MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Krwawa polska jesień

Redakcja
Dekret Hansa Franka sankcjonował wszelkie akcje policyjne FOT. ARCHIWUM
Dekret Hansa Franka sankcjonował wszelkie akcje policyjne FOT. ARCHIWUM
KRAKOWSKI ODDZIAŁ IPN I "DZIENNIK POLSKI" PRZYPOMINAJĄ. PAŹDZIERNIK 1943 * Niemieckie klęski na wszystkich frontach * Eskalacja terroru w Generalnym Gubernatorstwie * Masowe egzekucje uliczne

Dekret Hansa Franka sankcjonował wszelkie akcje policyjne FOT. ARCHIWUM

Przełomowym czasem dla Europy podczas II wojny światowej był rok 1943. Niemcy poniosły klęski na froncie wschodnim, w Afryce Północnej, a ich włoski sojusznik skapitulował.

Na terenach okupowanych wzmógł się opór antyhitlerowski, co doprowadziło do wzrostu terroru wobec walczących narodów. Również w Generalnym Gubernatorstwie nastąpiła eskalacja represji, czego wyrazem był dekret Hansa Franka z 2 X 1943 r., dotyczący zwalczania zamachów na niemieckie "dzieło odbudowy" w Generalnym Gubernatorstwie.

Czekaj na Sikorskiego

Polacy zetknęli się z niespotykaną do tej pory formą przemocy już we wrześniu 1939 r. Naloty na kolumny uciekinierów, egzekucje na cywilach czy też znęcanie się nad Żydami powodowały strach. Zrozumiano wówczas, że wojna z Niemcami nie miała charakteru konfliktu zbrojnego między dwoma armiami, ale wojny totalnej. Jej celem był nie tylko podbój terytorium przeciwnika, ale wyniszczenie fizyczne podbitego społeczeństwa.

Niemcy realizowali te założenia od początku okupacji. Już jesienią dokonali licznych egzekucji polskich elit w Wielkopolsce i na Pomorzu. W Krakowie aresztowano 6 listopada 1939 r. 183 pracowników Uniwersytetu Jagiellońskiego i innych krakowskich uczelni. Od początku Niemcy wprowadzili drakońskie kary za wszelkie przewinienia. Wynikało to ze strategii przyjętej wobec ludności polskiej, która zakładała fizyczną eliminację osób uznanych za wrogów Niemiec. Dlatego pierwsze dwa lata okupacji szczególnie dotknęły ludność polską. W tym okresie egzekucje na Polakach miały charakter masowy i zaplanowany, realizowano je z konsekwencją porównywalną do późniejszej eksterminacji ludności żydowskiej. W Krakowie i okolicach Niemcy zorganizowali miejsca straceń: Przego-rzały, Wzgórza Krzesławickie czy Kozie Górki w Puszczy Niepo-łomickiej. Nie inaczej było pod okupacją sowiecką.

Od początku okupacji rozpoczęło się intensywne tworzenie konspiracji zbrojnej. Oficerowie Wojska Polskiego organizowali komórki podziemia skierowane przeciwko obydwu okupantom. Ci zaś rozpracowywali tworzące się struktury, dezorganizując ich działalność kolejnymi falami aresztowań. Każdy zatrzymany, niezależnie czy przez gestapo, czy też przez NKWD, był poddawany brutalnemu śledztwu. "Męża bardzo torturowali" - wspominała Krystyna Żuk-Skarszewska, żona Romana, podoficera AK w obwodzie limanowskim, więźnia gestapo w Nowym Sączu. "Wieszali go z tyłu za ręce, wyłamując z barków, kładli na desce albo ławie i bili bykowcami po całym ciele. [...] Lali mu wodę do nosa. [...] Tak, by woda lała mu się do tchawicy. Gdy był zmęczony, próbowali go sprowokować, mówiąc: "Patrz, patrz, Sikorski jedzie! Wszyscy czekacie na Sikorskiego!". Odruch, by spojrzeć, powodował, że spoglądał i wtedy tak go kopano i bito do nieprzytomności." Aresztowany we wrześniu 1942 r., przeżył śledztwo, by zostać zwolnionym w marcu 1943 r. Wielu nie miało tyle szczęścia. Wyrokiem Sondergerichtu (Sądu Specjalnego) byli rozstrzeliwani w masowych egzekucjach albo wysyłani do obozów koncentracyjnych. Tylko nielicznym, tak jak rtm. Witoldowi Pileckiemu, udawało się zbiec.

Śmierć z kartki

Represje niemieckie od początku podsycały opór zbrojny. Już jesienią 1939 r. istniały pierwsze grupy zbrojne, złożone z rozbitych oddziałów wojskowych, które przeszły do działań partyzanckich. W Małopolsce szczególne nasilenie działalności tworzonych oddziałów partyzanckich miało miejsce w 1943 r. Działały wówczas co najmniej trzy takie oddziały. W rejonie Myślenic był to oddział "Juranda". W Gorcach oddział stworzył por. Władysław Szczypka ps. "Lech", a na Podhalu Wojciech Dusza ps. "Szarota".

Reakcją Niemców było wzmożenie represji w stosunku do ludności, która wspierała partyzantów. Jedną z form kontrakcji były pacyfikacje wsi. Na terenie Małopolski ucierpiały Wola Justow- ska, Liszki, Radwanowice, Wilków, Sułkowice, Krzeczów, Tokarnia, Waksmund, Ispina. "W czasie wojny te pacyfikacje były znaną metodą niemiecką. Przychodził w nocy oddział i do nas też przyszedł, do sołtysa i mieli nazwiska wypisane i brali tych ludzi" - wspominała Anna Konczewska, córka właścicieli Wilkowa. Każda z tych akcji polegała na wyselekcjonowaniu podczas obławy grupy ludzi, którzy byli rozstrzeliwani. Pozostali, wybrani podczas śledztwa, byli zabierani do więzienia w Krakowie. Tam po przesłuchaniach byli skazywani na śmierć lub wywożeni do obozów koncentracyjnych. Najmniej podejrzani byli kwalifikowani do robót przymusowych w głębi Rzeszy. Rzadko kto był zwalniany do domu.

Celem tych działań było zastraszenie Polaków, a także podcięcie zaufania społeczeństwa do podziemia zbrojnego. Niektórzy oskarżali bowiem partyzantów o narażanie ludności na represje. Akcje nie przyniosły jednak pożądanego skutku. Konsolidacja struktur Polskiego Państwa Podziemnego, a także klęski niemieckie i perspektywa coraz bardziej prawdopodobnego wyzwolenia Polski spod okupacji doprowadziły do wzrostu oporu.

Krwawy dekret

W efekcie Hans Frank wydał rozporządzenie, które miało formalnie sankcjonować wszelkie, zakrojone na jeszcze większą skalę, akcje policyjne. Nie ustały pacyfikacje wsi, ale ponadto od października 1943 r. do lata 1944 r. na ulicach miast i wsi położonych w GG dochodziło do publicznych egzekucji zakładników, których nazwiska widniały na rozklejanych tzw. afiszach śmierci. Sądy specjalne złożone z funkcjonariuszy policji, skazywały na karę śmierci członków podziemia, nielegalnych handlarzy żywnością, ludzi ukrywający Żydów i wielu innych. Za każdego zabitego Niemca, niezależnie od tego, czy była to zbrodnia pospolita, czy też akcja podziemia, przed plutonem egzekucyjnym policji porządkowej (Orpo) stawało 10 zakładników.

Egzekucje publiczne polegały na zamykaniu na czas ich przeprowadzenia całych ulic. Tak przeprowadzano każdą spośród tych wykonanych przy ulicach Prąd-nickiej, Mazowieckiej, Botanicznej, a także w Wieliczce, Zakopanem, Tarnowie i innych miejscach. 28 października 1943 r. około godziny 11, na placu Bawół przy Starej Synagodze (ulica Szeroka) w Krakowie doszło do rozstrzelania 30 osób przetransportowanych z więzienia Montelupich. Wszyscy mieli ręce związane z tyłu. Cały plac został otoczony przez kordon policji, a przywiezionym skazańcom kazano rozbiec się po małym placyku, po czem rozpoczęto strzelanie z karabinów maszynowych. Ciężko rannych dobijano dalszymi strzałami. Rozrzucone zwłoki poległych ofiar kazano przechodniom złożyć w jedno miejsce, a po godzinie załadowano na auta i wywieziono.
W kolejnym roku Niemcy zmienili taktykę. Wiosną 1944 r. egzekucje na podstawie wyroków Sondergerichtów odbywały się głównie na terenie obozu w Płaszowie. Świadek egzekucji z Wielkiego Piątku tak ją wspominał: "W tym dniu wcześniej przywieziono 3 samochody więźniów i tych rozstrzelano, pokazywali mi, że ciała przed chwilą rozstrzelanych paliły się, co widziałem, że w odległości 10 metrów od miejsca, gdzie pracowałem. Za wałem strzeleckim pali się duże ognisko."

Stosowana przez Niemców polityka terroru w tym czasie została nieco złagodzona: okupanci nie chcieli okazywać mieszkańcom stolicy GG swej prawdziwej, zbrodniczej strategii, ponieważ w tym czasie liczyli na możliwość współpracy z AK w obliczu prawdopodobnej, szybkiej sowieckiej ofensywy. Ponadto wizerunkowo w niemieckiej propagandzie Kraków ucierpiałby na eskalacji terroru. Dlatego ograniczono, np. w porównaniu do Warszawy, wszelkie akty przemocy.

Rozporządzenie gubernatora z 2 października 1943 r. stało się symbolem terroru ulicznego Niemców wobec Polaków. Na 26 datowanych w Krakowie listach figurują 922 nazwiska skazanych na śmierć. Pierwsza z list nosi datę 29 października 1943 r., ostatnia 10 lipca 1944 r. Każde miasto w GG miało swoje "afisze śmierci". Eskalacja tych działań nie przyniosła jednak efektu - działania partyzanckie, akcja "Burza", a nade wszystko powstanie w Warszawie uzmysłowiły Niemcom, że żadna forma represji wobec polskiej ludności nie była w stanie złamać jej ducha oporu. Jednak 2 października pozostaje datą symboliczną, która powinna być, szczególnie w tym roku - siedemdziesiątą rocznicę wydania rozporządzenia - poświęcona pamięci ofiar niemieckiego nazizmu w Polsce.

MARCIN CHORĄZKI, historyk, pracownik Oddziału IPN w Krakowie, wykładowca Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski