Miłośnicy motocykli z okolic Proszowic cztery lata temu założyli grupę "Jazda"

FLESZ - Mandaty za nieodśnieżony samochód i nie tylko

- My jako pierwsi mieliśmy motory, potem zaczęli kupować koledzy, najpierw kilka osób, z czasem coraz więcej. Wtedy jeden z nas wpadł na pomysł żeby po to, by łatwiej się komunikować, założyć grupę messengerową i nazwał ją Jazda. No i tak to się zaczęło – wspomina Marcin Makola, który jest bratankiem Zbigniewa.

Po niespełna czterech latach grupa zrzesza około stu członków, zamieszkałych na terenie od Kocmyrzowa po Kazimierzę Wielką. Warunkiem członkostwa jest oczywiście posiadanie motocykla. W przypadku „Jazdy” są to głównie maszyny sportowe.
Najpopularniejszą marką w grupie są suzuki i honda. - Jest też kilku miłośników maszyn zabytkowych, ale raczej niewielu – przyznaje Zbigniew Makola. Grupa jest oczywiście zdominowana przez mężczyzn, głównie młodych. Kobiety często towarzyszą im podczas wypraw, ale raczej w roli pasażerek. Wyjątkiem jest Anna Makola, żona Marcina, która sama prowadzi motocykl.

Nasi rozmówcy deklarują, że wśród celów, jakie sobie stawiają, jest zmiana postrzegania motocyklistów, którzy wśród użytkowników dróg nierzadko są uważani za zagrożenie dla siebie i innych. Pokutuje określenie „dawca”, nawiązujące do brawurowej, ryzykownej jazdy. Marcin Makola zapewnia, że w ich grupie takich osób nie ma. - Nie tolerujemy nieodpowiedzialnych zachowań na drodze – słyszymy.

Członkowie grupy stawiają sobie też za cel to, by być coraz bardziej widoczni i postrzegani jako element lokalnego środowiska. Aby to osiągnąć coraz częściej starają się pokazywać na lokalnych imprezach. Tych ostatnio z powodu pandemii jest zdecydowanie mniej, ale w ubiegłym roku gościli m. in. na pikniku strzeleckim w Gniazdowicach, zorganizowanym przez Towarzystwo Turystyki Regionalnej z Proszowic. Przy okazji odbyła się motocyklowa parada po ulicach miasta. Są również zapraszani na zloty i spotkania do innych miejscowości, takie jak ostatnie Motomikołaje w Krakowie.

- Jesteśmy jeszcze stosunkowo młodą grupą, dlatego staramy się podpatrywać innych, którzy mają o wiele większe doświadczenie. Na niektóre zloty motocyklistów przyjeżdża nawet po kilkadziesiąt tysięcy osób. Obserwujemy jak wygląda organizacja tego imprez, aby z czasem przenieść to na nasz grunt. Obecność tak dużej liczby motocykli to wielka frajda szczególnie dla dzieciaków – opowiada Zbigniew Makola.

Członkowie grupy czerpią natomiast frajdę głównie z jazdy. - Ja od siebie z domu do Proszowic mam samochodem dziesięć kilometrów, a motocyklem trzydzieści, nawet czterdzieści – żartuje starszy z naszych rozmówców i tłumaczy: - Motocyklem zupełnie inaczej się podróżuje. Choć na głowach mamy kaski, a szyba nie jest wcale duża, dostrzega się o wiele więcej niż podczas jazdy samochodem. Dlatego to jest pasja, która bardzo wciąga, wystarczy się raz, dwa razy przejechać i człowiek chce do tego wracać.

Choć nie da się ukryć, że motocyklowa pasja niesie za sobą koszty, to miłośników jednośladów szybko przybywa. - Może nie jest to hobby tylko dla osób bardzo zamożnych, ale jednak pewne środki trzeba na to przeznaczyć. Utrzymanie motocykla po prostu kosztuje – mówią. Tym bardziej, że w odróżnieniu do miłośników maszyn zabytkowych, którzy nierzadko sami potrafią godzinami „majstrować” przy swoich leciwych ulubieńcach, właściciele nowszych maszyn w razie potrzeby wolą je z reguły powierzać fachowcom.

W tym roku członkowie grupy „Jazda” zamierzają otworzyć sezon imprezą w Proszowicach, ale nie zdradzają szczegółów. - To wymaga jeszcze wielu uzgodnień.