MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nieślubny syn królewski

Redakcja
Wśród rzymskich poloników niemal zupełnie zapomniany pozostaje pomnik nagrobny Władysława Konstantego Wazy hrabiego de Wasenau (Wasanhof), nieślubnego syna króla Władysława IV Wazy. Przypomina o tym tablica epitafijna umieszczona w kościele Stygmatów św. Franciszka (SS. Stimmate di San Francesco), miejscu wiecznego spoczynku tego nieznanego Wazy. Ta franciszkańska skromna świątynia znajduje się w narożu Largo delle Stimmate i Via dei Cestari, niedaleko słynnego kościoła del Gesú. Sam kościół SS. Stimmate posiada bardzo starą metrykę, bowiem pierwsze o nim wzmianki mamy już z roku 1192, a w roku 1597 starą świątynię przekazano Arcybractwu Stygmatów św. Franciszka. Obecny kształt kościół ten zawdzięcza XVIII stuleciu, kiedy to na początku owego wieku świątynię przebudowano według projektu architekta Giovanniego Battisty Constantiniego, przy czym twórcą fasady był architekt Antonio Canevari.

Michał Rożek

Po śmierci Jana Kazimierza jedyny żyjący polski Waza udał się do Rzymu, tam szukając wsparcia. Znalazł go w królowej szwedzkiej Krystynie, po mieczu wywodzącej się z dynastii Wazów.

W transepcie tegoż kościoła - tuż obok wejścia do zakrystii - uwagę zwraca monumentalny późnobarokowy pomnik, na którym m.in. czytamy, że upamiętnia on Władysława Konstantego Wazę, monarszego syna, sodalisa tutejszej archikonfraterii, słynnego zczystości duszy, uprzejmości iobyczajów, _zmarłego 19 marca 1698 roku. Pomnik wystawił kardynał Giovanni Francesco Albani, późniejszy papież Klemens XI, przyjaciel zmarłego i _testamentowy dziedzic. Na kartuszu herbowym, wieńczącym nagrobek, dostrzegamy herby Królestwa Szwecji i Gotlandii, herb Wazów - Snopek oraz polskiego Orła i Pogoń Litewską. Kardynał Albani postawił ten monument przed rokiem 1700, bowiem w tym roku został wybrany papieżem i przyjął imię Klemens XI. Przed pomnikiem w posadzce kościelnej umieszczono płytę nagrobną, na której dostrzegamy odmienną wersję nazwiska - de Wasenau, przyjętą w literaturze przedmiotu. Owa płyta zamyka wejście do grobowej krypty, w której pochowano naszego bohatera, a syna króla Władysława IV.
Parę słów warto poświęcić osobie zmarłego, w swoim czasie cenionego kawalera _w Wiecznym Mieście. Otóż Władysław IV posiadał przed zawarciem - w roku 1637 - małżeństwa z Cecylią Renatą, kochankę Jadwigę Łuszkowską, mieszczankę rodem ze Lwowa, powszechnie zwaną Jadwiżką ze Lwowa, Łuszkowczanką lub Grocholską, z którą król Władysław wszedł w bliższe i intymne stosunki w roku 1634. Niebawem sprowadził ją do Warszawy i tutaj najpewniej urodził się - około roku 1635 - Władysław Konstanty, któremu król nadał nazwisko Waza. Wraz z matką jeszcze dwa lata przebywał na zamku królewskim w Warszawie. Jadwiżka była jeszcze świadkiem zaślubin swego kochanka z Cecylią Renatą i jej koronacji. Współczesny owym czasom, wszechwiedzący kanclerz litewski Albrycht Stanisław Radziwiłł odnotował jeszcze jej bytność na dworze monarszym we wrześniu 1637. Nazywał ją pieszczotliwie _Wenerą. Ba, monarcha chciał swojego pierworodnego usynowić, ale napotkał zdecydowany sprzeciw w osobie prymasa Polski - Jana Wężyka.
Jadwiżkę niebawem wydano za mąż za Jana Wypyskiego, chorążego nurskiego, starostę mostowskiego, sowicie wynagrodzonego przez króla starostwem mereckiem. Jednak Jadwiżki powszechnie się obawiano, tym bardziej iż krążyła fama, jakoby króla do siebie skusiła czarami. Albrycht Stanisław Radziwiłł w swoim diariuszu pod rokiem 1639 opowiada następującą historię: Pod____koniec tego miesiąca (czerwca) chciałbym zanotować zdarzenie wDaugach. Gdy królowa zeszła zkolasy dokomnaty ibyła sama wizbie, stojąc przyotwartym oknie idotykając ręką ściany, poczuła uścisk naręce iwzrastający ból. Nie widząc nikogo, drżąca krzyknęła wzywając mienia Jezusa iMarii, uścisk ręki znikł, ale ból przez jakiś czas pozostał. Ponieważ sprawę pokryło milczenie, obawialiśmy się ipodejrzewali wrozmowie, czy dawna____miłośnica (Jadwiżka) króla (którą wydał za chorążego nurskiego, przydając mu starostwo mereckie, a która według powszechnej opinii była pełna wszeteczeństwa i umiejętności czarodziejskich) czegoś nie uknuła przeciw pobożnej królowej, skoro nic podobnego nigdy nie zdarzyło się nikomu w____Daugach.
To, że król Władysław był kochliwy i rad używał w____rzeźbieniu niewieścim dłuta przyrodzonego, nikogo nie dziwiło, zwłaszcza ówczesnych dygnitarzy, jak i poetów. To spod pióra Wacława Potockiego wyszedł wiersz "Nagrobek Władysławowi IV", opisujący chucie wszelakie towarzyszące monarsze aż do ostatnich chwil jego życia, zakończonego w Mereczu. Oddajmy zatem głos poecie:
Gdy mi bronią zTurczynem szukać sławy wmieczu,
Puściłem cug pieszczonej Wenerze w____Mereczu.
Com miał mało od____Marsa między kawalery,
To mię między dziewczęty potka od____Wenery.
Umieram nie jako król w____ten tu grób otwarty,
Ja, Władysław, sromotnie zwieram się czwarty.
Umieram, dwa klejnoty różnego gatunku
Zostawiwszy Polakom w____swoim podarunku:
Jeden -wojnakozacka, drugi -____zbytek sprośny
Z____Francuzką wprowadzony nie jednejże wiosny (...).
Król Władysław IV zmarł w roku 1648. Nie żyła już wtedy Jadwiżka, matka Władysława Konstantego. Po śmierci rodziców zajął się nim najpewniej królewski brat - Jan Kazimierz. Młody Władysław Konstanty wyruszył do Anglii, gdzie zyskał względy króla Karola II. Stąd burzliwe losy zawiodły go do Holandii, do Hiszpanii, by wreszcie znaleźć się we Francji, gdzie zasłynął z licznych podbojów miłosnych, pędząc tam życie pełne awantur. To wtedy przezwał się hrabią de Wasenau. Gościł też na dworze eks-króla Jana Kazimierza, który po abdykacji osiadł we Francji. Stryj chciał go nawet uznać za synowca poprzez uchwałę parlamentu. Darzył go sympatią, o czym świadczą spore kwoty łożone na Władysława Konstantego. Liczne miłosne przygody bratanka przypominały Janowi Kazimierzowi brata. Jan Kazimierz w testamencie zapisał hrabiemu Wasenau kwotę trzydziestu tysięcy liwrów.
Po śmierci Jana Kazimierza jedyny żyjący polski Waza udał się do Rzymu, tam szukając wsparcia. Znalazł go w królowej szwedzkiej Krystynie, po mieczu wywodzącej się z dynastii Wazów. Uznała go za swojego krewnego i uczyniła kapitanem swej gwardii. Zlecała mu także ważne misje dyplomatyczne. Przy eks-królowej Szwecji pozostał aż do jej śmierci. Dzięki niej nawiązał szybko kontakty z kardynałami Kurii Rzymskiej, jak również z dworem papieskim. Zawsze widziano w nim syna polskiego króla, co niewątpliwie dodawało splendoru, przyczyniając równocześnie wielu godności. Papież Aleksander VIII mianował go szambelanem, co wyraźnie podkreśliło prestiż Władysława Konstantego w Wiecznym Mieście. Godność tę potwierdził papież Innocenty XII. Z końcem życia zrezygnował z uciech doczesnych, licznych miłostek, na rzecz pobożności. Wszak stare polskie przysłowie głosiło: Gdy się diabeł starzeje, staje się mnichem. Władysław Konstanty mnichem co prawda nie został, aczkolwiek poświęcił się dewocji. Został członkiem znanego wówczas Arcybractwa Stygmatów św. Franciszka. Pod koniec XVII stulecia Władysława Konstantego widziano na wszystkich możliwych kościelnych uroczystościach, szczególnie tych, celebrowanych przez papieża. Zmarł 19 marca 1698 roku nie pozostawiając żadnych potomków, jak i spadkobierców. Testamentem majątek przekazał swemu przyjacielowi kardynałowi Albaniemu. Pozostawił po sobie w Rzymie bardzo dobrą opinię, zwłaszcza jako szczególnie oddany ubogim i chorym. Pamiętano też w Wiecznym Mieście jego królewskie pochodzenie i pokrewieństwo z królową szwedzką Krystyną, jak również wielką osobistą kulturę, zjednującą ostatniemu polskiemu Wazie serca i umysły ludzi Rzymu doby baroku.
Dziś mało kto odwiedzając progi skromnego kościoła Stygmatów św. Franciszka pamięta, że w tej właśnie świątyni spoczywa Władysław Konstanty Waza, syn króla Władysława IV, człowiek znany i ceniony w Wiecznym Mieście. To także ślad naszej obecności w kulturze papieskiego Rzymu, a przecież fundatorem tego pomnika był kardynał Giovanni Battista Albani, późniejszy papież Klemens XI. Ojciec Władysława Konstantego spoczął snem wiecznym w podziemiach katedry wawelskiej. Tamże leży stryj naszego bohatera król Jan Kazimierz. Dynastię Wazów upamiętnia na Wawelu królewska kaplica Wazów - grobowy pomnik męskich przedstawicieli tej dynastii, zasiadających na polskim tronie, jak i sprawujących ważne kościelne godności w Rzeczypospolitej Obojga Narodów.
Kaplica ta powstała w myśli Jana Kazimierza jako pomnik doczesnej chwały królewskiej dynastii, która przejęła po kądzieli jagiellońskie dziedzictwo i przez osiemdziesiąt lat, w trudnych i burzliwych chwilach, sprawowała rządy w Rzeczypospolitej. To król Jan Kazimierz - jako ostatni dziedzic jagiellońskiego tronu wzniósł przy katedrze wawelskiej rodowe mauzoleum o koncepcji communio familiae (wspólnoty rodzinnej). Jako że Wazowie przyznawali się do swoich paranteli dynastycznych z Jagiellonami (matką króla Zygmunta III była Katarzyna Jagiellonka, córka króla Zygmunta I Starego), to kaplicę Wazów nazywano kaplicą Jagiellońską. Ponury i monumentalny nastrój tej budowli, spotęgowany czarnym marmurem i epitafiami wszystkich Wazów, uderza każdego przybysza przekraczającego brązowe wrota pełne eschatologicznej symboliki. Wyczuwa się tutaj nastrój żałoby i smutku, a napis wyryty na kracie nakazuje wszystkim pamiętać o śmierci. Brak w tym rodzinnym mauzoleum jakiejkolwiek wzmianki o Władysławie Konstantym de Wasenau. A taki zawsze był los tych, którzy nie z swojej winy przyszli na świat z nieprawego łoża. Dziś wszystkich polskich Wazów mamy pochowanych na Wawelu bądź - tak jak Karola Ferdynanda - w Warszawie. Tylko Władysław Konstanty spoczął w Wiecznym Mieście.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski