Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czworokątny kawałeczek papieru

Paweł Głowacki
Wciąż mamy wrażenie czegoś śmiesznego, a jednocześnie rozgwieżdżonego, co nieustannie czai się za rogiem, i od razu ma się ochotę przypomnieć, że różnica między komiczną stroną rzeczy i ich stroną kosmiczną zasadza się tylko na jednej spółgłosce syczącej”, powiada Vladimir Nabokov o magii zdań "Szynela” Mikołaja Gogola. "S”, w dwóch miejscach zgięta mikra kreska.

Paweł Głowacki: DOSTAWKA

Nic więcej. "S”, detal sam w sobie raczej bez znaczenia dla większości czytających, gadających, słuchających. I inne wióry, pyłki, kreski. I jeszcze czworokątny kawałeczek papieru. Nic prawie. Tak. Tyle że literatura naprawdę wielka, bo hipnotyczna, jest głównie grą świetlistych detali. Niczym więcej. Niczym mniej. Jak opowiadania Alice Munro.

One całe są detalami, a wewnątrz nich – moc wszelkiej małości. Szare domy, nieważne ulice, nieistotne krajobrazy, ludzie obojętni dla wielkiego świata, raczej puste godziny, jakieś zdanka banalne, klecone po nic, garść gestów bez jasnych właściwości, kilka dokumentnie zetlałych rytuałów codzienności, odprawianych wedle zasad, które rządzą tikami psa Pawłowa. Małość, nieważność, wiórowatość, a wszystko to rusza się jeszcze tylko dzięki smętnej sile bezwładności życia. Ale też za sprawą niepojętej magii zdań Munro, magii tych z pozoru banalnych, prostych, wręcz anorektycznych tworów, wspartej na ledwo dostrzegalnej grze językowych detali – wciąż mamy wrażenie, że za rogami małych słów i akapitów drobnych nieustannie czai się coś ciemnego, cierpkiego, niemałego.

W jednym z nielicznych wywiadów Munro wyznała: "Złożoność spraw, spraw ukrytych w innych sprawach, wydaje mi się nieskończona. To znaczy: nic nie jest łatwe, nic nie jest proste”. Tak, żadna małość nie jest ostateczna, żadna małość nie kończy się na małości. Nawet małość sceny, kiedy dziewczynka o jasnych, niemal białych włosach, nieregularnych rysach i nienaturalnie małych, skośnych oczach – gra na fortepianie. Gra... pięknie?

Dla Munro to jest słowo za duże. Jej wystarczy cichy niepokój detali: biel, skośność, nieregularność; jej wystarczy, że jedna z dam syknie o grającej: "Idiotka”; jej wystarczy jeszcze w kilku mikrych słowach ukryć nagłe zdumienie słuchających, ich bezradność, bo przecież coś się niepojętego ze światem stało, gdy grała dziewczynka o prawie białych włosach. Co się stało właściwie? Odpowiedzieć – to byłaby niedelikatność, to byłoby zdławienie tajemnicy "spraw ukrytych w innych sprawach” Tezą tępą, spiżowym Przesłaniem. Munro pięknie milczy. Munro jedynie sięga po ostatni przepastny detal – podaje tytuł utworu, granego przez dziewczynkę o dziwnie skośnych oczach, przez tę od urodzenia "idiotkę”, nieuchronnie zagubioną w szarych widmach swoich snów. "Taniec szczęśliwych cieni”. To wszystko.

W "Szynelu” jest tabakierka z obrazkiem na wieczku. Mikołaj Gogol powiada, że to wizerunek generała, "jakiego mianowicie nie wiadomo, ponieważ miejsce, gdzie miał twarz, było przedziurawione palcem i zalepione czworokątnym kawałeczkiem papieru”. "S”, białe włosy, dziura po palcu, przedziwnie skośne oczy, czworokątny kawałeczek papieru, albo taniec szczęśliwych cieni.

Vladimir Nabokov uczył, że kiedy się ma oko martwe, oko dokumentnie zobojętniałe na takie filigranowe blaski prozy – lepiej dać sobie święty spokój z czytaniem literatury prawdziwej, która pozwala być przez chwilę w tym miejscu nieuchwytnym, "gdzie cienie innych światów przesuwają się jak cienie bezimiennych bezszelestnych statków”. Owszem, przykra to prawda, lecz cóż począć? Nie ma innej. Nie będzie innej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski