Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pospolity jest z natury. Do tego bywa zaborczy i ekspansywny. Aż dziw bierze, że tak cudownie leczy

Grzegorz Tabasz
Rolnicy chętnie sadzą wrotycza pomiędzy drzewami i krzewami w sadzie twierdząc, iż ma dobroczynny wpływ na plon
Rolnicy chętnie sadzą wrotycza pomiędzy drzewami i krzewami w sadzie twierdząc, iż ma dobroczynny wpływ na plon fot. 123rf
Farmaceuci łakomie zerkają na Wrotycz. W roślinie odkryto składniki przeciwzapalne, które nie wykazują szkodliwych efektów ubocznych

Działa roztwarzająco, pędzi poty, wzmacnia żołądek i nerwy... Liście przykładane na rany goją je, zaś kwiat i nasienie z mlekiem ugotowane morzy robaki i tym sposobem wyprowadza z kiszki odchodowej uprzykrzone robactwo... Uwarzone korzenie tępią skutecznym sposobem kołtun z gnidami wszystkiemi...

Tak stare księgi zielarskie prawią o najpospolitszym i szalenie użytecznym zielsku, wrotyczem pospolitym lubo swojskim zwanym. Nie masz tu ani odrobiny przesady. Wiele roślin leczniczych trudno rozpoznać lub są otoczone ochroną prawną. Mój dzisiejszy bohater jest dostępny od ręki i natychmiast pomimo jesiennej aury. Na miedzy, brzegu rzeki czy kraju lasu, drogi, bez trudu wypatrzycie ostatnie kwitnące wrotycze.

Żółtej barwy koszyczki zebrane w gęste baldachy sięgają pasa dorosłego człowieka. Jeśli nie dowierzacie narządowi wzroku, starczy rozetrzeć w palcach pierzaste liście. Każda część rośliny pachnie mocno, roztaczając aromatyczną, korzenną woń o kamforowej nucie. Trudno go pomylić z jakimkolwiek innym zielem, gdyż wyglądające podobnie nawłocie dawno straciły żółte kwiaty.

Opowiadania o wrotyczu zacznę od urody. To wieloletnia bylina, która może być ozdobą Waszego klombu. Wykopana z bryłą ziemi bez kłopotu przyjmie się w każdym rodzaju gleby. Jeśli ją polubicie, to usłużni ogrodnicy wychowali kilka przynajmniej ozdobnych odmian o srebrzystych lub mocno pierzastych liściach. Nie wymaga większej opieki, prócz pilnowania, by podziemne kłącza nie rozrosły się zbyt mocno. Wrotycz bowiem jest ekspansywny i zaborczy. Niestraszne mu mrozy i największa susza. Pozostawiony w spokoju będzie rósł przez długie dziesięciolecia. Kwitnie obficie od połowy lata do późnej jesieni. Nadaje się na suche bukiety, zaś żółte koszyczki doskonale przyjmują kolorowe barwniki. Kto gustuje w szlachetnej sztuce układania kwiatowych kompozycji, we wrotyczu znajdzie wdzięczny materiał. Teraz coś o bardziej praktycznych i użytecznych właściwościach. Wrotycza nie imają się choroby i szkodniki. Już sama obecność w ogrodzie odstrasza mszyce i inne szkodliwe owady. Na warzywniaku od pięciu lat uprawiam dwie kępy wrotycza i od tej pory zapomniałem, co to inwazja mszyc i stonek ziemniaczanych. Wyciągi wodne i napary sporządzone na bazie aromatycznych liści to naturalne środki owadobójcze. Darmowe, nieszkodliwe dla człowieka i bardzo skuteczne. W pełni zasługują na miano ekologicznych. Przy okazji oprysk zwalczy mączniaki, uciążliwe choroby grzybowe atakujące warzywa i winorośle.

Rolnicy prowadzący gospodarstwa ekologiczne chętnie sadzą wrotycza pomiędzy drzewami i krzewami w sadzie twierdząc, iż ma dobroczynny wpływ na plony. Nasze babcie wykładały pachnące łodygi na schodach i w przedsionkach, gdzie silny zapach odstraszał mrówki i robactwo wpełzające do domu. Powieszony na futrynie przepędzał komary, zaś w szafach z ubraniami uprzykrzał życie molom. W średniowieczu używano go jako przyprawy, choć prawdopodobnie chodziło tylko o zabicie woni psującego się mięsa, co często zdarzało się w czasach, gdy lodówki były nieznane. W Anglii kwiatowe koszyczki dodawano do specjalnych ciasteczek spożywanych w okresie Wielkiego Postu. Gorzki smak miał przypominać mękę i poświęcenie Zbawiciela. Trzymane w spiżarniach zapasy chętnie owijano zielskiem wrotycza, które opóźniało procesy psucia się żywności. Tym sposobem dotykamy najbardziej cennych, czyli leczniczych właściwości rośliny. Specyficzny aromat zawdzięcza dużej zawartości olejków eterycznych.

Jeden z nich, zwany tujonem, nadaje gorzki smak. Zielarze i aptekarze wyrabiali z wrotycza wszystkie możliwe mikstury. Nalewki, napary, pudry, maści, toniki. Był wrotyczowy ocet, nafta i aceton. Tymi ostatnimi skutecznie niszczono wszy, pchły i pluskwy w kołtunach. Dzisiejszy synonim ciemnoty i zacofania był kiedyś plątaniną nigdy nie mytej i nie przycinanej fryzury, gęsto zasiedlonej przez wszy i gnidy... Natomiast podany wewnętrznie wrotycz zabijał tasiemce i glisty, które kiedyś były powszechną przypadłością. Spirytusowe nalewki służyły do nacierania schorzałych i bolesnych od reumatyzmu stawów. Kuracja mogła mieć przebieg nieco ekstremalny, gdyż przedawkowanie doustnych leków na bazie wrotycza groziło śmiercią. Pechowy delikwent nawet po zgonie mógł spotkać się ze swym zabójcą, gdyż rośliny używano do balsamowania zwłok. Wrotycz był też składnikiem mieszanek stosowanych przez wiejskie babki do pozbywania się niechcianych owoców miłosnych uniesień. Lojalnie ostrzegam przed samodzielnymi eksperymentami z wrotyczem, prócz bezpiecznych dla zdrowia ogrodniczych zabiegów.

Współczesna farmacja łakomie zerka na roślinę, gdyż odkryto w niej skuteczne składniki przeciwzapalne, które w odróżnieniu od stosowanych leków nie wykazują szkodliwych efektów ubocznych. Proszę, wrotycz wraca do łask.

Na koniec zostawiłem dziwaczne i nieco humorystyczne zastosowania rośliny. Starożytni Grecy widzieli w nim ziele, które Ganimedesowi miało nadać nieśmiertelność. Z tego też powodu uważano go za źródło zdrowia i długowieczności, które należało trzymać blisko domu. W średniowieczu zasuszone liście wkładano do protestanckich modlitewników, jako panaceum na senność spowodowaną nudnymi kazaniami pastora. Bretończycy w Wielkanocny Poniedziałek wychylali do dna kielich napoju z wrotycza wierząc, iż gorzki napitek da im zdrowie na cały rok. Swoją drogą ciekawe, ilu śmiałków przeżywało obrzęd. Z dawnych czasów zostały nam jeno szczątki niezrozumiałych już dzisiaj opowieści o magicznych właściwościach rośliny. Bukietem żółtych kwiatów oczyszczano, okadzano ciała zmarłych, wnętrze grobu i całą okolicę, gdzie odbywał się obrzęd pochówku. Wszystkie złe duchy i demony miały uciekać na dno otchłani. Wiejskie szeptuchy i domorosłe czarodziejki reklamowały wrotycz, jako nieodzowny składnik czapek niewidek. Wreszcie ziele miało być jedyną odtrutką na nieszczęśliwą miłość zadaną przy pomocy lubczyka. Omamiona urokiem osoba, bez względu na płeć powinna obmyć się w zimnej wodzie z dodatkiem żółtych kwiatów wrotycza. Jednocześnie trzeba wypowiedzieć stosowne zaklęcie. I po kłopocie. Co do magicznej formułki, to mam pewien problem. Znam kilka odmiennych wersji zaklęcia, których w żaden sposób nie mogę sprawdzić w praktyce. I co tu począć?

W Bretanii napój z wrotycza pospolitego pito dawniej w Poniedziałek Wielkanocny. Uważano, że niezachowanie tego zwyczaju powoduje, iż cały rok jest pełen demonów, czarów i chorób.

Często jego zasuszone ziele noszono w modlitewniku do kościoła (podobno zapobiegał zaśnięciu podczas nudnego kazania)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski