MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Cud na Mont Saint Michel

PP
Mont Saint Michel - widok z grobli. Początek przypływu.
Mont Saint Michel - widok z grobli. Początek przypływu.
Istnieją miejsca mistyczne, które pięknem i wyjątkowością potrafią naznaczyć niezatartym piętnem. Za jedno z takich miejsc uznać można niewielką wyspę wyniesioną ponad rozległą płaszczyznę ni to lądu, ni to dna morza, w rejonie normandzkiej zatoki, będącej częścią Kanału La Manche.

Mont Saint Michel - widok z grobli. Początek przypływu.

FRANCJA. Góra świętego Michała w niebezpiecznym morzu

Nosi ona nazwę Wzgórze Świętego Michała - dawniej z dodatkiem "w niebezpiecznym morzu" - czyli Mont Saint Michel. Bo morze rzeczywiście dwa razy na dobę pokazuje swą siłę podczas przypływów dochodzących niekiedy do 14 m wysokości! W czasach Celtów i Rzymian, w miejscu dzisiejszej zatoki, był ląd porośnięty gęstym lasem, zaś brzeg morza znajdował się 40 km dalej, na północ.

Rok 709 był zupełnie wyjątkowy - podczas szczególnie wysokiego przypływu dotychczasowe wzgórze, będące wcześniej pogańskim sanktuarium Druidów, stało się na stałe wyspą. Las zniknął. Natomiast ówczesny biskup, św. Aubert miał sen, w którym ukazał mu się Archanioł Michał, zlecający wybudowanie kaplicy na nowo powstałej wyspie.

Św. Aubert początkowo niedowierzał snom (znamienne!), ale w końcu uległ. Od tego czasu na Mont Saint Michel zaczęły powstawać kaplice, kościoły i zabudowania mające służyć coraz liczniej przybywającym pielgrzymom. W 966 r. założony został klasztor benedyktynów, dzięki którym - na przestrzeni następnych wieków - powstał niezwykły kompleks budowli.

Obronne położenie sprawiło, że klasztor i przylegająca do niego osada zostały obwarowane, stanowiąc twierdzę trudną do zdobycia. Był to jeden z nielicznych obszarów, którego nie udało się opanować Anglikom podczas wojny stuletniej.

Kryzys zaczął się od czasów Reformacji. W pewnym momencie zakonnicy musieli podzielić się miejscem z więźniami. Oczywiście Rewolucja sprawiła, że dotychczasowi gospodarze zostali z wyspy usunięci, a na ich miejscu pozostali już tylko więźniowie.

W drugiej połowie XIX wieku Francuzi zaczęli dostrzegać, że tak wyjątkowy obiekt wymaga szczególnego potraktowania. Znów zaczęto odprawiać msze święte, zakonnicy wrócili wraz z coraz liczniej przybywającymi turystami. Powstała grobla, która na stałe połączyła wyspę ze stałym lądem (długa na prawie 2 km).

Mont Saint Michel stało się jednym z najpopularniejszych miejsc we Francji - zaraz po Paryżu i Wersalu. Przyjeżdżają tu nieprzerwanie wielcy tego świata, w tym artyści, którzy na kanwie swoich wrażeń tworzą muzykę, dzieła literackie, obrazy itd. I miliony (dosłownie) turystów z całego świata. Co zatem na nich czeka?

Do otoczonego murami kompleksu zabudowań można dostać się poprzez 3 bramy, przy czym tylko jedna z nich nie jest zatapiana podczas przypływu. Po wejściu do klasztoru czeka nas wędrówka przez cały, bardzo skomplikowany system pomieszczeń, korytarzy i schodów. Na trasie znajdują się m.in. pokoje gościnne, pomieszczenia gospodarcze, dormitorium, refektarz, kapitularz, kaplice, romański kościółek (Notre-Dame-sous-Terre) itd. Część pomieszczeń wzbogacona jest instalacjami artystycznymi, dominuje jednak ascetyczne podejście do prezentacji wnętrz. Gdyby nie strzałki oznaczające kierunek zwiedzania można byłoby mieć nie lada problem w dotarciu do wyjścia...

Jednak zaskakujące jest to, że pomimo tej plątaniny wielokrotnie natrafić można na nadspodziewanie duże i przestronne pomieszczenia. Rozświetla je naturalne światło dochodzące przez wielkie i liczne gotyckie okna. Stanowi to z kolei kontrast wobec głębokiego półmroku romańskich pomieszczeń.
Cały średniowieczny kompleks składał się bowiem z trzech zasadniczych poziomów "przyklejonych" do granitowej skały. Niżej znajdowały się pomieszczenia dla służby, pracowników i przede wszystkim dla pielgrzymów. Tutaj rozdawano jałmużnę. Wyżej urządzone zostały skryptoria (przepisano tam wiele manuskryptów) oraz sale dla rycerstwa. Najwyższy poziom przeznaczony został dla kontemplujących i modlących się zakonników. Słowem, logiczny układ przestrzenny, oddawał hierarchię: praca fizyczna, praca intelektualna i praca duchowa. Budowle usytuowane po północnej stronie wyspy noszą nazwę La Merveille czyli Cud...

W najwyższym miejscu znajduje się kościół, którego wieża - zwieńczona figurą Archanioła Michała - sięga 170 m n.p.m. Imponujące wrażenie robi prezbiterium. Przed kościołem usytuowany został rozległy taras, który jest wprost wymarzonym punktem widokowym - miejscem do oglądania przypływu i zachodu słońca (najlepiej jedno i drugie na raz).

Schodząc w kierunku wyjścia, kiedy wydawać mogłoby się, że ujrzeliśmy już wszystko - kolejne zaskoczenie - rozległy wirydarz z zadbanym ogrodem (na szczycie skały!) otoczony jest "lasem" wysmukłych kolumienek. Opuszczając klasztor, pośród zapadającego zmierzchu, wędrowiec dostaje się na główną uliczkę przyklasztornej osady. Pełno tam sklepików, restauracyjek, hotelików - ładnie (nie agresywnie) oświetlonych. Słychać gwar spacerujących lub siedzących przy kawiarnianych stolikach ludzi, niekiedy muzykę. Wszystko to nasuwa na myśl nastrój Bożego Narodzenia...

Tylko jednak może powstać poważny niepokój, kiedy usiłując dostać się z powrotem na groblę, skonstatujemy, że w bramie, przez którą chcemy wyjść, znajduje się ciągle wzbierająca woda kolejnego przypływu...

PIOTR PACHOLARZ

Uwaga na przypływ

W zależności od pogody, pory roku, a szczególnie fazy przypływu lub odpływu - Mont Saint Michel może przedstawiać się inaczej. Szczególnie podczas mglistego dnia lub o zmierzchu, albo oglądane z dużej odległości, wydaje się tworem z innej rzeczywistości. Warto wybrać czas, kiedy zamierza się zwiedzić klasztor. Bo jeśli trafimy na gęsty tłum chętnych podziwiać jego wnętrze w tym samym momencie - czar miejsca zostanie popsuty. Najlepiej wybrać się wczesnym wieczorem, 2 - 3 godziny przed maksimum przypływu. Ci, którzy zwiedzali w ciągu dnia wracają, natomiast ci, którzy chcą nocą podziwiać iluminowaną wyspę, jeszcze nie przybyli. Łatwiej jest znaleźć miejsce na zaparkowanie samochodu. Ale uwaga! Należy sprawdzić, czy parking nie będzie zalany wodą. Zdarzają się przypadki, że zapominalski kierowca, nie zdąży przed żywiołem.

Istnieje możliwość chodzenia po odsłoniętym podczas odpływu dnie. Jednak należy zachować szczególną ostrożność, gdyż na prawie zupełnie płaskim terenie fala przypływu przesuwa się z prędkością do 10 km/godzinę.

A na koniec chciałbym podzielić się z Państwem informacją, która stanowi rodzaj impresji. Zdarza się bowiem, że wieczorem, kiedy turystów jest niewielu, w prezbiterium górnego kościoła odbywają się minikoncerty. Dźwięki harfy odbijające się od strzelistych ścian i sklepienia gotyckiego prezbiterium; całość zanurzona w złocisto-purpurowym świetle powoli zachodzącego słońca; świadomość obecności w miejscu o ponadtysiącletniej historii, pośród wyjątkowego, niepospolitego piękna. To sprawia, że poznanie Mont Saint Michel, stanowi rodzaj wewnętrznego ubogacenia, którego ni mól, ni rdza ani złodziej nam nie odbierze. Czyli cud? (PP)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski