FLESZ - Ogród na balkonie
Na rozlewiskach Dunajca tuż nieco powyżej Jeziora Rożnowskiego wypatrzyłem sześć okazów. Szybko odleciały, gdy tylko próbowałem podejść bliżej. Nie miałem żadnych szans, gdyż na pozbawionej drzew płaskiej przestrzeni widziały każdy mój krok. Co gorsza podnosiłem do oka aparat z długą rurą teleobiektywu, co każdemu ptakowi kojarzy się jak najgorzej, bo z bronią palną.
Szkoda, bo miałbym dowód, a tak to znajomi ornitolodzy jakoś mi wierzą. Czarne bociany są bowiem uznawane za przysięgłych samotników. Jeśli już o kolorach mowa, to ptak jest śliczny. Rzekłbym wyjątkowo urodziwy. Jeśli u doskonale znanego białego boćka zostawić czerwone nogi i dziób, a biel grzbietu i szyi zamienić w czerń, wyjdzie bohater dzisiejszego opowiadanka. I jeszcze jedno: owa czerń to nie byle jaka czarna barwa.
To metalicznie połyskujące i mieniące się w promieniach słońca pióra. Skrzą się i błyszczą wszystkimi kolorami tęczy. Aparycja to nie jedyna różniąca. O ile białe bociany mieszkają bardzo blisko ludzi, to ich czarne alter ego buduje gniazda w starych lasach. Na odludziu i zawsze w koronie wiekowych drzew. Nigdy nie uświadczycie go spacerującego po łąkach czy miedzach. Kolejna różnica to rodzaj pokarmu. Białe boćki są niewybrednymi mięsożercami, zaś ich czarne alter ego, uwielbiają ryby. Najbardziej takie wielkości dłoni, które mieszczan się bez problemu w przełyku. Wedrze bardzo ich nie lubią, ale o tym opowiem następnym razem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?