Grzyby dopisały. Przebiegłem kilka kilometrów urodzajnej buczyny, klasycznego wręcz miejsca dla prawdziwków i... nic. Wcale się nie dziwię, iż wszystkie borowiki i kozaczki powędrowały do koszyków. Nie zazdroszczę. Rzecz w tym, że wszystkie inne owocniki uznane za niejadalne zostały starannie poprzewracane.
Gołąbeczki fioletowe i czerwonawe. Liczny drobiazg, który ledwo co wystawił kapelusz ponad leśną ściółkę. Połamane, zadeptane, zniszczone. Wszak na pierwszy rzut oka widać, iż grzyb blaszki posiada, toteż należy do potencjalnie trujących. Choćby zabójczych muchomorów i lepiej dać mu święty spokój.
Pachnący grzybami las wyglądał w niedzielne popołudnie niczym pobojowisko. Na znak protestu i dla okazania solidarności z prawdziwkami tudzież innymi kozaczkami trzy okazałe maślaki, które prze- trwały inwazję, zostawiłem na miejscu całe i zdrowe. Niech sobie żyją.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?