MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ironia losu

Redakcja
Chyba jeszcze nigdy i nigdzie nie było 1 maja tak masowych "manifestacji" - i to na skalę międzynarodową - jakie zapowiadają się w tym roku. Ileż to trzeba się było naprzekonywać, nastraszyć, naszantażować ludzi, żeby wyszli w "majowe święto" na ulicę, nieśli portrety przywódców i flagi, machali chorągiewkami, wznosili okrzyki. A do tego byli radośnie uśmiechnięci...

Barbara Rotter-Stankiewicz: ZA MOICH CZASÓW

W szkole namawiało się uczniów do pierwszomajowego pochodu różnymi metodami - najbardziej przekonującym argumentem był ten, że lepiej przejść przez miasto, niż siedzieć w szkole i się uczyć. To samo odnosiło się zresztą do pracowników - zamiast ośmiu godzin roboty - wiosenny spacer. Udział w Święcie Pracy gwarantował też względny spokój - nikt się nie czepiał, nie straszył zwolnieniem, nie odbierał premii.

Mimo to wiele osób wykręcało się od komunistycznego obowiązku. Wspominał niedawno mój mąż, nauczyciel, jak to wezwał go dyrektor szkoły na dywanik i pytał, dlaczego nie był na pochodzie. Powiedział, że zatrzymała go milicja i chciała wylegitymować. A tu adres w dowodzie osobistym nie zgadzał się z adresem w legitymacji służbowej, więc musiał jechać na komisariat i sprawę wyjaśniać. Zanim wyjaśnił - pochód się skończył. Pan dyrektor wykazał się czujnością i poprosił o pokazanie obu dokumentów. Zgadzało się, więc nie wyciągnął konsekwencji, ale premii też nie dał. Prawda natomiast była taka, że niedawno przeprowadzaliśmy się i nie wszystkie papierki były na bieżąco. Wersja o policyjnym zatrzymaniu była jednak kompletną, choć prawdopodobną, bujdą.

Teraz, chociaż nikt nikogo nie namawia, dziesiątki tysięcy ludzi chcą się zgromadzić w jednym miejscu wyłącznie po to, żeby uczcić pamięć i oddać hołd jednemu Człowiekowi, który jeszcze niedawno chodził po tej ziemi. Nie spodziewają się z tego powodu żadnej materialnej nagrody ani zawodowych awansów. Wręcz przeciwnie - jeszcze dołożą do tej uroczystości. Niektórzy zbierali oszczędności przez dłuższy czas po to, by wydać je na wyjazd na beatyfikację. Będą jechać dłużej, niż przebywać w Rzymie, ale chcą tam być w tym właśnie niepowtarzalnym momencie. Inni zgromadzą się w Łagiewnikach, by w jakiś sposób być bliżej wydarzeń w Watykanie. Pozostali spędzą kilka godzin przed telewizorem, by chociaż w taki sposób być świadkiem tego, co będzie się działo wiele kilometrów dalej, w innym kraju, ale co będzie bliskie każdemu Polakowi.

Takich pierwszomajowych zgromadzeń za naszego życia nie było i nie będzie. Chyba, że na taki sam dzień przypadnie... kanonizacja Jana Pawła II.

Tak czy owak data, kojarząca się starszemu pokoleniu z komunizmem, przymusem i zakłamaniem, zostanie odczarowana. To jeszcze jeden prezent od papieża-Polaka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski