MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Magia tytułu

Redakcja
W mojej podstawówce, na przełomie lat 50. i 60., uczyła francuskiego księżna Lubomirska. Nauka była ponadprogramowa, w "kompletach", ale wielu rodziców opłacało te lekcje właśnie ze względu na osobę nauczycielki. Być uczoną francuskiego przez księżną - już to samo brzmiało nadobnie i nobilitowało ucznia, bez względu na efekt edukacji.

Barbara Rotter-Stankiewicz: ZA MOICH CZASÓW

O ile sobie przypominam, księżna nie wyróżniała się niczym szczególnym poza tym, że ubierała się zawsze na beżowo, chodziła w butach na płaskich obcasach i miała okulary. Inna rzecz, że właściwie nikt nie dociekał, czy jest naprawdę księżną, czy też nosi tylko arystokratyczne nazwisko - wystarczyła sama "fama". Ona sama też się na ten temat nie wypowiadała, bo tak było wówczas bezpieczniej.

O ludziach z herbami i rodowymi pierścieniami przez ostatnie dziesięciolecia mówiło się jakby w cudzysłowie - pół żartem, pół serio. Przypomniałam sobie o tym ostatnio, gdy miałam okazję poznać włoskiego księcia i jego mamę, którzy przyjechali na uroczystości 400-lecia obrazu Matki Bożej do papieskiej parafii - Niegowici. Zyskali sobie wielki szacunek nie ze względu na tytuły, ale na to, że w wyjątkowo upalne popołudnie, idąc z mieszkańcami wsi w procesji (książę niósł nawet obraz), przemaszerowali kilka ładnych kilometrów.

W Krakowie w najwyższej cenie były jednak zawsze tytuły naukowe i zawodowe. Moja babcia, która była osobą bardzo towarzyską, spotykała się dwa razy dziennie z paniami w kawiarni. Zawsze w tej samej, zawsze przy tym samym stoliku. Przeważnie także w tym samym składzie, ale uzupełnianym od czasu do czasu różnymi osobistościami, a raczej żonami osobistości naszego grodu. - Żebyście wiedzieli, z kim ja dzisiaj kawę piłam...- rozpoczynała babcia opowieść. A potem okazywało się, że do stolika przysiadła się kolejna pani doktorowa, profesorowa albo żona wybitnego aktora czy prawnika. Podejrzewam, że działało to także w drugą stronę i bohaterka dnia po powrocie do domu z dumą w głosie relacjonowała, że właśnie siedziała przy stoliku z paniami doktorowymi, profesorowymi, mecenasowymi itp.

A co jest teraz pretekstem do snucia snobistycznych towarzyskich opowieści? Jakimi znajomościami można się pochwalić? Nadal w cenie - przynajmniej w Krakowie - są tytuły naukowe. Profesorowie, docenci, rektorzy. Ich chwała nie przenosi się już jednak tak łatwo na małżonki, które często są nie mniej utytułowane. W modzie są też prezesi i dyrektorzy, ale to ma znaczenie bardziej utylitarne - nigdy przecież nie wiadomo, kiedy trzeba będzie prosić o pomoc w załatwieniu pacy albo kredytu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski