MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Formalności to nie wszystko

Redakcja
To, co się stało kilkanaście lat temu, świadczyło, niestety, o moim braku wyobraźni. Sześcioletni Maksio wszedł do łazienki i wrócił stamtąd z zakrwawioną buzią. Pociął ją sobie żyletką: gdy zobaczył maszynkę do golenia, chciał z niej zrobić użytek. Tak jak widział w telewizyjnych reklamach, bo prawdziwą golarkę widział po raz pierwszy w życiu.

Barbara Rotter-Stankiewicz: ZA MOICH CZASÓW

Maksio na stałe mieszkał bowiem w jednym z krakowskich domów dziecka, więc prawdziwy świat był dla niego egzotyką. Gdy zostawał u nas na noc, pytał, w której sali będzie spał, nie mógł też zidentyfikować... żółtego sera, bo zawsze widział go w plasterkach, a nie w kawałku.

Kto nie miał tego rodzaju kontaktów, nie zdaje sobie sprawy, jaka przepaść – nie tylko emocjonalna – dzieli dzieci z placówek wychowawczych od tych, które żyją w normalnych domach, rodzinach, choćby były to rodziny "zawodowe” czy zastępcze.

Dawniej nikt o nich nie słyszał, nikt też nie domagał się pieniędzy za zajmowanie się cudzym dzieckiem. Jeśli była taka konieczność, opiekę nad maluchem przejmowała dalsza rodzina. I nikomu nie przyszłoby do głowy sprawdzać, czy ciotka, babcia albo inny krewny biorący na wychowanie sierotę, mają odpowiednie kwalifikacje pedagogiczne i warunki mieszkaniowe. Ważne było nie to, żeby przysposobione dziecko miało oddzielny pokój, tylko, by miało rodzinę. Niekiedy na kilka lat, póki nie dorośnie i nie stanie na własnych nogach, a przeważnie na zawsze.

Oczywiśćie, że czasem tacy wychowankowie byli źle traktowani, ale jak dowodzą dramatyczne fakty z ostatnich miesięcy, przed taką sytuacją nie chroni żadne formalne sito. Bo złych ludzi odsiać nie tak łatwo...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski