumentowaną przeszłość. Kilka wieków historii, poczynając od niderlandzkich osadników, którzy na Żuławach głowili wierzby. Płotami z gałęzi wzmacniali groble, a grube pnie na brzegu rozbijały lodową krę niesioną przez Wisłę. Podczas Niedzieli Palmowej obsypane kotkami gałązki wierzb zastępowały niedostępne u nas liście palm. Do głowiastych wierzb nad Utratą tęsknił na obczyźnie Fryderyk Chopin.

Jest jeszcze jeden haczyk, na który można złapać Brukselę: ekologia. Co prawda łąk do grodzenia mamy coraz mniej z powodu malejącego pogłowia krów, ale wierzbowe gałęzie mogą trafić do pieca. Jako opał. Ekologiczna, odnawialna biomasa, na wykorzystanie której Unia sypie sowitymi dopłatami. Jeśli ktoś narzeka, że wierzbowe paliwo błyskawicznie znika w piecu i mało ciepła daje, to polecam wycieczkę do najbliższego składu z opałem. Tam za węgiel płaci się jak za woły, a wierzba na miedzy rośnie całkiem darmo. I co tu kryć, dym z pieca opalanego wierzbowym paliwem jest o niebo czystszy od spalin z najlepszej jakości węgla. Wierzba nie wymaga skomplikowanej uprawy czy ochrony przed szkodnikami.

W ciągu roku daje dziesięciokrotnie większy przyrost masy drewna niż rosnąca w rekordowym tempie sosna pospolita. Cała procedura bardzo by się przydała, gdyż nasze rodzime wierzby są zastępowane plantacjami energetycznych odmian rodem z genetycznych laboratoriów. Takie wierzby nie nakarmią pyłkiem owadów. Nie dadzą schronienia ptakom. Bardzo wątpię, by w zaroślach wierzby energetycznej zechciał zagościć diabeł Rokita.

Bardzo nieufnie podchodzę do nowych świąt, ale poświęcenie pierwszego dnia wiosny dla wierzb to niezły pomysł. Nadrzeczne szpalery głowiastych drzew nikną w oczach. Giną ze starości lub wycinane podczas kolejnych regulacji rzek. Przy okazji topienia marzanny 21 marca można posadzić wierzbę. Starczy metrowej długości gruby kołek wycięty z dorosłego drzewa i wsadzony do wilgotnej ziemi. Przyrodnicy nazywają go żywokołem, gdyż bardzo łatwo wypuszcza korzenie. Spokojnie, nie trzeba czekać następnego roku. Miesiąc Wierzby Głowiastej trwa od 21 marca do 22 kwietnia. Można sadzić do woli. Ba, nawet trzeba! Inaczej nasi potomkowie będą oglądać charakterystyczne wierzby na starych obrazach i pożółkłych fotografiach.

***

Wierzba – rodzaj drzew, krzewów lub płożących krzewinek z rodziny wierzbowatych. Występuje około 400 gatunków tego rodzaju. Rośnie na wszystkich kontynentach z wyjątkiem Australii i Antarktydy. W Polsce dziko rośnie około 30 gatunków. Ponadto wiele gatunków jest uprawianych (głównie jako rośliny ozdobne

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski