MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Czekają nas bardzo trudne czasy

Redakcja
Prof. Krzysztof Rybiński był wiceprezesem NBP, a obecnie jest rektorem Uczelni Vistula w Warszawie. Fot. Jerzy Cebula
Prof. Krzysztof Rybiński był wiceprezesem NBP, a obecnie jest rektorem Uczelni Vistula w Warszawie. Fot. Jerzy Cebula
Jakie mogą być konsekwencje ewentualnego, ale mocno prawdopodobnego bankructwa Grecji?

Prof. Krzysztof Rybiński był wiceprezesem NBP, a obecnie jest rektorem Uczelni Vistula w Warszawie. Fot. Jerzy Cebula

ROZMOWA. Prof. KRYSZTOF RYBIŃSKI o kolejnej fali kryzysu

- Wiele zależeć będzie od tego, w jaki sposób do niego dojdzie. Jeżeli w sposób kontrolowany, czyli transakcje między bankami będą odbywały się bez większych zakłóceń, to konsekwencje dla finansów i gospodarki światowej, europejskiej i polskiej będą w miarę umiarkowane. Jeżeli jednak dojdzie do bankructwa niekontrolowanego, to rynki wpadną w panikę, co oznacza, że czeka nas bardzo, bardzo trudna przyszłość.

- Który scenariusz jest bardziej realny?

- Jestem niemal pewny, że, niestety, ten drugi, fatalny. Wydaje mi się, że skala problemów jest tak wielka, iż nie da się utrzymać w ryzach spokoju w systemie bankowym. Prognozuję, że będziemy mieli efekt domina. Po upadku Aten - przyjdzie upadek Rzymu, czyli bankructwo Włoch.

- Straszny scenariusz Pan wieszczy.

- To nie wieszczenie, tylko wyciąganie wniosków z dostępnych danych.

- Co jeszcze nam grozi?

- Upadnie sporo banków w Europie Zachodniej, m.in. we Francji, Niemczech. Państwa zachodnie będą musiały część z nich - i to pokaźną - znacjonalizować. Czeka nas też głęboka i długotrwała recesja.

- Recesja to spadek produktu krajowego brutto (PKB). By uznać, że w jakimś kraju doszło do recesji wystarczy, by PKB spadał przez dwa kwartały pod rząd. Jak rozumiem, nie taką recesję ma Pan na myśli?

- Oczywiście, że nie. Uważam, że recesja potrwa dobrych kilka lat, a w Europie Zachodniej, szczególnie w strefie euro, zacznie się już w przyszłym roku.

- A w Polsce?

- Rok, najdłużej dwa później. Na razie mamy narzędzia, by się przed nią bronić. Mam na myśli przede wszystkim pieniądze, jakie dostajemy z Unii Europejskiej. Dzięki nim przez jakiś czas będziemy mogli sporo budować, inwestować, ale stopniowo strumień unijnych pieniędzy płynących do nas będzie malał.

- Na jakiej podstawie twierdzi Pan, że recesja potrwa aż tak długo?

- Dlatego, że jej przyczyn nie da się zlikwidować w ciągu roku czy dwóch. Pokazuje to przykład Grecji. Jednak nie tylko ona jest potężnie zadłużona. Dotyczy to praktycznie całej UE. Oddłużenia nie da się przeprowadzić szybko. To nie jest sytuacja z 2008 r., gdy upadłość ogłosił bank Lehman Brothers. Choć był to jeden z największych amerykańskich banków, to skala problemów jest obecnie nieporównywalnie większa.

- Ale upadek Lehman Brothers zainicjował kryzys finansowy i gospodarczy na skalę nieznaną od wielu lat. I mimo tego po kilkunastu miesiącach mieliśmy w zasadzie po kryzysie. Dlaczego nie miałoby być teraz podobnie?

- Bo mamy do czynienia z wieloma krajami, w tym tzw. kolosami, których dług publiczny zbliża się do 100 proc. PKB lub jest jeszcze sporo wyższy.

- Recesja połączona jest z szeregiem negatywnych zjawisk, na czele z inflacją i bezrobociem. Czy powinniśmy się bać szalejącego wzrostu cen i wielu ludzi na bruku?

- Niestety, tak. Prognozuję, że już w 2013-2014 r. bezrobocie może dochodzić nawet do 20 proc. Szczególnie młodzi ludzie mogą odczuć skutki recesji. W Polsce, podobnie jak obecnie w Hiszpanii, bez pracy może być ponad 40 proc. młodych Polaków, praktycznie co drugi. Wówczas rząd stanie przed fundamentalnymi dylematami.
- Na przykład?

- Czy wypłacać na czas i w całości pensje, emerytury i renty, czy też realizować gwarancje depozytów i wypłacać środki deponentom w upadających bankach do wysokości 100 tys. euro, lub czy podnosić kapitały banków. Nietrudno zgadnąć, że wówczas rządowe gwarancje depozytów bankowych staną się obietnicami bez pokrycia. Bardzo wielu Polaków straci w efekcie oszczędności.

- Czy strefa euro przetrwa?

- Myślę, że tak, lecz jej skład się zmieni. Niemal na pewno nie będzie w niej Grecji, a prawdopodobnie także Włoch i Portugalii, a może jeszcze innych krajów.

- Traktat lizboński wymusza na wszystkich członkach UE przyjęcie euro jako waluty. Kiedy Polska może przyjąć euro?

- Do strefy euro przed 2020 r. nie wejdziemy. Również dlatego, że jak dotknie nas recesja, to nie będziemy mogli spełnić warunków koniecznych, by się w niej znaleźć.

- Jednym z warunków jest, by dług publiczny nie przekraczał 60 proc. PKB. Konstytucja zabrania nam wyższego zadłużania się.

- Gdy przyjdzie recesja, nie mamy szans utrzymać długu na poziomie niższym niż 60 proc. Nie jest też możliwe spełnienie innych warunków, choćby utrzymania maksymalnie 3-procentowego deficytu budżetowego. Przewiduje, że w 2013-2014 r. sięgnie on 7-8 proc.

- Polski system bankowy świetnie poradził sobie w czasie ostatniego kryzysu. Jak może być, gdy przyjdzie kolejny?

- Skala recesji, jaką przewiduję, będzie musiała osłabić nasze banki. Nacjonalizacja banków zachodnich doprowadzi do tego, że ich "banki-córki" w Polsce będą sprzedawane.

Rozmawiał Włodzimierz Knap

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski