Pokolenie czterdziesto- czy pięćdziesięciolatków zapewne doskonale pamięta zimy swojej młodości. Osiedlowe i szkolne ślizgawki zwane dumnie lodowiskami potrzebowały jeno usypanych ze śniegu band i węża z wodą. Lód trzymał się w doskonałej kondycji od Bożego Narodzenia do końca ferii.
Sztuczne lodowiska? A komu to było potrzebne? Pierwszy śnieg pojawiał w okolicach Mikołaja. I leżał do wiosny. Na narty jeździło się na piwniczańską Suchą Dolinę lub do Krynicy. Koneserzy wybierali Zakopane. Zresztą biała pokrywa trzymała się na każdej oślej łączce, tymczasem dzisiejsze stacje narciarskie nie mogą istnieć bez armatek śnieżnych.
Jak do tej pory prawdziwego śniegu nasypało tyle co na lekarstwo. Mimo że 17 stycznia 2015 roku pożegnaliśmy się z temperaturą przekraczającą 10 stopni wyżej zera (niczym w ostatniej dekadzie marca), lepiej na zimie nie stawiać krzyżyka. Wielkanoc może być po lodzie. I po śniegu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?