MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Lanie w Las Vegas

Redakcja
Dumając nad sekretami czarnej rękawiczki, która w istocie nie była rękawiczką, tylko komputerową myszą niedalekiej przyszłości, Stefan poczuł, że karkołomny dzień, kiedy najnowocześniejsze, z diod organicznych uszyte kalesony, zastąpią drewniany tłuczek do ziemniaków i zarazem same ziemniaki - jest bliski, niebezpiecznie bliski.

Paweł Głowacki: DOSTAWKA

Co będzie, gdy nadejdzie? Zatroskał się Stefan. Dla uspokojenia czule pomacał kabanosa w kieszeni prochowca i ruszył do stoiska z rybą w akwarium. Widzę, jak idzie... Widzę Stefana, choć nie wiem, czy był na zakończonych w niedzielę wszechświatowych targach elektroniki użytkowej CES w Las Vegas. Nie wiem, lecz zerkam na zdjęcie zdobiące drukowaną w "Wyborczej" relację z targów - tekst Piotra Cieślińskiego "Hity elektroniki 2010". Oto ludzkość cała uwieczniona! Ze stu "Dżeków", z tysiąc "Gregorów", z milion innych "Antonych", w każdym wieku, z każdej strony świata, na tle monstrualnych kolb kukurydzianych, zrobionych z ekranów małych i dużych!... Skoro do Las Vegas zawitali ziemianie wszyscy - czemuż miałoby tam nie być i Stefana? Był. A ja widzę, jak od rękawiczki, która jest myszą, idzie do ryby w akwarium. I widzę, jak znów czule kabanosa muska, gdyż ryba w akwarium to ani ryba, ani akwarium, jeno hologram - sprytne światło, co udaje akurat rybę i akwarium, a może być czymkolwiek, choćby drewnianym wychodkiem. Markotnieje Stefan coraz bardziej. Tam, skąd przybył, od zawsze jest inaczej - tak, jak Pan Bóg przykazał. Jeśli coś jest czymś, to jest tylko tym - i jakoś nikomu normalność taka nie przeszkadza. Krowa to krowa, nie grabie. Gar to gar, kalesony to kalesony, kabanos to kabanos. Gdy Stefan leje o zmierzchu - wychodek za stodołą nie śmie nie być wychodkiem za stodołą, cichym, taktownym, nie wyręczającym lejącego. Zwyczajnie, w świecie Stefana spokojna zasada tożsamości trwa od Piasta Kołodzieja. A tu?

Rękawiczka jako mysz. Światło w roli ryby. Ekran Panasonic, na który 12 potraw wigilijnych da się wyłożyć (152 cale - prawie 4 metry). Ekran LG, co nim można się ogolić (ledwie 6,9 mm grubości). Ekran OLED - giętki niczym gazeta otulająca kabanosa. Zaawansowany projekt telewizora, który będzie powietrzem, bo zniknie po włączeniu. W charakterze ładowarki do komórek - wiatraczek bądź koc. Pudełko z plastiku jako cała biblioteka. Przenośna stacja meteorologiczna, która zastąpi przestarzałą pogodynkę w TVN oraz kuchenny mikser. Pudełko papierosów jako podręczny radar. Samolocik w kształcie plastikowego pojemnika na cztery jajka. iPhone zastępujący drążek pilota gier TV, bądź odwrotnie. Komputerowa mysz jako wibrator dla palców i masażystka dla dłoni w jednym... Mało?

Dla Stefana - za dużo. Cały był przygnębieniem. Ale też dostrzegł rzecz dziwną. Otóż, twarze entuzjastów nowoczesności, co z toalety wracali, pokrywał siny cień rozczarowania, zawodu, fiaska ostatecznego. Jak zbite psy do szatni sunęli i cicho łkając opuszczali Pałac Jutra. Dlaczego? Gdy Stefan stanął nad pisuarem - wszystko się wyjaśniło. Cóż za ulga! Cóż za proste ocalenie normalności! Oto tu, na targach high-tech w Las Vegas, pisuar nie wyciągnął ciekłokrystalicznych rączek, nie rozpiął Stefanowi rozporka, nie wysupłał "ptaka" i nie zaskrzeczał elektronicznie: "wszystko zrobię za ciebie..."! Słowem - pisuar był tylko pisuarem!

Więc jednak są granice szaleństwa futurologii? Stefan czuł radość zbyt wielką, by filozofować. Jak o zmierzchu w wychodku za stodołą, jak wszyscy jego pradziadowie od początku świata - po staremu rozpiął niespiesznie, wyjął, zrobił, zapiął i całemu Las Vegas głosem ludzkim zanucił pieśń o niereformowalnych wyrokach Stwórcy: "Choćbyś nie wiem jak strząsał dokładnie - jedna kropla zawsze w gacie wpadnie!" . Po czym opuścił Targi Świetlanego Jutra.

Noc była nocą, palma - palmą. Tak, ulga z powodu odzyskanej normalności wykluczała filozofowanie. Zjadł więc Stefan kabanosa, co był sobą. I nie wyrecytował tej oto prawdy kłopotliwej. Choćbyś, człowieku, na plecach ciekłokrystaliczno-diodowo-holograficznych gadżetów do samego raju dojechał jutro, pamiętaj: odlać się będziesz mógł tylko tak, jak Pan Bóg przykazał, gdy Adama i Ewę z prochu lepił bez pomocy prądu. Mianowicie - własnoręcznie. Przemyśl to.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski